Kobieta popadła w milionowe długi. Program Janachowskiej zafundował jej ślub marzeń [WYWIAD]
Czy Marta Kaczyńska zaliczyła ślubne faux pas? Jak Dominika Gwit wypadła w roli panny młodej? I dlaczego gospodyni "Ślubu marzeń" w całości sfinansowała ceremonię jednej z uczestniczek programu? Rozmawiamy z polską specjalistką od ślubów, Izabelą Janachowską.
02.10.2018 | aktual.: 03.10.2018 13:00
Michał Dziedzic, WP Gwiazdy: Ile trzeba odwiedzić sklepów w Polsce, żeby znaleźć suknię dla panny młodej w większym rozmiarze?
Izabela Janachowska: Z mojej wiedzy wynika, że w Polsce są chyba dwa miejsca dedykowane pannom młodym plus size. Więc tak naprawdę nie ma dokąd chodzić. To jest bardzo przykre, ale głęboko wierzę, że po moim programie coś się zmieni.
To dlatego zaprojektowałaś swoją linię sukien ślubnych?
- Przygotowałam dla nich dwa modele, które mam nadzieję, będą świetnie się sprawdzać. Ta kolekcja powstała w odpowiedzi na oczekiwania panien młodych. Spędzam z nimi wiele czasu i całkiem nieźle je znam. I wiem, że mają z tym problem.
Mam wrażenie, że projektanci pomijają klientki o większych gabarytach. Ty miałaś na swoim ślubie trzy suknie od projektantów światowej sławy, ale gdyby chciała zrobić to osoba o większych kształtach, miałaby problem.
- Miałaby problem, chyba że ktoś uszyje tę sukienkę specjalnie dla niej. Ale umówmy się, bardzo ważna jest tu kwestia finansowa. Zakup sukni zawsze wiąże się dla panny młodej z dużym wydatkiem. Bez znaczenia, czy wydamy na tę suknie 2 czy 12 tys. zł, to nadal jest to najprawdopodobniej najdroższa suknia w jej życiu. Fajnie by było za te pieniądze dostać produkt najlepszej jakości, który możesz wcześniej przymierzyć. Panny młode ponad miarę, mimo że stanowią 30 proc. wszystkich planujących ślub, są niezauważane i pomijane.
Ostatnio głośnym echem odbił się ślub Dominiki Gwit, która też jest w większym rozmiarze. Powiedz mi, jak oceniasz jej ślubną kreację?
- Fajnie podkreślona talia! Widać, że Dominika ma duży biust, więc trzeba było naprawdę potężnego gorsetu, żeby wszystko było ładnie utrzymane. Ale świetnie podkreśliła kształt dekoltu. Fajny kształt literki "A" na dole. To jest bardzo dobry kształt dla panien młodych ponad miarę. Nie uważam za to, żeby zakrywanie ramion było dobrym rozwiązaniem. To może dawać wrażenie zbytniej szerokości.
Prowadzisz też program "Śluby marzeń". Na konferencji ramówkowej TLC powiedziałaś, że spełniłaś marzenie jednej z rodzin i wyjątkowo sfinansowałaś cały ślub. To nie jest tak, że telewizja zawsze płaci za organizację ceremonii, gdy chce ją wyemitować?
- W "I nie opuszczę cię aż do ślubu" na TVN Style jest tak, że wszystko, czym ja się zajmuję, to są rzeczy, które młoda para dostaje. Jeżeli lecą helikopterem, to jest ode mnie, jeżeli dostają nowa suknię, to też jest ode mnie, jeżeli dekorujemy salę, jest to w 100 proc. dekoracja ode mnie. Więc oni to wszystko dostają. Jednak w tym programie pary mają jakąś bazę. Wynajęli salę, zapłacili za jedzenie, a my dajemy im to, z czym sobie nie poradzili. W przypadku jednej szczególnej pary w "Ślubach marzeń", my zorganizowaliśmy im wszystko od początku do końca. Gdyby nie ten program, oni nie mieliby tego ślubu. Ich historia jest tak niesamowita, że nie mogliśmy przejść obok niej obojętnie. Zorganizowaliśmy im wszystko: obrączki, suknię, garnitur, buty, biżuterię, salę, wystrój, menu itd. Byli bardzo wzruszeni.
Panna młoda miała wcześniej męża, który zginął tragicznie i zostawił ją samą z trójką małych dzieci oraz z ogromnymi długami. Prowadził firmę, żyli na całkiem niezłym poziomie, ale gdy zginął, wszystko się zawaliło. Kobieta popadła w milionowe długi. Po paru latach od tego wydarzenia pojawił się mężczyzna, który mimo tych wszystkich przeciwności losu pokochał ją i stwierdził, że zniosą razem wszystko. Miałam wrażenie, że ten ślub im się po prostu należy i go dostali.
