Krzysztof Skórzyński, TVN24: "Boję się, że Polakom zostanie odebrany wybór"
Stacja TVN24 obchodzi 9 sierpnia 20. urodziny. Jednocześnie dziennikarze stacji z niepokojem czekają, czy nadawcy zostanie przedłużona koncesja. Jednym z nich jest Krzysztof Skórzyński. - Marzeniem wielu polityków jest posiadanie pełnej kontroli nad tym, co i jak mówią dziennikarze - ostrzega.
Sebastian Łupak: Boi się pan o swoją pracę?
Krzysztof Skórzyński, TVN24: Nie boję się o pracę. Boję się tego, że Polakom, ludziom, dla których tę pracę wykonuję, zostanie odebrane prawo wyboru. Prawo do bycia informowanym przez dziennikarzy niepodlegających żadnym politycznym naciskom. Tego rzeczywiście się boję.
Dlaczego politykom PiS tak bardzo zależy na przepchnięciu przez parlament "lex TVN" i odebraniu koncesji TVN24?
Marzeniem wielu polityków jest posiadanie pełnej kontroli nad tym, co i jak mówią o ich działaniach dziennikarze. Chwała Bogu, do tej pory żaden polityk w Polsce nie próbował tego marzenia zrealizować.
Biorąc pod uwagę potencjalne przyjęcie "lex TVN" oraz brak koncesji dla TVN24, czy możemy się obawiać, że wolność słowa w Polsce będzie zagrożona?
Jeśli dobrze rozumiemy wolność słowa, a jest nią prawo do nieskrępowanego wyrażania opinii, mówienie prawdy, opisywanie rzeczywistości bez oglądania się na polityków i prawo odbiorców do posiadania wyboru, to ustawa wymierzona w TVN poważnie tę wolność słowa ma ograniczyć.
Co się zmieniło w dostępie do informacji od czasu dojścia PiS do władzy?
Czuję, że zostaliśmy radykalnie odcięci do źródeł informacji. Rzecznicy prasowi ministerstw czują, że nie muszą odpowiadać na nasze maile i nie odpowiadają.
Poza tym w czasie zdalnych konferencji prasowych, prowadzonych np. na Zoomie, politycy wybierali sobie tylko te pytania, które chcieli usłyszeć. Jeśli masz konferencję prasową w kancelarii premiera na żywo, to zadajesz pytanie tak długo, aż on ci odpowie. Ale jeśli jesteś na zoomie, to możesz być wyłączony guzikiem przez rzecznika. "Pan już zadał pytanie, dziękujemy". Rzecznicy wiedzą, od kogo padnie trudniejsze pytanie i nie dopuszczają do jego zadania. Jak jesteś na konferencji prasowej na żywo, to zawsze jakoś się dopchasz do tego mikrofonu.
A propaganda?
Propaganda była zawsze. Dziś się śmiejemy, że politycy PiS dostają tzw. przekaz dnia. Ale ja pamiętam, że politycy innych partii też dostawali przekazy dnia ze swojego biura prasowego. Te przekazy dnia to jedna z większych chorób polityki. Ja wiem, że od polityka A, B i C z jednej partii usłyszę dokładnie to samo, bo on jest "wytresowany".
Jak funkcjonuje dziennikarz w takim świecie?
Sztuką jest zmusić polityków, by mówili coś więcej poza tym, co dostali rano w sms-ie z biura prasowego - uzyskać prawdziwą opinię, a nie przekaz partyjny. Opinie biura prasowego mnie nie interesują. Moja pierwsza zasada: nie być usatysfakcjonowanym pierwszą odpowiedzią polityka i cisnąć dalej.
Jak pandemia zmieniła dziennikarstwo telewizyjne?
Przede wszystkim goście przestali przychodzić do studia. Kiedyś rozmowa nagrana na Skype, przez telefon, była rzadkością. To były "brudy", coś co robiło się w ostateczności. Pandemia to zmieniła: zaakceptowaliśmy to my, nasi goście i widzowie.
Przez całą pandemią siedziałem w studiu i 10 metrów przed sobą miałem na małym monitorku swojego gościa. I ja rozmawiałem z tym monitorkiem. Ciężko się wtedy skupić. Sukcesem w publicystyce jest widzieć emocje swojego gościa: widzieć, czy jest zdenerwowany czy nie. Inaczej się wtedy reaguje, inaczej zadaje pytania. Można nawet gestem dać znać politykowi, że uważam, że on kłamie, ale że gada za długo. Z tego punktu widzenia rozmowa z monitorem to jest masakra. Mam go "po ramkach" – mała postać, oddalona. Można się przyzwyczaić, ale to nie są te same emocje.
Dlatego cieszę się, że pandemia się kończy i goście znów pojawiają się w studiu. Choć nie jest łatwo. Mój program "Sprawdzam" leci w TVN24 w piątki o godz. 20. To jest początek weekendu. Goście się przyzwyczaili, że przez półtora roku pojawiali się tu zdalnie. Więc teraz ciężko ich namówić na wizytę w studiu. Rozleniwili się. Gość siedzi na działce, w domku letniskowym i chce łączyć się ze mną stamtąd.
Program "Sprawdzam" jest emitowany w TVN24 w piątki o godz. 20, a prowadzący go dziennikarz "Faktów" TVN Krzysztof Skórzyński pyta polityków o najważniejsze tematy mijającego tygodnia. Zadaje także pytania, które przekazują mu widzowie na Twitterze. Według Nielsen Media średnio 572 tys. widzów oglądało "Sprawdzam" w sezonie 2020/21. Najwięcej widzów - bo 1,05 mln - przyciągnęło wydanie z 13 listopada ub.r. Gościem Skórzyńskiego był wtedy prymas Polski arcybiskup Wojciech Polak.