Krystyna Devina Lason: Polka, która podbija Indie

Ma polskie nazwisko, mieszkanie w Kutnie i nie zna polskiego języka. Za to robi karierę w Indiach. Krystyna Devina Lason to gwiazda serialu "Bili Hendthi", który podbija indyjską publiczność.

Krystyna Devina Lason: Polka, która podbija Indie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

19.04.2019 | aktual.: 19.04.2019 17:21

"Bili Hendthi" to serialowy remake popularnego w Indiach filmu z 1975 roku. Jego tytuł oznacza tyle, co "zagraniczna żona". Opowiada o mężczyźnie pochodzącym z konserwatywnej indyjskiej rodziny, który studiował za granicą, zakochał się i poślubił dziewczynę z Zachodu - Shirley. Gdy wraca z nią do Indii, jego rodzina jest w szoku i nie chce zaakceptować tego małżeństwa. Cała historia skupia się na Shirley, która stara się zaskarbić sobie sympatię nowych teściów i nauczyć się życia w obcej kulturze.

Krystyna Davina Lason, która wciela się w rolę Shirley, nie jest profesjonalną aktorką. Ale z kamerą pracuje od lat. W rozmowie z WP powiedziała: - Jako nastolatka byłam modelką. Później zostałam dziennikarką i wreszcie prezenterką telewizyjną.

"Bili Hendthi" jest pierwszą produkcją w południowych Indiach, w której główna bohaterka jest cudzoziemką. Została przyjęta przez widzów z ogromnym entuzjazmem. W ubiegłym roku nakręcono 300 odcinków, a obecnie trwa produkcja kolejnego sezonu, który będzie emitowany do końca 2019 roku.

Polskie korzenie

Lason urodziła się w Indiach. Ale ma polskie korzenie: - Fabuła serialu bardzo przypomina mi historię mojego ojca. I między innymi dlatego zdecydowałam się przyjąć tę rolę. Moja bohaterka to w zasadzie mój ojciec!

Ojciec Krystyny w latach 80. wyjechał na studia do Paryża, gdzie uczył się francuskiego. Tam poznał piękną Hinduskę, w której się zakochał: - Szybko się pobrali, a wkrótce na świecie miałam pojawić się ja – mówi Krystyna. – Polska była wtedy krajem komunistycznym i trudno im było w nim zamieszkać i próbować wiązać koniec z końcem. Zdecydowali się na wyjazd do Mumbaju, skąd pochodzi rodzina mojej mamy. Minęło 30 lat, a oni nadal tam mieszkają.

Obraz
© Materiały prasowe

Aktorka podziwia swojego ojca, który zdecydował się na wyjazd do Indii w czasach, gdy nie miał do dyspozycji telefonu czy internetu. Jej zdaniem wymagało to sporej odwagi: - Ze swoją rodziną kontaktował się listownie. Mój tata nie mówił słowa po angielsku ani w hindi i musiał ułożyć sobie całe życie od początku. Rodzina mojej mamy przyjęła go z wahaniem. Byli w szoku, bo nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Ale szybko ich podbił, bo jest dobrą i serdeczną osobą. Dzisiaj jest najbardziej uwielbianym członkiem rodziny.

Krystyna i jej ojciec od lat regularnie odwiedzają Polskę. Choć aktorka nie mówi po polsku, pozostaje w kontakcie ze swoją rodziną z Łodzi: - Mam większą rodzinę w Polsce niż w Indiach. Mój ojciec ma mieszkanie w Kutnie, które uwielbiam. Mieszkając w 20-milionowym mieście, jakim jest Mumbaj, miło jest móc uciec do spokojnego europejskiego miasteczka latem.

Przełomowy serial

Krystyna, która studiowała dziennikarstwo na uniwersytecie w Londynie, a później na Harvardzie, nigdy nie myślała poważnie o aktorstwie. Propozycję zagrania w serialu zaproponowali jej znajomi z telewizyjnej branży. Ale decyzja nie była łatwa: - Serial jest w języku Kannada, którym nigdy wcześniej się nie posługiwałam i jest fabułą czyli gatunkiem, z którym nie miałam do czynienia. To było dla mnie zupełnie nowe terytorium, ale postanowiłam zaufać mojemu przeczuciu i podjąć wyzwanie. Pierwszy raz na planie stanęłam w marcu 2018 roku i nigdy nie żałowałam.

Aktorka mówi, że miała szczęście, bo dla obcokrajowca dostanie roli protagonisty w indyjskiej produkcji graniczy z cudem: - Ludzie w Europie myślą, że w Indiach powstaje tylko Bollywood i kino Hindi. Tymczasem jest tu bardzo duża różnorodność. Ja obecnie pracuję na południu kraju, gdzie, choć konkurencja jest duża, bo jest tu sporo talentów, nowym osobom łatwiej jest rozpocząć karierę bez znajomości i rodzinnych koneksji. W Bollywood o wiele bardziej liczy się to, kogo znasz.

Sława, blichtr i pieniądze? Raczej ciężka praca

Słyszeliśmy wiele legend o indyjskich aktorach pławiących się w bogactwie i traktowanych przez społeczeństwo jak bogowie. Ale Krystyna rozbija ten mit. Mówi nam, że początkującym aktorom jest bardzo ciężko. Pracują w zasadzie przez cały czas i mało zarabiają.

- Nawet jak ktoś ma już stabilną pozycję, myślę, że i tak jest to jeden z najtrudniejszych zawodów świata – mówi Lason. – W dodatku mocno odbija się na życiu prywatnym. A pieniądze? Przychodzą gdy się wykażesz. Wiele też zależy od szczęścia.

Krystyna zaznacza, że kobiety mają o wiele trudniej niż mężczyźni: - Kobietom trudno jest zdobyć szacunek. Żyjąc w konserwatywnym społeczeństwie, niezależne kobiety, zwłaszcza te pracujące w branży rozrywkowej, są nieustannie ocenianie.

polacy za granicąbollywoodindie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (59)