"Klan": Zofia Merle jest nie tylko serialową panią Stenią!
Zobaczcie, jak kiedyś wyglądała znana z hitu Jedynki aktorka. Przypominamy losy gwiazdy, w której życiu nie brakowało zawirowań. Po domniemanej chorobie i nagłej śmierci syna całkowicie zniknęła z życia publicznego.
Miała wiele wątpliwości
Wszystko zaczęło się od Studenckiego Teatru Satyryków, do którego dołączyła w połowie lat 50. Występy na scenie tak się jej spodobały, że została na stałe. Wówczas też podjęła decyzję, że swoją przyszłość chce związać z aktorstwem. Nie było to jednak takie oczywiste od samego początku.
- Myślałam, że skończę na przykład jakąś filologię i pogram sobie w teatrze studenckim. A potem Konrad Swinarski namówił mnie na udział w jego przedstawieniu. On był ojcem tej katastrofy. I potoczyło się i ani się obejrzałam, jak dotarłam do emerytury - wspominała w wywiadzie z Dorotą Wellman dla dwutygodnika "Viva".
Chociaż mówiono, że aktorstwo nie jest dobrym zawodem dla kobiety, ona uznała inaczej. Nigdy nie bała się iść pod prąd.
Od zawsze robiła to, co chciała
Na wybór takiej, a nie innej drogi duży wpływ miał zatem przypadek. Nie wszystkim decyzja Merle przypadła do gustu. Wiele obiekcji dotyczących planów Zofii miała jej babcia. Z czasem jednak i ona zaakceptowała wymarzony zawód wnuczki.
- Przed babcią długo ukrywaliśmy ten fakt. Gdy się dowiedziała, powiedziała: "Do teatru? U nas w rodzinie nigdy upadłych kobiet nie było!". Kiedyś w babcinej szafce odkryłam szkatułkę, a w niej wycinki o mnie. Miała gosposię, która kupowała gazety i wszystko, co o mnie napisano, wycinała i gromadziła. Babcia była wspaniała - opowiadała na łamach "Vivy" aktorka.
Dumna z córki od samego początku była natomiast jej mama. Nie opuszczała żadnego spektaklu z udziałem pociechy.
Jej talent został dostrzeżony i doceniony
Kariera Merle szybko nabrała tempa. Regularnie grała w spektaklach Teatru Telewizji i na scenie warszawskiego Teatru Komedia. Przede wszystkim jednak oglądać ją można było na dużym i małym ekranie.
Zadebiutowała w filmie "Komedianty". Niedługo później gościnnie pojawiła się w jednym z odcinków "Wojny domowej". Większą rolę zagrała w "Ktokolwiek wie..." oraz w "Szyfrach" Wojciecha Jerzego Hasa. W 1969 roku wcieliła się natomiast w panią sierżant Irenę Molendę w znanej komedii "Rzeczpospolita babska".
Na kolejne propozycje nigdy nie musiała długo czekać.
Na ekranie pokazywała swoje różne twarze
Chociaż początkowo znana była z dramatycznych kreacji aktorskich, z czasem dała się poznać z zupełnie innej strony.
Zasłynęła jako jedna z gwiazd komedii Stanisława Barei. Wystąpiła w filmach "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?" i "Miś", a także serialach "Alternatywy 4" oraz "Zmiennicy".
W 1988 roku pojawiła się w produkcji dla młodzieży "Pan Kleks w kosmosie". W pamięci widzów zapisała się też jako służąca Adela w młodzieżowej serii "Janka".
Zawsze była wyjątkowa
Mimo że Merle jest artystką o ogromnym doświadczeniu scenicznym, filmowym i telewizyjnym, twardo stąpa po ziemi. Wie, że aktorstwo nie jest dla wszystkich. Jej zdaniem, trzeba być osobą odporną psychicznie, by móc zajmować się tą wymagającą poświęceń profesją.
