Kpiny na Twitterze z reportera TVP Info. Dziennikarze nie mają litości
Filip Styczyński już na początku telewizyjnej kariery zdążył mocno narazić się politykom Platformy Obywatelskiej. Wielokrotnie zarzucali mu, że zachowywał się nieprofesjonalnie i nazywali gówniarzem. Jego ostatnia "rozmowa" z Krzysztofem Brejzą spotkała się już nie tylko z krytyką, ale i kpinami wśród dziennikarzy. Dlaczego?
23.06.2017 | aktual.: 23.06.2017 15:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
24-letni dziennikarz Telewizji Polskiej zdążył już zasłynąć mało eleganckim sposobem pozyskiwania informacji. W czwartkowym programie "Minęła 20" TVP Info pokazała, jak reporter Filip Styczyński próbował zadać pytanie Krzysztofowi Brejzie, posłowi PO zasiadającemu w sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. Pytanie o to, czy Brejza też wiedział, że "OLT Express to lipa", zadawał kilka razy. Zdeterminowany, by uzyskać odpowiedź, dosłownie szedł za nim krok w krok, z sejmowego budynku aż do domu posła PO.
Po drodze zadawał mu kolejne pytania. - Jak długo zamierza pan nie odpowiadać na pytania dziennikarskie? Czy to zabawne? Czy milczenie jest złotem? Która godzina? Czy zamierza pan przeciągnąć naszą ekipę przez całą Warszawę? – natarczywie pytał reporter. Polityk jednak konsekwentnie milczał. Stacja, chcąc wyśmiać sposób, w jaki poseł potraktował dziennikarza TVP, udostępniła materiał na Twitterze w formie zabawnego postu z opisem "TVP Info w pogoni za Krzysztofem Brejzą".
Całe zajście opisał później na Twitterze także Brejza. Na reakcję użytkowników serwisu nie trzeba było czekać. Wśród internautów zniesmaczonych zachowaniem Styczyńskiego znaleźli się także dziennikarze m.in. Tomasz Lis i Wojciech Wybranowski z "Do rzeczy", którzy otwarcie wyśmiali jego poziom.
To jednak nie pierwszy raz, kiedy zarzuca się dziennikarzowi, że jego metody pozostawiają wiele do życzenia. Wystarczy wspomnieć sytuację, w której gonił Grzegorza Schetynę i w mało elegancki sposób dopytywał go, czy to prawda, że nie chce, by uchodźcy przyjeżdżali do Polski, nawiązując do wcześniejszej niefortunnej wypowiedzi polityka. Wiele osób krytykowało Schetynę za arogancję i to, że nie zatrzymał się, by rozwinąć swoją wypowiedź. Inni wytykali 24-letniemu dziennikarzowi nachalność i brak wyczucia. Podkreślali wręcz, że jego zachowanie było "chamskie".
Styczyński niezrażony negatywnymi komentarzami ani trudnym doświadczeniem z liderem PO ruszył w kolejnych dniach w kierunku następnych działaczy partii opozycyjnej. Na krótką rozmowę nalegał np. Sławomira Nitrasa. Gdy ten prosił, by za nim nie szedł i że będzie z nim rozmawiać, kiedy będzie reprezentował odpowiedni poziom, Styczyński nagle zaczął go oskarżać, że polityk go popchnął. Innym razem rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec na pytanie o ewentualne złożenie mandatu poselskiego przez byłą premier Ewę Kopacz odpowiedział Styczyńskiemu: - Kiedy pan opłaci składki? (…) W PiS-ie nie zalega pan ze składkami?. Zasugerował tym samym, że 24-latek nie zachowuje się jak dziennikarz, ale działacz partii Jarosława Kaczyńskiego. Jak na razie widać, na młodego reportera na razie nie działa krytyka, a sposób, w jaki przeprowadza wywiady, zrobił swoim znakiem rozpoznawczym.