"Mask Singer' to klapa? Widzowie są zniesmaczeni
Za nami kolejny odcinek "Mask Singer", programu, który miał być hitem wiosennej ramówki TVN. Pojawia się jednak coraz więcej głosów, że nie był to trafiony pomysł. Zarówno jeśli chodzi o dobór uczestników, jak, a może zwłaszcza, jurorów.
Drugi odcinek programu "Mask Singer" za nami. Na czym polega format niezwykle popularny za granicą? Osoby związane m.in. z show-biznesem, sportem lub polityką, ukrywają się pod przebraniami i śpiewają, albo przynajmniej próbują to robić. W polskiej edycji jest m.in. Kot, Róża czy Prysznic. Nikt nie wie, kto kryje się pod tymi barwnymi strojami. Czworo "detektywów" zgaduje w tym czasie, kto może się kryć pod kostiumem.
W pierwszym odcinku z programem pożegnał się Tort, czyli Mateusz Banasiuk. Tym razem program opuściła Ośmiornica. W tę rolę wcielał się Stefano Terrazzino, który zaprezentował utwór "Sweet Dreams" grupy Eurythmics.
Jurorzy po raz kolejny raczyli nas czerstwymi żartami. Widzów najbardziej mogły zaskoczyć polityczne wstawki Julii Kamińskiej, które pojawiały się już w pierwszym odcinku.
Tajemniczy projekt "Mask Singer" miał się okazać dla TVN-u hitem wiosennej ramówki. Tymczasem odbiór programu można uznać za raczej chłodny. Widzowie, którzy spodziewali się, że może przy drugim odcinku program będzie bardziej przystępny, spotkali się ze dużym rozczarowaniem. I dali temu wyraz w internetowych komentarzach.
"Obejrzałem jeden odcinek i musiałby mi chyba ktoś płacić, żebym oglądał kolejne";
"Jak dla mnie prowadzący do wymiany. Nie ma w nim 'tego czegoś', słabo się go słucha";
"Wykonania świetne, czwórka komentujących niepotrzebna, są irytujący";
"Fajny byłby program, gdyby nie te sztuczne reakcje publiczności!";
"Po co ciągle te polityczne wstawki.... Polityczny cyrk mamy na porządku dziennym. To program rozrywkowy!"
Nie brakuje jednak widzów, którzy zaangażowali się w grę i typują, kto skrywa się pod przebraniami. A jakie są wasze wrażenia?