W szpitalu poznał przyjaciela
- Krzysztof miał obrażenia twarzoczaszki ze złamaniami szczęki - wspominał w materiale TVN Świtoński.
Poza tym Krawczyk miał uszkodzone kości policzkowe, stłuczone żebra i złamaną nogę. Najpoważniejsze było jednak zwichnięcie stawu biodrowego. Na jakiś czas bydgoski szpital stał się więc dla Krawczyków drugim domem, a sam dr Świtoński z lekarza zmienił się w przyjaciela.
- Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, dyskutować o życiu, polubiliśmy się. I tak to się zaczęło. Dla Krzysztofa bardziej byłem chyba wtedy lekarzem dusz - mówi o początkach relacji z piosenkarzem Świtoński.
Niewykluczone, że panów zbliżyła też wspólna muzyczna pasja. Jak się okazuje, Maciej Świtoński to nie tylko lekarz, ale i artysta. Gra na pianinie, komponuje.