Wpadł w wyniszczające nałogi
Kolejne problemy i miłosne zawody sprawiły, że Antkowiak przestał radzić sobie z otaczającą go rzeczywistością. W pewnym momencie papierosy i alkohol nie zdołały już zagłuszyć natłoku myśli i bólu po rozstaniu. To właśnie wtedy po raz pierwszy zdecydował się sięgnąć po niebezpieczne używki. Niewiele by również brakowało, a targnąłby się na swoje życie.
- Nigdy nie używałem narkotyków twardych. Ale czasem marihuana i temu podobne... Nie mogę jednak powiedzieć, że nałogi zrujnowały mi życie do tego stopnia, iż nie byłem w stanie pracować czy w ogóle zapominać o pracy. Ale czułem, że po prostu rozmieniam się na drobne. (...) Były takie momenty, że zaczynałem myśleć: jestem do bani . (...) Kryzysy też są potrzebne, czuję, że mnie to kształtuje, że coraz lepiej reaguję na niepowodzenia. (...) Wszystkie doświadczenia są ważne. Gdyby nie one, być może dzisiaj nie byłbym w miejscu, w którym jestem. Byłbym albo w czarnej dziurze, albo w ogóle nigdzie. Były momenty, kiedy miałem myśli samobójcze - powiedział na łamach dwutygodnika.