PublicystykaKolejna dziennikarka odchodzi z TVP. Taką krytykę Kurskiemu trudno będzie przełknąć

Kolejna dziennikarka odchodzi z TVP. Taką krytykę Kurskiemu trudno będzie przełknąć

Małgorzata Karolina Piekarska do niedawna była związana z TVP. Po przeszło 20 latach zdecydowała się na odejście ze stacji. Napisała pełen goryczy list otwarty do prezesa TVP Jacka Kurskiego.

Kolejna dziennikarka odchodzi z TVP. Taką krytykę Kurskiemu trudno będzie przełknąć
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Urszula Korąkiewicz

07.04.2017 | aktual.: 07.04.2017 14:50

*Szanowny Panie Prezesie, chciałam na Pańskie ręce przekazać oficjalną rezygnację ze współpracy z Telewizją Polską. Jest to dla mnie niezwykle trudna decyzja, ale muszę ją podjąć, by być w zgodzie z samą sobą. By móc rano w lustrze patrzeć sobie w twarz. Tylko ja wiem, ile nieprzespanych nocy kosztowało mnie jej podjęcie. To na korytarzach TVP się wychowałam, gdyż byłam przedszkolakiem, kiedy pracę w Telewizji Polskiej rozpoczynał mój Ojciec Maciej Piekarski, którego imię nosi dziś Studio D na pl. Powstańców. Nigdy nie myślałam, że będę pracować w TVP, ale tak się stało, i przez 20 lat to Telewizja Polska była moim drugim domem. Przez te ponad 20 lat nie przypuszczałam jednak, że będę kiedyś chciała ten dom opuścić *– rozpoczęła gorzko Piekarska w liście, który zamieściła na swoim blogu.

Dziennikarka w swoim liście przypomniała, że w TVP pracowała przez przeszło 20 lat. Początkowo jako reporterka nadawanego na antenie TVP Warszawa (niegdyś WOT) programu kulturalnego "Co? Gdzie? Kiedy?". Później jako reporterka "Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego". Zrealizowała dla TVP kilkadziesiąt dużych reportaży i filmów dokumentalnych (m.in. kilka o starej Warszawie, o Warszawie w książkach Adama Bahdaja, o bazarze Różyckiego, o Janie Łomnickim, Marii Kaniewskiej, Irenie Jurgielewiczowej, Stanisławie Grzesiuku, zespole TSA, Czesławie Niemenie). Realizowałam różne programy. M.in.: muzyczne: "Dżingiel" czy "Patefon", a po śmierci swojego ojca kontynuowała jego magazyn kombatancki "Wiarus". Prowadziła także autorski program "Detektyw warszawski, czyli na tropie miejskich tajemnic". Dziennikarka wspomniała, że mimo iż realizując materiały dla TVP Warszawa, otrzymywała nieraz kilkukrotnie mniejszą stawkę niż tę, którą dostawali reporterzy głównych anten, na przykład pracujący dla "Wiadomości". Nie rezygnowała jednak z pracy, bo czuła się związana ze stacją i lojalna wobec swojego pracodawcy. Zaznaczyła jednak, że przez całą karierę w stacji jedynie jako współpracownik, bo nie chciała się wiązać z żadną partią. Doceniała jednak, że informacje podawane w stacji szanowały zasady demokracji Teraz jednak, jak zauważyła, to się zmieniło. - Programy informacyjne stały się tubą propagandową obecnej władzy, która słusznie żądając, by społeczeństwo uznało wynik demokratycznych wyborów parlamentarnych czy prezydenckich, sama nie uznaje wyniku wyborów samorządowych czy na prezydenta m.st. Warszawy! – napisała.

Na tym jednak nie koniec. Na sytuacji w TVP za rządów Jacka Kurskiego nie zostawia suchej nitki. - Myślę, że inaczej rozumiemy termin "telewizja publiczna". Dla mnie oznacza on telewizję dla wszystkich. Misją zaś telewizji publicznej powinna być edukacja, rozrywka i przedstawianie poglądów różnych ludzi, a także wszystkich opcji politycznych. Dla Pana – a sądzę tak, śledząc anteny – telewizja publiczna jest telewizją dla odbiorcy o jedynych słusznych poglądach – punktuje dziennikarka.

Piekarska zarzuca tworzenie jednostronnych informacji, niedopuszczaniu do głosu drugiej strony, a jeśli już, to z kąśliwym komentarzem. Wytyka nie również nie tylko zatrudnianie szeregu znajomych, ale przede wszystkim zatrudnianie osób niekompetentnych i słabych warsztatowo. - Kiedyś nie wpuszczano na antenę ludzi, którzy nie mieli karty ekranowej. Jej zdobycie nie było zresztą prostą sprawą. Komisja Karty Ekranowej przy Akademii Telewizyjnej była surowa. (...) Kto kolauduje obecnie emitowane programy i reportaże? Niektóre z nich nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego w telewizji publicznej! Telewizje komercyjne mogą sobie emitować, co chcą! Publiczna powinna trzymać najwyższy poziom!- stwierdza. Najbardziej jednak obrywa się… "Studiu Yayo".

Przyznam, że chciałam odejść już w lipcu ubiegłego roku, gdy na antenie mojej macierzystej stacji wyemitowano pierwszy odcinek programu "Studio Yayo". W tym miejscu chcę prosić, by pozwolił Pan, że będzie to jedyny firmowany przez Pana ekipę program, którego nazwę wymienię. Nie chcę bowiem nikogo z obecnych dziennikarzy zranić, mimo bardzo krytycznej oceny ich pracy, bo nie wiem, na ile to, co robią, wynika z nich samych, a na ile jest to wpływ rozkazów płynący z góry, zaś oboje wiemy, że takie rozkazy są wydawane. Liczę zaś na to, że przygotowujący "Studio Yayo" tzw. "satyrycy" potrafią śmiać się z siebie, bo przynajmniej teoretycznie powinni. Już po emisji pierwszego odcinka tego "yaycowania" chciałam do Pana napisać, bo czegoś tak skandalicznie i żenująco złego nigdy w życiu na antenie TVP nie oglądałam. Moi przyjaciele, nawet ci, którzy w ostatnich wyborach głosowali na partię, z której szeregów się Pan wywodzi, byli równie jak ja załamani poziomem i wykonaniem tej osobliwej "satyry". Pomyślałam jednak, że może to jakiś eksperyment? Gdy po pierwszym odcinku zdjęto to "coś" z anteny ucieszyłam się. Uznałam, że jednak nowe władze TVP potrafią odróżnić ziarno od plew. Niestety kazał Pan przywrócić to kuriozum, pozwalając, by ów "program" stał się w tej chwili już kultowym (mimo nieobecności od stycznia na antenie) symbolem "dobrej zmiany w TVP". Dla mnie o tyle bolesnym, że emitowanym ze studia imienia mojego Ojca. (…) W moim odczuciu, ludzie, których Pan promuje byli nieobecni w poprzednich latach na antenie TVP nie z powodów politycznych, ale z powodu ich zawodowej marności. Przed Pańską prezesurą w większości przypadków TVP dbała o poziom swoich programów i nawet jeśli zdarzały się propozycje słabsze, to nie było ich aż tyle. Poza tym nawet najsłabszy program nie był tak żenujący jak niektóre z obecnych - podsumowuje w liście.

Pełen emocji list kończy natomiast słowami, Stanisława Grzesiuka wolę być boso, ale w ostrogach. Trudno się oprzeć wrażeniu, że dawno nikt tak dosadnie nie wypowiedział się o obecnej sytuacji w TVP.

Zobacz także
Komentarze (1431)