"Kobieta na krańcu świata". Wstrząsająca historia byłej pracownicy seksualnej

- Nie wierzę, że któraś z nas pracuje, bo to lubi - powiedziała bohaterka programu "Kobieta na krańcu świata". Martyna Wojciechowska dotarła do domu spokojnej starości, w którym mieszkają byłe pracownice seksualne. Historia jednej z nich jest wyjątkowo poruszająca.

"Kobieta na krańcu świata". Wstrząsająca historia byłej pracownicy seksualnej
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Drozdek

15.09.2019 11:37

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ruszył nowy sezon programu "Kobieta na krańcu świata". Pierwszy odcinek jeszcze przed premierą wywołał wielkie poruszenie, bo Martyna Wojciechowska opublikowała zdjęcie w ślubnej sukni. Pojawiły się plotki, że Wojciechowska wyszła za Kossakowskiego. Nic podobnego. To była jedynie zajawka odcinka o ślubach singielek w Korei.

Drugi odcinek przyniósł znacznie mocniejszą historię. Wojciechowska pojechała do Meksyku, gdzie odwiedziła jedyny na świecie dom spokojnej starości dla kobiet, które świadczyły usługi seksualne.

Bohaterką programu była Marbella. Od 10 lat mieszka w ośrodku. Wojciechowskiej opowiedziała najpierw o tym, jak teraz wygląda jej życie. Pracuje, sprzedając lalki na ulicy. Po robocie pisze poematy. Sporo o miłości. Pokazała Martynie, jak wygląda jej ukochany, gdy dziennikarka pochwaliła się zdjęciami z Kossakowskim.

Marbella wyjawiła też, jak wyglądało jej życie przed laty.

Miała 8 lat, gdy została wykorzystana seksualnie przez ojca. Matka nie uwierzyła jej i wyrzuciła ją z domu. Merbella przyjechała do miasta Meksyk, gdzie znalazła schronienie. Chciała być nauczycielką, była na studiach. Plany musiała pogrzebać.

Miała 22 lata, gdy poznała męża, dwa lata później urodziło się ich pierwsze dziecko.

- Mąż zginął w wypadku. To było dla mnie wyzwolenie, bo znęcał się nade mną. Poczułam ulgę, ale musiałam zająć się usługami seksualnymi, żeby zarobić na dom. Czasem nie miałam ochoty na seks, ale musiałam sprawić, żeby mężczyzna czuł się dobrze - wyznała kobieta.

Życie doświadczało Marbellę wiele razy. - Młodszą córkę zabrał mi Bóg. Umarła na białaczkę. Sprzedałam dom i wyjechałam do Stanów Zjednoczonych, by ją leczyć, ale było już za późno - opowiedziała.

Marbella prowadziła podwójne życie. Nikt nie wiedział, że świadczyła usługi seksualne. Dzieci dowiedziały się, gdy były już dorosłe. Choć robiła to dlatego, by mieli za co żyć, odrzuciły ją. Dlatego musiała zamieszkać w domu opieki.

Przyznała wprost w programie, że zrobiłaby to jeszcze raz dla dobra dzieci.

- Nie wierzę, że któraś z nas pracuje, bo to lubi - powiedziała.

Martyna rozmawiała też z innymi mieszkankami ośrodka.

Belen, koleżanka Marbelli: Gdybym miała jeszcze raz wybierać, znowu poszłabym w prostytucję. Dobrze się bawiłam. Nie żałuję, że byłam prostytutką.

Marzenie, jakie ma Marbella? To, by rodzice wierzyli swoim dzieciom. Szczególnie, gdy te zwierzają się z tego, że były wykorzystane seksualnie. Gdyby mama Marbelli uwierzyła, pewnie inaczej potoczyłoby się jej życie.

Komentarze (34)