Krystyna Loska wyjedzie do sanatorium? Bliscy wciąż martwią się o jej zdrowie
GALERIA
Krystyna Loska trafiła pod koniec sierpnia na ostry dyżur z silnymi bólami w klatce piersiowej. Po badaniach okazało się, że prezenterka miała zawał. Dziennikarka natychmiast trafiła na stół operacyjny, gdzie udrożniono zatkaną tętnicę, wszczepiając tzw. stent. Spikerka zdążyła już wrócić do zdrowia po pobycie na oddziale Intensywnej Opieki Kardiologicznej w szpitalu w Aninie, ale córka wciąż martwi się o jej stan i zachęca do wyjazdu do sanatorium.
- Namawia ją, by wyjechała do sanatorium kardiologicznego w Nałęczowie. Tam byłaby pod stałą opieką lekarzy, miałaby mnóstwo zabiegów i zajęć rehabilitacyjnych. Taki dwutygodniowy pobyt postawiłby ją szybko na nogi - wyjawił "Rewii" przyjaciel rodziny.
Wyjazd nie wchodzi w grę
Przypomnijmy, że od 20 lat legendarna spikerka poważnie choruje. Zdiagnozowano u niej zespół takotsubo, bardzo rzadką chorobę, zwaną inaczej zespołem złamanego serca. W momentach wzburzenia i stresu objawia się to, podobnie jak w przypadku zawału, bólem w klatce piersiowej i dusznościami. Prawdopodobnie to on spowodował ostatni zawał. Na szczęście jednak w porę udzielona pomoc, pobyt w szpitalu i odpowiednia rehabilitacja pozwoliły prezenterce wrócić do zdrowia. Jednak o dłuższej rekonwalescencji podobno nie chce słyszeć.
- Mówi, że czuje się coraz lepiej i nie potrzebuje sanatorium – dodał informator tygodnika.
Czy się skusi?
Niewątpliwie, legendarna prezenterka jest pod najlepszą z możliwych opieką. W każdym momencie może liczyć na pomoc kochających córki i zięcia. Mimo to wciąż niebezpieczeństwo kolejnych problemów zdrowotnych. Sanatorium wydawałoby się najlepszym rozwiązaniem, ale czy spikerka da się na niego namówić? Wygląda na to, że na razie wystarcza jej fakt, że wie do kogo się zwrócić w sytuacji kryzysowej.
- Profesor Torbicki już dawno poinstruował teściową, co powinna zrobić i gdzie dzwonić, gdy tylko poczuje się gorzej – podsumowało źródło "Rewii".