Komiksowa spowiedź ćpuna

Młody Sascha nie był nikim wyjątkowym. Ot, kolejnym wpatrzonym w siebie dzieciakiem, przekonanym o swojej unikalności. Zresztą Hommer nie próbuje siebie wybielać. Snuje swoją spokojną, czasami wręcz nudną opowieść z dystansem. Jest oszczędny w słowach, nie ocenia, ale i nie gloryfikuje. Decyduje się przy tym na bardzo oszczędne rysunki - realistyczne, sterylne, równie puste, co codzienność jego bohatera.

Komiksowa spowiedź ćpuna
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

17.11.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:34

Sascha sięga po narkotyki tak samo, jak robi inne rzeczy - ot tak, po prostu, bo nie ma lepszego pomysłu. Pali dużo marihuany, je grzyby, eksperymentuje z LSD. Powoli, nie do końca zdając sobie z tego sprawę, uzależnia się coraz bardziej. Z normalnego chłopaka zmienia się w wyobcowanego odludka bez przyjaciół. Coraz bardziej zaniedbanego i gorzej uczesanego. Hommer nie ma dla siebie litości, szczerze pokazuje jak wyglądał, ośmiesza się w oczach czytelnika, choć sam pozostaje poważny - wszak wtedy nie było mu do śmiechu. Jego spowiedzi przysłuchuje się pies bez pyska. Ucieleśnienie wyrzutów sumienia, wstydu, uzależnienia? Pełni rolę terapeutyczną, Sascha dostrzegł go w momencie, w którym zaczął zdawać sobie sprawę ze swoich problemów. Obserwował jak stworzenie przybierało na sile i dominowało jego życie. Teraz, spowiadając się z głupich decyzji sprzed lata zamyka pewien rozdział. Żegna się z demonami.

Hommer odrobił pracę domową. "W cztery oczy" to doskonale przemyślane dzieło. Autobiograficzna, rozliczeniowa nowelka o samotności i nastoletniej głupocie. Skierowana do świetnie wyliczonego i opisanego odbiorcy. Z twórczości Craiga Thompsona wziął autor "Insekta" sentyment za pierwszą miłością i bezwzględność wobec samego siebie. Z Jeffa Lemire'azapożyczył puste, zimowe krajobrazy podkreślające wyobcowanie bohaterów. Z Daniela Clowesa i Charlesa Burnsa psychodeliczne, narkotyczne wizje i bezuczuciową narrację. Nawet główny bohater jest jakby nieswój, toć to zły brat bliźniak bohatera wydanego rok wcześniej "Piekła, nieba" Arne Bellstorfa, prywatnie znajomego Hommera.

To sprawnie skomponowana historia. Ale pozbawiona siły autentycznego, autobiograficznego wyznania. Kalkulujący na zimno Hommer stworzył opowieść, która mogłaby być fikcją - tak słabo czytelnik angażuje się w nią emocjonalnie. Pozbywający się swoich demonów Sascha być może spełnił rolę terapeutyczną, ale słabo sobie poradził jako bohater komiksu.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)