"Kroniki Times Square": branża porno od kuchni. Początek drugiego sezonu nie zawodzi
Seks, narkotyki i zmierzch ery disco. "Kroniki Times Square" powróciły z drugim sezonem, udowadniając, że HBO ma w ofercie jeden z najbardziej wymownych seriali ostatnich lat. Szczególnie w kontekście #metoo i rozliczania filmowców z nadużyć seksualnych.
"Kroniki Times Square" ("The Deuce") ociekają seksem. Brudnym, wulgarnym, brutalnym seksem na ulicach Nowego Jorku, w obskurnych motelach, gejowskich kinach i "salonach masażu" należących do mafii. W pierwszym sezonie tematem przewodnim była prostytucja, stręczycielstwo i zmierzch pewnej epoki, którego symbolem była premiera "Głębokiego gardła" (1972), pierwszego mainstreamowego filmu porno.
Drugi sezon rozpoczyna się dokładnie 5 lat później. Wiele kobiet pracujących wcześniej na ulicy występuje teraz w kabinach dla podglądaczy lub filmach porno kręconych przez Candy (Maggie Gyllenhaal). Prostytutka z ambicjami dopięła swego i uchodzi teraz za gwiazdę o wielu talentach. Sama reżyseruje, montuje i okazjonalnie występuje w filmach dla dorosłych. Stara się przy tym przemycić własną, kobiecą wizję pornografii, która dla kolegów z branży jest zbyt awangardowa. Zderzenie z brutalną prawdą o oczekiwaniach męskiej widowni zmusza ją do rezygnacji z odważnych pomysłów. Przynajmniej na razie.
Podlegający mafii Vincent prowadzi świetnie prosperujący bar i cały czas użera się z bratem bliźniakiem Franko (James Franco w podwójnej roli). Vincent sam siebie nazywa frajerem, którego wszyscy kochają, bo pozwala sobie wejść na głowę. Co jest największym paradoksem serialu, gdyż to właśnie grający go James Franco jest jedną z negatywnych postaci akcji #metoo. Pojawiały się nawet wątpliwości, czy oskarżany o molestowanie seksualne aktor i producent pojawi się (albo czy w ogóle powinien się pojawić) w drugim sezonie "Kronik…".
Grani przez niego bohaterowie nie molestują, a Vincent jako "pożyteczny frajer" wydaje się być jedną z niewielu pozytywnych postaci całej historii. Oczywiście jest trybikiem w przemyśle wykorzystującym kobiety, jednak daleko mu do brutalnych alfonsów traktujących uległe prostytutki jako maszyny do zarabiania pieniędzy. Odczłowieczone, pozbawione godności i prawa głosu. Na przeciwległym biegunie do Vincenta znajduje się chociażby C. C. (fenomenalna rola Gary'ego Carra) czy Rodney (Method Man)
, który między sezonami przeszedł jedną z najciekawszych, najbardziej dramatycznych przemian.
Pierwszy odcinek drugiego sezonu "Kronik Times Square" jest bardzo zachowawczy i pozbawiony mocniejszych akcentów. Poza wątkiem początku pewnego śledztwa reżyser postawił na ekspozycję. Skupił się na pokazaniu starych bohaterów w nowych sytuacjach, a przy okazji zaznaczył obecność nowych, ciekawie zapowiadających się twarzy. Serial jest słusznie reklamowany jako historia rozwoju nowojorskiej branży porno – nie brakuje ostrych akcji, do których przyzwyczaił nas pierwszy sezon. Nie należy się jednak spodziewać serialowego poradnika "Jak nakręcić porno w latach 70.?". "Kroniki Times Square" to wielowątkowa historia ukazująca dramaty ludzi znajdujących się w seksualnej matni. Seks jest tutaj towarem, a uczucia i bliskość nieistotne. W tym świecie bez miłości kiełkuje jednak nadzieja. Wizja, że można funkcjonować inaczej, chcieć od życia czegoś więcej.
Po obejrzeniu pierwszego odcinka drugiego sezonu nie mam wątpliwości, że HBO ma kolejny hit w swojej ofercie. Nie wyrokuję, czy będzie to klasyk na miarę "Prawa ulicy" ("The Wire") Davida Simona, który pracuje również przy "Kronikach…", ale na pewno ma taki potencjał. To serial, który w bardzo prosty sposób mógłby bazować na taniej kontrowersji i scenach seksu, ale na szczęście tego nie robi. Oczywiście nie brakuje tu golizny i aktów seksualnych w niemal pornograficznym wydaniu, jednak wszystkie te ujęcia są ważnym środkiem wyrazu. To właśnie one zwracają uwagę widza na zagubionego, często pokrzywdzonego człowieka.