Koncert "Tribute to Wodecki" godnie oddał hołd zmarłemu artyście. Obyło się bez zaskoczeń

Była śliczna oprawa, doskonałe aranżacje i największe nazwiska polskiej piosenki. Z telebimów spoglądał na nas uśmiechnięty muzyk, którego obecność była cały czas wyczuwalna. Niestety, zabrakło na scenie Olgi Bończyk.

Koncert "Tribute to Wodecki" godnie oddał hołd zmarłemu artyście. Obyło się bez zaskoczeń
Źródło zdjęć: © East News

12.06.2018 | aktual.: 13.06.2018 07:45

Od kilku tygodni wiedzieliśmy, że "Tribute to Wodecki" będzie jednym z lepszych koncertów tego roku. Bez męczącego nagłośnienia, bez lansującej się widowni, jak to bywa na innych festiwalach, za to z odpowiednim nastrojem i radosną zadumą.

Pomysłodawcy koncertu mieli doskonały pomysł spotkania wybitnych artystów nie tylko z muzyką mistrza, ale zadbali również o to, by jego obecność była jeszcze bardziej wyczuwalna. Piękne i bezbłędne wykonania największych przebojów muzyka były przeplatane materiałami archiwalnymi, w których pojawiły się znane fragmenty wywiadów z Wodeckim przypominające jego ciepłą i barwną osobowość oraz uśmiech, który nigdy nie schodził z jego twarzy.

Obraz
© East News

Jednak koncert to przede wszystkim muzyka. Za jego oprawę i nowe aranżacje znanych przebojów zadbali Tomasz Szymuś i Rafał Stępień. Piosenka "Zacznij od Bacha" była pierwszym utworem, który usłyszeliśmy. Na warsztat wziął ją bezbłędny Sławek Uniatowski, który zresztą pojawił się później na scenie kilkukrotnie. Swoim niskim i spokojnym wokalem, niczym Frank Sinatra przed laty, ukołysał mnie do snu. Ale absolutnie nie jest to zarzut. Sam koncert był senny, spokojny, nostalgiczny, ale w żadnym wypadku nie był żałobnym epitafium.

Pozytywnie zaskoczyła mnie Edyta Górniak. Fantastycznie zaśpiewała "Walc Embarras", który przed laty w duecie wykonali Irena Santor i Zbigniew Wodecki. Poczułem ciarki na plecach, kiedy na scenę wyszła Zdzisława Sośnicka, która razem ze zmarłym muzykiem zaśpiewała piękną balladę "Z tobą chcę oglądać świat". Pewnie ktoś spyta, "ale jak to zaśpiewała z Wodeckim?". Tak jak wspomniałem na początku, producenci widowiska zadbali o to, by jego głos, mógł wchodzić w interakcję z artystami i widownią. Ba, zrobił to wielokrotnie.

Obraz
© East News

Jedynym minusem był wstęp Hanny Banaszak, która nie uciągnęła wokalnie, by nie powiedzieć – fałszowała, utworu "Rzuć to wszystko, co złe". Za to wisienką na torcie był Leszek Możdżer, który grając na fortepianie "Pszczółkę Maję", zachęcił publiczność do gwizdania w jej rytm. Wyszło obłędnie. Na scenie pojawili się również m.in. Kayah, Grzegorz Turnau, Alicja Majewska, Halina Frąckowiak, Gaba Kulka, Kuba Badach oraz wielu zdolnych muzyków i wokalistów.

Wielką nieobecną była Ola Bończyk. Choć od dłuższego czasu wiedzieliśmy, że najbliższa przyjaciółka Zbigniewa Wodeckiego nie dostała zaproszenia do wzięcia udziału w koncercie, miałem nadzieję, że jednak pojawi się niespodziewanie na scenie. To jej się po prostu należało.

Obraz
© East News

"Tribute to Wodecki" pokazał smutną prawdę. O wielu artystach przypominamy sobie dopiero po ich śmierci. I, choć Zbigniew Wodecki był kochany przez fanów i miał na swoim koncie przeboje, sporo osób, w szczególności tych młodych, kojarzyło go tylko przez pryzmat "Pszczółki Mai". Mimo wszystko cieszę się, że koncert odbył się w takim kształcie, dzięki niemu widać, jak wielkim artystą był Wodecki.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (202)