Krwawy Maciek z Woronicza, czyli historia pewnego prezesa
None
maciej
Prezesi TVP zazwyczaj cieszą się złą sławą. Obwiniani przez widzów za wszelkie niepowodzenia i niedoskonałości tego medium z trudem zyskują sympatię widzów i współpracowników. Prawdopodobnie jednak żadnemu z szefów Telewizji Polskiej nie uda się w dorównać Maciejowi Szczepańskiemu, mrocznej legendzie lat 70.
Jego przydomek Krwawy Maciek mówi sporo o charakterze jego rządów na Woronicza. Zaufany człowiek Edwarda Gierka rozpoczął pracę w TVP od poważnych zmian kadrowych. Za jednym zamachem zwolnił 450 osób, nie zawsze kierując się racjonalnymi powodami. Gospodyni teleturnieju "Wielka gra", Joanna Rostocka, wyrzucona za noszenie krzyżyka, to najsłynniejsza ofiara porządków Szczepańskiego.
Co jednak ciekawe, ci, których ominęła czystka prezesa, nie mogli narzekać na nowego szefa. Podobnie jak widzowie, którzy do dziś z sentymentem wspominają telewizję lat 70., jedną z najlepszych zarówno pod względem technicznym, jak i programowym w tamtym okresie w Europie. To jednak nie jedyna niespójność w wizerunku Macieja Szczepańskiego, który z pupila władzy po kilku latach stał się jej największym wrogiem.
KŻ/AOS
Brutal czy reformator?
Zanim w 1972 roku Szczepański przejął stery na Woronicza, miał na koncie niepodważalny sukces. Jako naczelny śląskiego dziennika "Trybuna Robotnicza" uczynił z niego najpoczytniejszy tytuł i to nie tylko w regionie. Rekordowe nakłady i zyski ze sprzedaży gazety zwróciły uwagę największych partyjnych dygnitarzy. Dla Edwarda Gierka Szczepański, zaufany towarzysz z jego rodzinnego Sosnowca, wydał się najlepszym kandydatem na prezesa TVP. I wcale się nie mylił.
44-letni dziennikarz z zapałem przystąpił do tworzenia nowej telewizji, której głównym zadaniem było umacnianie w narodzie propagandy sukcesu socjalistycznej władzy. Szczepański rozpoczął nie tylko największe w historii zwolnienia w TVP, ale i modernizację tej instytucji. Jednak to jego bezlitosne decyzje kadrowe najbardziej zapadły w pamięć dawnych współpracowników i zaważyły na tym, że zamiast reformatorem okrzyknięto go Krwawym Maćkiem.
Maciej Szczepański: Berlusconi PRL-u
Przypadek Joanny Rostockiej odbił się szerokim echem nie tylko na Woronicza. Prowadząca "Wielką grę" została zwolniona przez Szczepańskiego za to, że pokazała się na wizji z krzyżykiem. Ta nadgorliwość nowego prezesa TVP drażniła nawet niektórych ludzi partii, np. Mieczysława F. Rakowskiego, który tak relacjonował zamieszanie wokół zwolnionej prezenterki w swoim dzienniku: "To parszywe bydlę! Aktyw! Już widzę ten partyjny aktyw. Powstał tylko w jego wyobraźni. Szczepański jest jednym z klasycznych typów, którzy mają w d... jakąkolwiek ideologię. Ich ideologią jest forsa, stanowiska, baby, samochód, słowem - pełnia życia" - pisał ówczesny naczelny "Polityki".
Te ostatnie zarzuty pod adresem Szczepańskiego towarzyszyły mu zresztą od dłuższego czasu. Podobnie jak o jego krwawych rządach legendy krążyły też o zamiłowaniu prezesa do wystawnego i przyjemnego życia. Jedną z nich były opowieści o rejsach z udziałem prostytutek, które organizował, czy licznych luksusowych wojażach. Mówiono o nim playboy i z niepokojem obserwowano zagraniczne eskapady. Tak długo jednak, jak pozostawał lojalnym protegowanym Gierka, nikt nie mógł mu nic zrobić. To jednak właśnie zamiłowanie do luksusu i pieniędzy ostatecznie pogrążyło prezesa.
