RozrywkaKRRiT kilkukrotnie nałożyła karę na „Rozmowy w toku”. Co dziś Drzyzga ma na swoje usprawiedliwienie?

KRRiT kilkukrotnie nałożyła karę na „Rozmowy w toku”. Co dziś Drzyzga ma na swoje usprawiedliwienie?

Talk show Ewy Drzyzgi, "Rozmowy w toku" nieraz dzieliło widzów na tych, którzy przejmowali się losem gości i tych, którzy którzy podważali jego autentyczność i krytykowali bezkompromisowość. Program nieraz musiał też ponieść karę za niektóre treści. Jak tłumaczy go gospodyni?

KRRiT kilkukrotnie nałożyła karę na „Rozmowy w toku”. Co dziś Drzyzga ma na swoje usprawiedliwienie?
Źródło zdjęć: © AKPA
Urszula Korąkiewicz

27.03.2017 | aktual.: 01.06.2017 11:28

"Rozmowy w toku" nie raz podejmowały tematy ważkie i ważne, ale często zdarzały się takie, które balansowały na granicy prawdopodobieństwa czy nawet śmieszności. Niejeden widz z pewnością zastanawiał się, czy goście nie są podstawieniu, a problemy zmyślone. Z takimi myślami bili się także, jak przyznała Drzyzga, jej znajomi i pytali, skąd bierze gości do swojego talk show.

- Po takim pytaniu zawsze biorę głęboki oddech. Rozejrzyjcie się wokół siebie! Czasem po emisji znajomi mówili zdziwieni: "Moja sąsiadka była u ciebie w programie. Wiesz, nie wiedziałam, że tam u nich się takie rzeczy dzieją... (...) TVN ma kilka programów typu docusoap (telenowele dekumentalne, np. "Szkoła" czy "Szpital", przyp. red.), w których statyści grają wymyślone sytuacje. Może dlatego trudno uwierzyć, że w "Rozmowach..." historie były prawdziwe. Ale przysięgam, były! Ja tego nie reżyserowałam. Moi bohaterowie ufali specjalistom, od których otrzymywali pomoc i mnie, jako prowadzącej. Wiedzieli, że zrobię wszystko, żeby nie przekroczyć granicy intymności – mówiła dziennikarka w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Program zmagał się jednak nie tylko z niedowierzaniem widzów, ale też na skargi, że jest zbyt drastyczny czy wulgarny. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji niejednokrotnie nałożyła na show karę, za to, że był właśnie zbyt drastyczny. Jak oburzenie KRRiT tłumaczy Drzyzga? Dlaczego jej zdaniem program tak bardzo raził?

- Prawdopodobnie dlatego, że nie były wystarczająco dokładnie "wypikane". Ale tych przekleństw nie dało się uniknąć. Jak miałabym to zrobić? Przerywać komuś wypowiedź, upominając co chwilę? Oczywiście, zdarzało się, że w czasie nagrania prosiłam o uspokojenie, ale każąc zmienić sposób mówienia, zmieniłabym przekaż mojego gościa. Inny przykład dotyczył osób wychodzących z nałogu narkotykowego. Przyszły, żeby szczerze opowiedzieć o tym, jak narkotyki niszczą. Szczerze opisywały swoją początkową fascynację opiatami, dopalaczami, ale potem podawały przykłady straconych szans. Wystarczyło obejrzeć cały program, łącznie z komentarzem eksperta. Takie programy zawsze powstawały po to, żeby przestrzegać przed nałogiem – wyjaśniła na łamach tygodnika.
Tutaj sprawdzisz aktualną ramówkę Telewizji WP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)