Powiedziałaś produkcji, że tym razem musicie zapłacić za wszystko? Umówmy się, dla stacji to spore koszty.
- Tak, uparłam się. Powiedziałam, że nic mnie nie interesuje i oni muszą mieć ten ślub. Stacja na to przystała. Nie mieli wyjścia.
Teraz jest taki trend wśród gwiazd, żeby śluby jak najdłużej ukrywać. Tak zrobiła Doda czy Kasia Tusk. Co o tym myślisz? Na twoim ślubie zjawili się paparazzi.
- Faktycznie pojawili się pod kościołem, ale nie wiem, od kogo dowiedzieli się, gdzie bierzemy ślub. Poza tym mieliśmy bardzo ścisłą ochronę całego budynku. To co wyciekło, to były rzeczy, którzy goście pokazywali od środka. Rzeczywiście planując swój ślub, w ogóle nie pomyślałam, że powinnam zabezpieczyć się w jakiś sposób od środka. Jeden z gości zrobił relacje na bloga z mojego ślubu. To był dla mnie szok.
Macie jeszcze kontakt?
- Nie.
Ale to była osoba publiczna?
- Tak. Byłam tak zażenowana i załamana, bo zaprosiłam znajomą, a zachowywała się tak jakby była w pracy. Dla mnie to było coś strasznego. Moim zdaniem młoda para powinna mieć szansę na prywatność, jeżeli o tym marzy. Jeżeli oboje chcą, żeby ceremonia przebiegła w ciszy i spokoju, to cieszę się, gdy im to wychodzi. Natomiast jeśli chcą się wszędzie pokazywać, czemu nie. Każdy z nas przeżywa inaczej ważne momenty w życiu.
W wakacje było wiele ślubów gwiazd. Który podobał ci się najbardziej?
- Najbardziej zapadł mi w pamięć ślub, który był najbardziej stylowy. I mam tutaj na myśli ślub Pauliny z Sebastianem Karpielem-Bułecką. Uwielbiam takie śluby, które się wyróżniają. Tradycyjny, ale też bardzo oryginalny. Jak rozmawiałam z Pauliną, też była zachwycona, że się udało. Świetnie się odnajduje w tej kulturze, w miejscu, w którym mieszka. Widać, że tacy są i to czują. Niczego nie udają.
Dużo emocji wzbudził też ślub Marty Kaczyńskiej, która ubrała białą suknię w 9. miesiącu ciąży.
- Dobrze, że chociaż welonu nie ubrała (śmiech). Ale umówmy się, w dzisiejszych czasach biała suknia nie jest już symbolem dziewictwa. Bo chyba 99 proc. panien młodych nie mogłoby w białej sukni iść do ślubu. Znaczenie białej sukni nieco się zmieniło. Dobrze, że zdecydowała się na ten kolor. Faktycznie miała spore rozcięcie w sukni, ale kto w 9. miesiącu ma takie ładne nogi? Nie dziwię się, że chciała się pochwalić.
Mimo wszystko ślub wziąć łatwo. Trudniej później do końca życia trwać razem długo i szczęśliwie. Tobie z mężem udaje się to już 7 lat.
- Nie jest to łatwe. Myślę, że tworzenie zgranego związku nie przychodzi samo. Trzeba o to dbać, jak o każdą inną rzecz, na której nam zależy. Najgorszą rzeczą jest zaniedbanie i odpuszczenie sobie. Ważne jest też, żeby ludzie na początku naprawdę dobrze się dobrali. W związku nie może też być konkurencji. My jesteśmy bardzo szczęśliwi. Mamy świadomość, że nawet, gdy coś idzie nie tak, to razem jesteśmy sobie w stanie z tym poradzić.
Właśnie widziałem, jak mąż dzielnie cię dzisiaj wspiera. Udzielasz wywiadów już od kilku godzin, a on cierpliwie czeka wciąż z uśmiechem na twarzy.
- Pierwszy raz w życiu jest ze mną na ramówce! Nigdy w życiu nie był (śmiech). Tak, mam ogromne wsparcie. Jego wiedza biznesowa, porządek i spokój, to jest to, czego się od niego uczę. Pomaga mi teraz w różnych projektach, nadaje im rozmach. Moje suknie ślubne będą dostępne w całej Polsce! Zobaczymy, co będzie dalej. Bo siły na nowe przedsięwzięcia mamy dużo.