Kpiny na Twitterze z reportera TVP Info. Dziennikarze nie mają litości
Filip Styczyński już na początku telewizyjnej kariery zdążył mocno narazić się politykom Platformy Obywatelskiej. Wielokrotnie zarzucali mu, że zachowywał się nieprofesjonalnie i nazywali gówniarzem. Jego ostatnia "rozmowa" z Krzysztofem Brejzą spotkała się już nie tylko z krytyką, ale i kpinami wśród dziennikarzy. Dlaczego?
24-letni dziennikarz Telewizji Polskiej zdążył już zasłynąć mało eleganckim sposobem pozyskiwania informacji. W czwartkowym programie "Minęła 20" TVP Info pokazała, jak reporter Filip Styczyński próbował zadać pytanie Krzysztofowi Brejzie, posłowi PO zasiadającemu w sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. Pytanie o to, czy Brejza też wiedział, że "OLT Express to lipa", zadawał kilka razy. Zdeterminowany, by uzyskać odpowiedź, dosłownie szedł za nim krok w krok, z sejmowego budynku aż do domu posła PO.
Po drodze zadawał mu kolejne pytania. - Jak długo zamierza pan nie odpowiadać na pytania dziennikarskie? Czy to zabawne? Czy milczenie jest złotem? Która godzina? Czy zamierza pan przeciągnąć naszą ekipę przez całą Warszawę? – natarczywie pytał reporter. Polityk jednak konsekwentnie milczał. Stacja, chcąc wyśmiać sposób, w jaki poseł potraktował dziennikarza TVP, udostępniła materiał na Twitterze w formie zabawnego postu z opisem "TVP Info w pogoni za Krzysztofem Brejzą".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Całe zajście opisał później na Twitterze także Brejza. Na reakcję użytkowników serwisu nie trzeba było czekać. Wśród internautów zniesmaczonych zachowaniem Styczyńskiego znaleźli się także dziennikarze m.in. Tomasz Lis i Wojciech Wybranowski z "Do rzeczy", którzy otwarcie wyśmiali jego poziom.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
To jednak nie pierwszy raz, kiedy zarzuca się dziennikarzowi, że jego metody pozostawiają wiele do życzenia. Wystarczy wspomnieć sytuację, w której gonił Grzegorza Schetynę i w mało elegancki sposób dopytywał go, czy to prawda, że nie chce, by uchodźcy przyjeżdżali do Polski, nawiązując do wcześniejszej niefortunnej wypowiedzi polityka. Wiele osób krytykowało Schetynę za arogancję i to, że nie zatrzymał się, by rozwinąć swoją wypowiedź. Inni wytykali 24-letniemu dziennikarzowi nachalność i brak wyczucia. Podkreślali wręcz, że jego zachowanie było "chamskie".
Styczyński niezrażony negatywnymi komentarzami ani trudnym doświadczeniem z liderem PO ruszył w kolejnych dniach w kierunku następnych działaczy partii opozycyjnej. Na krótką rozmowę nalegał np. Sławomira Nitrasa. Gdy ten prosił, by za nim nie szedł i że będzie z nim rozmawiać, kiedy będzie reprezentował odpowiedni poziom, Styczyński nagle zaczął go oskarżać, że polityk go popchnął. Innym razem rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec na pytanie o ewentualne złożenie mandatu poselskiego przez byłą premier Ewę Kopacz odpowiedział Styczyńskiemu: - Kiedy pan opłaci składki? (…) W PiS-ie nie zalega pan ze składkami?. Zasugerował tym samym, że 24-latek nie zachowuje się jak dziennikarz, ale działacz partii Jarosława Kaczyńskiego. Jak na razie widać, na młodego reportera na razie nie działa krytyka, a sposób, w jaki przeprowadza wywiady, zrobił swoim znakiem rozpoznawczym.