Koniec muzycznej kariery Susan Boyle?
None
Nieustająca obawa o przyszłość
Życie Susan Boyle odmieniło się w jeden wieczór. W 2009 roku wyszła na deski brytyjskiego "Mam talent" jako niepewna siebie, zagubiona gospodyni domowa. Ze sceny schodziła już jako gwiazda.
Charyzmatyczna piosenkarka sprzedała od tamtej pory miliony albumów, zagrała setki koncertów i zarobiła absurdalnie wysokie kwoty. Mimo sukcesów na scenie, wokalistka ciągle ma problemy z ułożeniem sobie życia prywatnego. Nieustająca obawa przed porażką na rynku muzycznym sprawia, że gwiazda wpada co jakiś czas na dziwne pomysły.
Wydawać by się mogło, że miliony zgromadzone na koncie zapewnią wygodną przyszłość dla samotnej kobiety, jednak Boyle twierdzi inaczej...
140 funtów na sekundę
Jeśli jakaś gwiazda może narzekać na zarobki, to z pewnością nie jest to Susan Boyle. Dziennikarze dotarli do stawek, jakie życzy sobie wokalistka za swój występ. Okazało się, że żąda do 100 tysięcy funtów za 12-minutowy występ. Daje to ok. 140 funtów za sekundę bycia na scenie.
Takie kwoty mogą przyprawić o zawrót głowy, a do nich należałoby doliczyć jeszcze dochód ze sprzedaży płyt. Mało kto nie byłyby usatysfakcjonowany takimi zarobkami, jednak gwiazda, świadoma ulotności sławy i pieniędzy, podjęła bardzo nietypowe kroki, żeby nie zostać na lodzie.
Jej decyzja może wydawać się działaniem rozsądnym, ale trudno nie odnieść wrażenia, że lekko przesadziła.
Jak to wytłumaczyć?
Mogąc pozwolić sobie na naprawdę wiele, artystka postanowiła zatrudnić się w lokalnym biurze bukmacherskim. Praca przy kasie przynosi jej dochody rzędu 6 funtów za godzinę.
- Obawiam się, że moja muzyczna kariera nagle się skończy, ponieważ show-biznes rządzi się własnymi prawami, a muzyczna sława jest ulotna - powiedziała w wywiadzie dla "Evening Standard".
Właściciel firmy, do której zgłosiła się gwiazda, nie krył zaskoczenia. - Weszła do sklepu i zapytała o pracę z ogłoszenia w naszym oknie. Wszyscy byliśmy w szoku - relacjonował David Corr dziennikarzom "The Sun".
Osoby z otoczenia Boyle tłumaczą, że wokalistka pragnęła znaleźć zatrudnienie... w okolicach swojego domu.
"Teraz lepiej rozumiem, co jest ze mną nie tak"
Przypomnijmy, że szkoccy lekarze zdiagnozowali u gwiazdy zespół Aspergera. - Wcześniej mówiono mi, że mam uszkodzony mózg. Zawsze wiedziałam, że to nie do końca właściwa diagnoza - mówiła Boyle w rozmowie z tygodnikiem "The Observer". - Teraz lepiej rozumiem, co jest ze mną nie tak. Jestem spokojniejsza i lepiej czuję się z samą sobą.
Zespół Aspergera jest rodzajem autyzmu. Wiąże się z problemami w kontaktach międzyludzkich i w wyrażaniu emocji. Osoby dotknięte chorobą mają trudności w komunikacji niewerbalnej. Ich gesty są mocno ograniczone, a ekspresja twarzy dość skąpa. Często mają kłopoty ze zrozumieniem ironii.
Czyżby choroba miała też wpływ na takie decyzje piosenkarki?
Bilety wyprzedane
Pod koniec października ukazał się piąty studyjny krążek Boyle. Jest to świąteczny album "Home For Christmas", na który złożyło się 12 bożonarodzeniowych klasyków w tym "Little Drummer Boy" czy "Have Yourself A Merry Little Christmas". W nagraniu "O Come, All Ye Faithful" wykorzystany został wokal Elvisa Presleya. - Święta to mój ulubiony czas w roku - wyjaśnia wokalistka. - Mam wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa. Dodanie swojego stylu do gwiazdkowych klasyków było wspaniałym doświadczeniem.
Wiosną 2014 roku artystka zagra kilkanaście koncertów. Bilety na jej występy już dawno się wyprzedały. Wygląda na to, że jej popularność nie maleje. Czy rzeczywiście Susan Boyle ma się czego obawiać?