Kochany uchodźca
To historia autobiograficzna. Judith Vanistendael (ukrywająca się w komiksie pod imieniem Sophie) opowiada o swoim romansie i małżeństwie z czarnoskórym Abou. Ona jest ledwie dorosłą córką znanego belgijskiego dziennikarza, lewicującego intelektualisty i specjalisty od Europy Wschodniej. On uchodźcą politycznym, który musiał uciekać z Togo przed opresyjnym reżimem. Poznają się w ośrodku dla uchodźców, zakochują i postanawiają być razem. Nie jest to jednak takie proste - sprawę komplikują rodzice, mozolne procedury urzędu do spraw imigrantów, a także traumy Abou.
05.03.2012 | aktual.: 29.10.2013 17:08
Jeżeli wierzyć informacjom od wydawcy, powieść graficzna Vanistendael jest odpowiedzią na powieść jej ojca - znanego belgijskiego pisarza Geerta van Istendaela, opisującego związek Sophie z Abou ze swojej perspektywy. To rozdwojenie widać w "Dziewczynie i Murzynie" - pierwsza połowa komiksu opowiadana jest z punktu widzenia ojca i skupia się na relacjach pomiędzy nim a córką. Druga połowa to już relacja córki, a najważniejsze są w niej stosunki Sophie z ukochanym.
Trudno powiedzieć, jaki cel przyświecał Vanistendael. "Dziewczyna i Murzyn" owszem porusza kilka drażliwych tematów, ale czyni to zaskakująco delikatnie i powierzchownie. Najwyraźniej wybrzmiewa oskarżenie wobec belgijskiego państwa, które wpierw robi uchodźcom same trudności, a następnie odmawia Abou azylu podając absurdalne uzasadnienie. W tle można też się dopatrzeć nieco naskórkowego rasizmu (jego źródłem jest przede wszystkim postać ojca, liberała, któremu wydaje się, że jest tolerancyjny, ale traci pewność, gdy w grę wchodzi życie córki) i opowieści o psychicznej traumie uchodźcy z Afryki. Tematy te potraktowane są jednak tak zdawkowo, że trudno traktować je poważnie. Bolle przechodzi przyspieszoną lekcję tolerancji, państwo okazuje się złe, ale zakochani znajdą na nie swój sposób, a bolesne wspomnienia Abou z racji perspektywy narracyjnej zepchnięte zostały na drugi plan.
A skoro nie o rasizmie czy traumie to opowieść, to o czym? "Dziewczyna i Murzyn" to przede wszystkim komiks obyczajowy - spokojna, sprawnie skrojona historia o egzotycznej miłości i przeszkodach, które stają jej na drodze. Z której więcej można się dowiedzieć nie o "społeczeństwie i jego uprzedzeniach, zasadach i wątpliwościach" (z notki od wydawcy), ale o bohaterach - Abou, Sophie i Bolle. Na tyle dobrze poprowadzonych, że poznawanie ich losów sprawia czytelniczą przyjemność, ale i na tyle zwyczajnych, że nie pozostawiają w czytelniku głębszego śladu.
Autobiograficzne wyznanie Judith Vanistendael skupia się na tym, co w autobiografii najważniejsze - głównej bohaterce. Zawiodą się jednak wszyscy, którzy pod przebraniem komiksu obyczajowego spodziewali się głębszej analizy europejskiego dystansu wobec imigrantów. To nie ta liga.