Kolejny tom, kolejna przygoda
Fabuła tomu kręci się wokół safari, na które wyruszają Navis, Bobo i Snivel. Wynajmujący bohaterów miliarder chce się pozbyć groźnych zwierząt ze swojej asteroidy, jednak Navis upiera się, by złapać je żywcem i przetransportować do bezpiecznego rezerwatu. Jak domyślają się już zapewne wszyscy miłośnicy serii i czytelnicy literatury fantastycznonaukowej, nie wszystko pójdzie zgodnie z planem, a zwierzyną w tytułowym polowaniu będą główni bohaterowie.
06.08.2013 | aktual.: 08.11.2013 12:01
Widać, że po piętnastu tomach Jean David Morvan i Philippe Buchet to wyjadacze, którzy z wprawą konstruują kolejne tomy. Szkoda tylko, że do ich pracy zakradła się rutyna i kolejne "Armady" niczym już nie zaskakują. Pamiętacie pomysłowy i oryginalny steampunk z "W trybach rewolucji", w którym można się było doszukiwać politycznych rozważań, potępienia nierówności społecznych, ale i rewolucyjnej gorączki? Pamiętacie subtelnie rozgrywany romans pomiędzy Navis a Clementem? To były najlepsze i najciekawsze momenty "Armady", do których nie sposób porównywać nowych zeszytów.
W "Polowaniu" cała subtelność wyparowała. Rozgoryczona Navis wciąż gada na temat własnego rozgoryczenia. Nieustające monologi i wątpliwości najemniczki są tak irytujące, że aż dziw bierze, iż żaden z bohaterów nie zwraca jej uwagi - zwłaszcza, gdy jedna z rozmów rozgrywa się w poczekalni, pełnej epizodycznych postaci. Nie lepiej jest z przesłaniem politycznym, wykładanym czytelnikowi za pomocą sążnistych, trudnych do przełknięcia wykładów na temat bogactwa i ekologii. I nic tu nie zmienia słuszność tych wykładów - Navis trajkocząca wciąż o mrocznej naturze i konieczności ratowania zwierząt jest po prostu nudna.
"Polowanie" najlepiej wypada w momentach, w których bohaterowie milczą lub rozmawiają o swojej misji. Buchet jest mistrzem w ilustrowaniu scen akcji, dzięki czemu nawet nudny setting tomu (porośnięta dżunglą asteroida jakby wprost wyjęta ze startych filmów przygodowych)
nie psuje frajdy z lektury. Największym zaskoczeniem jest jednak fakt, że najciekawszymi fragmentami "Polowania" są te, w których nie występują ani Navis, ani Bobo. Rozgrywający się równolegle do głównego wątek, opowiadający o pojedynku pomiędzy dwoma zabójcami przypomina na moment, za co cenimy "Armadę". Jest pomysłowy, świetnie narysowany i przewrotny, a jego gorzkie przesłanie nie zostaje wygłoszone w przydługim monologu.
Spośród tych kilku wydawanych w Polsce serii frankońskiego komiksu środka, "Armada" wciąż pozostaje najciekawszą. Wygrywa jednak dzięki selekcji negatywnej, jest najmniej rozczarowującym tytułem na rynku. To akurat tyle, by zasłużyć sobie na uwagę, niewystarczająco jednak, by zebrać wokół siebie wierne grono miłośników.