- Zawód jest stresujący, wymaga odpowiedzialności. Nerwowości też nie brakuje. Nie jestem osobą, która miewa tremy. Chyba tylko wtedy, kiedy coś jest nie zrobione. Jak umiem, co trzeba na pamięć, dogaduję się z reżyserem, wszystko jest przygotowane, to się nie denerwuję, jestem wręcz za spokojna. Jednak jest to praca zespołowa, nie można kolegom nic zepsuć, trzeba być bardzo odpowiedzialnym - stwierdziła w jednym z wywiadów.
Dała się zaszufladkować?
Nigdy nie należała do ekranowych piękności. Zresztą nie przejmowała się tym. Wychodziła z założenia, że trudno się podobać wszystkim.
- Jak w jakimś serialu potrzebna będzie pyskata bufetowa albo po prostu gruba baba, to wiedzą, gdzie mnie znaleźć – żartowała w wywiadach.
Merele jest jedną z najpopularniejszych aktorek drugoplanowych. Nigdy zresztą nie walczyła specjalnie o to, by na ekranie grać pierwsze skrzypce. Jak twierdziła, duża rola to dużo pracy.
Zapadła w pamięci dzięki wielu znakomitym kreacjom
Pod koniec lat 90. na dobre zagościła na małym ekranie m.in. dzięki telenoweli "Klan", w której wcieliła się w słynną panią Stenię. Podobnie szaloną i pełną życia bohaterkę miała szansę zagrać w innym telewizyjnym hicie, tym razem TVP2.
Twórcy "Na dobre i na złe" nie wyobrażali sobie, by postać wygadanej bufetowej, Genowefy Burczyk, mógł zagrać ktoś inny. "Graczykowie", "Niania", "Tylko miłość", "Złotopolscy" czy "Świat według Kiepskich" - to tylko część telewizyjnych produkcji, w których można było ją oglądać w ciągu ostatnich kilkunastu lat.
W przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu, nigdy nie wstydziła się występowania w serialach. Dla niej była to praca jak każda inna.
Dlaczego zniknęła?
Mówi się, że aktorka już od dłuższego czasu boryka się z problemami zdrowotnymi. To dlatego przez pewien czas nie pojawiała się "Klanie". Jej nieobecność rozbudziła falę domysłów.
- Zniknęłam nie dlatego, że byłam w szpitalu. Musiałam po prostu przez jakiś czas odpocząć od pracy. Na lipiec i sierpień wyjechałam za granicę. Na razie więc moje akumulatorki są doładowane - tłumaczyła wówczas w rozmowie z "Faktem".
Było słychać, że z coraz większym trudem przychodzi jej wypowiadanie serialowych kwestii. Chodziły pogłoski, że aktorka miała udar mózgu, jednak ta informacja nie została nigdy potwierdzona.
Rodzinna tragedia
Rok temu aktorka przeżyła prawdziwy dramat, gdy niespodziewanie zmarł jej syn - Marcin. Był jedynym dzieckiem Merle i aktora Jana Mayzela.
42-latek poszedł w ślady rodziców i po maturze związał swoją przyszłość z branżą filmową. Był absolwentem Wyższego Studium Organizacji Produkcji Filmowej i Telewizyjnej Państwowej Wyższej Szkoły Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi.
To on odpowiadał za reżyserię wielu popularnych polskich seriali. Współpracował przy takich telewizyjnych hitach jak: "Na dobre i na złe", "Prosto w serce" i "Paradoks".
Co się z nią dzieje?
Od 2009 roku Merle nie pojawia się na ekranach. Zniknęła też z życia publicznego. Aktorka skutecznie unika mediów. Ostatni raz pojawiła się na salonach ponad rok temu.
Wielokrotnie nagradzana artystka pod koniec marca świętowała 76. urodziny. Fani mają nadzieję, że gwiazda powróci jeszcze na wizję w kolejnej znakomitej roli. I tego jej życzymy!