Kobieta rakieta polskich mediów. O sukcesie Werner zadecydował przypadek. Nie złamały jej nawet prywatne dramaty
[GALERIA]
Trzecia Telekamera dla Anity Werner potwierdziła, że prezenterka TVN24 jest jedną z czołowych dziennikarek w kraju. Od lat wzbudza sympatię widzów i swoich rozmówców. Choć na ekranie jest profesjonalistką, to mało kto wie, że za jej pokerową twarzą kryje się wiele cierpienia.
Filmowe początki
W połowie lat 90., jeszcze jako nastolatka, Anita zaliczyła swój filmowy debiut, grając w obrazie "Dzieje mistrza Twardowskiego" w reżyserii Krzysztofa Gradowskiego. Jednak głośno zrobiło się o niej dopiero po filmie "Słodko gorzki" Władysława Pasikowskiego.
Przyszła gwiazda wcieliła się w Paulinę Wrońską, licealną miłość głównego bohatera, prowadzącego prywatne śledztwo w sprawie samobójstwa kolegi ze szkoły. Nietypowa uroda i talent aktorski wzbudzały coraz większe zainteresowanie wśród reżyserów.
Skazana na sukces
W 2001 r. wystąpiła w serialu "Zostać miss". Choć nie należał on do zbyt ambitnych, widzowie mieli okazję zobaczyć Anitę w dość odważnych scenach. W 2000 r. Werner wystąpiła jeszcze w sensacyjnym filmie "To my", który zakończył jej aktorską karierę. Anita niespodziewanie trafiła do telewizji. Pierwsze kroki stawiała w Wizji Sport. Później przeszła do TVN. Jednak zanim stała się wizytówką stacji, musiała pokonać długą drogę.
Talent i odrobina przypadku
Werner stopniowo zaczynała piąć się w górę. Prowadziła w TVN24 m.in. "Prosto z Polski", "Magazyn 24 Godziny", "Raport wieczorny" oraz "Damę Pik", program, w którym rozmawiała z wpływowymi kobietami. Dopiero w 2004 r. po raz pierwszy pojawiła się w głównym wydaniu "Faktów" w TVN. Programie informacyjnym, który przyniósł jej najwiekszą popularność. Po latach tłumaczyła, że do mediów trafiła zupełnie przypadkowo.
- Jakim cudem dziennikarstwo? Nie wiem! Czy zawsze chciałam być dziennikarką? Nie! Chciałam być piosenkarką (...) Tak mnie życie poprowadziło, że w takim, a nie innym momencie znalazłam się w Warszawie, kupiłam gazetę, przeczytałam ogłoszenie, wysłałam aplikację, a później zdecydowałam się pójść za ciosem i wykorzystać szansę – wspominała Anita kilka lat temu w wywiadzie dla "Tele Tygodnia".
Kobieta maszyna
Werner szybko stała się ulubienicą widzów, którzy cenią ją za profesjonalizm i opanowanie. Nic dziwnego, że jest jedną z najczęściej nagradzanych dziennikarek w kraju. Jest 3-krotną laureatką Wiktorów, również 3 razy była nagradzana w plebiscycie Telekamer. Za dziennikarskim kunsztem idzie również nienaganna prezencja. Choć przez lata styl Anity ewoluował, jej sylwetka zawsze zachwycała. W czym tkwi sukces?
- Są takie dni, kiedy wychodzę z pracy i od razu jadę na siłownię, zwłaszcza gdy "Fakty" mam o 16.00, a o 17.30 jestem wolna. W pół godziny z poważnie ubranej pani redaktor zmieniam się w sportową dziewczynę i wtapiam w tłum innych ćwiczących. To zabawne, bo tam, gdzie uprawiam sport, na ścianach wiszą monitory i często "leci" TVN24. Więc czasem słyszę: - Pani dopiero co siedziała w studiu! To co pani tu robi? Jak to możliwe? - powiedziała w wywiadzie z "Tele Tygodniem".
Naznaczona cierpieniem
Anita przed laty spotykała się z Kacprem Godyckim-Ćwirko. Przystojnego fotografa i podróżnika przedstawiła jej Martyna Wojciechowska. Werner od razu się w nim zakochała i zaczęła towarzyszyć mu w egzotycznych wyprawach. Co ciekawe w kuluarach plotkowano, że ich związek złamał serce Wojciechowskiej, która miała słabość do Kacpra. Niestety sielanka została przerwana nagłą śmiercią podróżnika w 2012 r. Dziennikarka bardzo mocno przeżyła odejście ukochanego.
- Trudno uwierzyć, że Anita jest w stanie tyle unieść - mówi jej znajoma. Ona nikogo nie prosi o pomoc, ale wszyscy staramy się ja wspierać. By wiedziała, że nie jest sama – mówiła znajoma Werner w rozmowie z "Na Żywo".
Trudne chwile
Kilka lat wcześniej, w dniu 30. rodzin Anity, po długiej chorobie zmarła jej mama. Dziennikarka chcąc zwrócić uwagę na problem raka piersi wzięła również udział w sesji zdjęciowej do albumu "Pier(w)si w Polsce". To w nim znane polki pozowały z nagimi piersiami. W jednym z wywiadów Werner wspominała, że choć jej matka zawsze dbała o zdrowie, była bezradna wobec wyniszczającej choroby.
- Sama znalazła guza w piersi, bardzo szybko ją zoperowano, była pod stałą opieką lekarzy. Nagle, po niecałym roku, zaczęła mieć bardzo złe wyniki. Okazało się, że ma przerzuty do mózgu, kości i wątroby. Od tego momentu to już było powolne umieranie. Trwało trzy miesiące, z dnia na dzień było coraz gorzej. Pamiętam, jak odwiedziłam Ją w szpitalu i powiedziała: "Zobacz, ile tu jest młodych dziewczyn, Anitka, błagam cię, badaj się". Te słowa wryły mi się w pamięć. Rak jest chorobą, która obdziera człowieka z godności i człowieczeństwa – mówiła w wywiadzie dla "Gali".
Wyjątkowa córka
Jakby tego było mało, Anita opiekuje się również sparaliżowanym ojcem, który przeszedł 3 udary.
- Nie jest łatwo, jak tata bohater jest zaatakowany przez poważną chorobę. I świetnie daje sobie z tym radę. Natomiast na swoich ukochanych nartach już nie pojeździ i ulubionego samochodu też nie poprowadzi. Staram się być dla niego wszystkim, czego potrzebuje. Mam nadzieję, że mi się to udaje – mówiła Werner w programie "Uwaga!".
Walka z plotkami
Jakiś czas temu na salonach mówiło się, że Anitę Werner i Martynę Wojciechowską łączy gorące uczucie. I choć obie kojarzone były przez lata z wieloma mężczyznami, niektórzy są przekonani o tym, że dziennikarki skrywają prawdziwy sekret.
- W internecie pojawiają się różne rzeczy. Również takie, że mam romans z Martyną Wojciechowską. Nie będę komentować tego, co się tam pojawia – mówiła Werner w jednym z wywiadów.
Wojciechowska poszła o krok dalej i przyznała w rozmowie z "Wysokimi Obcasami", że "jej życie byłoby znacznie prostsze gdyby była lesbijką". Dodała jednak, że dementuje wszelkie plotki.
Człowiek prawie spełniony?
Anita Werner w tym roku będzie obchodzić 40. urodziny. Patrząc na jej niezwykłą karierę i silny charakter, który pomógł jej poradzić sobie z cierpieniem, nie mamy żadnych wątpliwości, że w mediach wciąż nie powiedziała ostatniego słowa.