"Królestwo: Exodus". Wyraziste pożegnanie Larsa von Triera z kinem [RECENZJA]
"Królestwo" Larsa von Triera znalazło swoje miejsce w historii telewizji i zostanie jednym z największych seriali, które do tej pory powstały. Powrót, po raz trzeci, do opowieści o kopenhaskim szpitalu jest zamknięciem serii, ale też zwieńczeniem kariery wyrazistego duńskiego reżysera.
Trzeci sezon "Królestwa" o podtytule "Exodus" doskonale wpisuje się w nurt nostalgicznych powrotów do przeszłości. W erze sequeli Lars von Trier odwiedza ulubionych bohaterów, zachowuje dawny styl, ale też garściami czerpie ze swoich filmowych doświadczeń i popkultury. Inspirowany "Twin Peaks" i "Lśnieniem" serial znajduje przestrzeń na odwołania do komediowego "The Office", a także mrocznego "Antychrysta". Twórca "Melancholii" sięga w warstwie wizualnej i tematycznej po swoje dzieła, tworząc podsumowanie swojej kariery.
Dla kogo jest ten serial? Fani serii z pewnością radośnie zatopią się w dobrze im znanym świecie. Z kolei ci, którzy po raz pierwszy wejdą do duńskiego szpitala, będą mogli odnaleźć się w fabule dzięki retrospekcjom i nienachalnemu tłumaczeniu przeszłości. Trzeba jednocześnie przyznać, że specyficzny sposób opowiadania nie wszystkim przypadnie do gustu. "Królestwo: Exodus" balansuje bowiem na granicy absurdu, budując magiczny świat z połączenia sitcomu i horroru. Mieszanka wybuchowa, która nie pozostawia obojętnym.
Riget Exodus' new clip official – Venice Film Festival 2022 - 1/2
W trzeciej odsłonie podążamy śladem Karren (Bodil Jørgensen), której głos w głowie nakazuje przybyć do Królestwa. Jej śladem wędrujemy przez szpitalne korytarze, odkrywając skrywane przez nie tajemnice. Drugą ważną postacią jest szwedzki chirurg Helmer (Mikael Persbrandt), który przybywa do Danii, by dowiedzieć się czegoś o swoim ojcu. Między nim a ordynatorem Pontopidanem (Lars Mikkelsen) wywiązuje się konflikt, prowadzący do wielu komediowych zawirowań.
Lars von Trier buduje świat pełen magii i tajemnicy. Pozostaje jednak bardzo aktualny i znajduje przestrzeń na komentarz na temat otaczającej nas rzeczywistości. Choćby w wątku rodem z #metoo, w którym Prawnik Wszystkich Szwedów (Alexander Skarsgard) uwypukla potencjalne przekroczenia i niedopowiedzenia w świecie wzajemnych oskarżeń.
Reżyser z dobrze nam znaną odwagą i bezkompromisowością nie przejmuje się tabu, śmieje się z egoistycznych zapędów swoich bohaterów i ich krótkowzroczności. Dostaje się politycznej poprawności Szwedów, a jedną z pierwszych decyzji, jaką podejmuje Helmer po objęciu oddziału neurochirurgii jest usunięcie płci z danych karty pacjenta i wprowadzenie bezosobowego zaimka.
"Królestwo: Exodus" pozostaje w stylistyce z przełomu wieków. Czuć w nim ducha Dogmy 95 w kamerze z ręki, pewnej niedbałości obrazu czy w ostrych cięciach. Serial został zrealizowany na taśmie, a w kolorach dominuje sepia. Całość przywodzi na myśl paradokumentalne spojrzenie na rzeczywistość. Von Trier zbiera wszystkie najważniejsze elementy kojarzące się z jego twórczością i upycha w swoim finalnym dziele.
Ten serial to również pożegnanie Larsa von Triera z X Muzą. Reżyser zmaga się z chorobą Parkinsona, a "Królestwo: Exodus" jest jego ostatnim dziełem. I choć kontrowersyjny twórca nie zawsze wzbudzał zachwyt, trzeba go uznać za jednego z najbardziej wyrazistych reżyserów naszych czasów.
Trzecią wycieczką do szpitala Rigshospitalet von Trier dopełnia dzieła. Pokazuje, że jest dobrym obserwatorem. Ma dystans do siebie i świata, a przede wszystkim potrafi wychodzić poza schematy i odkrywać nowe drogi. Warto zobaczyć kręte korytarze kopenhaskiej placówki i wraz z von Trierem przeżyć jego ostatnie filmowe pożegnanie.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" narzekamy na aferę w popularnym programie TVN-u i załamujemy ręce nad brakiem "Rolnika". Ale to nie wszystko! Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.