Wielkie dzieło krwawego prezesa
Obdarzony ogromnym zaufaniem Gierka Szczepański, dysponował ogromnym budżetem. W unowocześnienie polskiej telewizji włożył miliardy złotych, tworząc w efekcie instytucję nieodbiegającą od poziomu innych państw europejskich i zdecydowanie przewyższającą swoim wyposażeniem odpowiedniki w innych krajach socjalistycznych. Nie można zapominać, że to właśnie za prezesury Szczepańskiego powstało kultowe Studio 2, wielogodzinny blok programowy oferujący widzom rozrywkę na najwyższym poziomie. Audycje na żywo, koncerty zagranicznych gwiazd czy też amerykańskie filmy.
Jednak łatwy dostęp do olbrzymich pieniędzy okazał się dla Szczepańskiego nieodpartą pokusą, przez którą ostatecznie stracił stanowisko.
Wyłożył się na pielgrzymce
Podejrzenia o malwersacje finansowe Szczepański wzbudzał niemal od początku piastowania swojego urzędu. Jednak dopiero podczas relacjonowanej przez TVP pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 roku raport NIK wykazał niepodważalne dowody przestępstw prezesa. Telewizja, która na obsługę tego wydarzenia otrzymała z budżetu państwa 100 mln złotych, w rzeczywistości przeznaczyła na ten cel zaledwie 30 mln. Resztę na zupełnie inne cele spożytkował Szczepański.
Baczna obserwacja prezesa TVP i zbieranie na niego haków odbywało się z inicjatywy Mieczysława Moczara, prezesa NIK w latach 1971-1863, i wielkiego przegranego o fotel I sekretarza KC PZPR z Edwardem Gierkiem. Kompromitacja najbliższych współpracowników rywala była celowym działaniem Moczara. Jesienią 1980 roku z chwilą odwołania Szczepańskiego z funkcji prezesa szef izby dopiął swego.
Maciej Szczepański: od pupila do wroga partii
W styczniu 1982 roku rozpoczął się proces Szczepańskiego, który dla nowej ekipy pod przywództwem Stanisława Kani miał charakter propagandowy. Skazując dawnego pupila Edwarda Gierka na osiem lat więzienia za łapówki w wysokości 1,5 mln i przywłaszczenie 3,5 mln złotych należących do TVP, chciano udowodnić, że władza oczyszcza też własne szeregi i wsadza do więzienia nie tylko opozycjonistów.
Jednak ku zaskoczeniu najwyższych działaczy, sprawiedliwość wobec dawnego towarzysza nie przysporzyła partii spodziewanej popularności. Większości Polakom Szczepański wciąż kojarzył się głównie z czasami świetności TVP, a nie przekrętami. Skrócony (w związku ze złym stanem zdrowia) ostatecznie do czterech lat pobyt krwawego prezesa w więzieniu, ten wykorzystał potem do poprawy swojego wizerunku. Chętnie kreował się na ofiarę politycznej zemsty dawnych kolegów.
Pytany po latach w wywiadach, czy odczuwa skruchę za sprzyjanie w czasach swojej prezesury władzom PRL, wyznał bez zażenowania: "Myśmy nie odczuwali potrzeby szczypania władzy, ponieważ myśmy się z tą władzą identyfikowali, w pełni aprobowaliśmy strategię i taktykę Gierka". W podobnym tonie skomentował też swój mroczny pseudonim, zapewniając, że o bezwzględnym traktowaniu podwładnych nie mogło być mowy. Jak wyznał w programie TVP Info: "ludzie terroryzowani źle pracują".
KŻ/AOS