"Klan" to kopalnia kuriozalnych scen. Trudno nie parsknąć śmiechem
GALERIA
Już od 20 lat "Klan" gości na antenie telewizyjnej Jedynki. Do tej pory wyemitowano już ponad 3 tys. odcinków i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie wstrzymano jego produkcję. Przez ten czas widzowie zżyli się z bohaterami i byli świadkami dramatycznych wydarzeń, licznych zwrotów akcji, zaskakujących odejść i powrotów ekranowych bohaterów. Wraz z nimi przeżywali również ich problemy i troski, ale również chwile szczęścia i radości. Jednak coraz częściej, gdy choćby w życiu Lubiczów dzieją się najgorsze tragedie, na twarzach fanów telenoweli pojawia się kpiący uśmiech. Dlaczego?
Od jakiegoś czasu "Klan" zaczął dostarczać sporej dawki wątpliwej rozrywki. Wszystkiemu winny jest nieudolny product placement i wpadki, którymi naszpikowane są odcinki. Choć wydawać by się mogło, że tak doświadczonej ekipie serialu nie może już przydarzyć się żadna gafa, to niepokojąco często spotkania z ekranowymi bohaterami wiążą się z rażącymi niedociągnięciami ze strony twórców. Przekonajcie się sami!
Abonament jest najważniejszy
W jednym z odcinków do pana Jeremiasza przychodzi listonosz. Panowie, jako że są w podobnym wieku, ucinają sobie pogawędkę. Szukając w torbie odpowiedniej przesyłki, pracownik poczty skarży się bohaterowi na to, że ludzie nie płacą abonamentu.
- Myśmy zawsze płacili, ale teraz jesteśmy już zwolnieni - bronił się pan Jeremiasz.
- Ale są tacy, co jeszcze lat nie osiągnęli, a już zwolnieni się czują. Bo miało nie być tego abonamentu. (...) A jak im mówię, że nie znieśli i nie wiadomo, czy zniosą i płacić trzeba, to się śmieją, że oni nikogo głupiego nie znają, co by płacił - wyjaśnił gość.
- Za grosz sumienia! Ale są też tacy, dla których to duży wydatek.
- Przecież na rok to niecałe trzy stówki. Ale jak się płaci co dwa miesiące, to tych dwudziestu paru złotych pan nie zauważy. (...) Właśnie byłem u takiego jednego, co mu co miesiąc przynoszę rachunki z płatnej telewizji. Przecież to kupę kasy kosztuje! Przynoszę mu też upomnienie, żeby abonament zapłacił, a on mi mówi, że mogę je wyrzucić do kosza! Po co ma płacić, jak inni płacą? Ludzie nie mogą zrozumieć, że publiczne radio i telewizja to wspólne dobro - podsumował oburzony listonosz.
Brzmi jak propaganda?
Niefortunny upadek
Przykładem kolejnej sceny, która poruszyła internautów i wywołała uśmiech na ich twarzach, jest jeden z fragmentów zimowych odcinków serialu. Do mrożących krew w żyłach zdarzeń doszło podczas odśnieżania.
Darek tak mocno pracował szpadlem, że się przewrócił i uderzył twarzą w pryzmę zmrożonego śniegu, rozcinając sobie przy tym łuk brwiowy. Upadek, niestety, wyglądał komicznie. Czemu służyło pokazanie wymuszonej przewrotki? Najwyraźniej twórcy znów chcieli wskazać widzom, jak należy się zachowywać i ustrzec ich przed nieuważnym odśnieżaniem. Ale to nie wszystko, co dla nas przygotowali.
Dodatkowo można było zauważyć wpadkę w realizacji zdjęć. Praca montażystów "Klanu" pozostawia wiele do życzenia. W kadrze, w którym Darek przewraca się, łopata leżała odwrócona w jedną stronę, a w drugiej scenie skierowana była już zupełnie inaczej. Niby szczegół, a jednak razi.
Pożegnanie Rysia
Wspominając jeszcze o scenach, które zamiast budzić przerażenie, bawią do łez, nie możemy zapominać o kultowej już scenie śmierci Ryśka. Przypomnijmy, że ten incydent wydarzył się dokładnie w 2235. odcinku "Klanu".
Pacjenci z sali Lubicza wybrali się do barku, a on sam zdecydował się wziąć prysznic. Po drodze, na korytarzu, spotkał podejrzaną parę młodych ludzi. Gdy wracał z łazienki, nieznana mu kobieta próbowała go powstrzymać przed wejściem do pomieszczenia. W tym czasie jej wspólnik zajmował się okradaniem szpitalnych szafek. Rysiek złapał go jednak na gorącym uczynku. Nie zastanawiając się, zaatakował napastnika. Uciekający złodziej popchnął Ryszarda na podłogę. Niestety, Lubicz już się z niej nie podniósł i zmarł natychmiast po upadku. Płakaliście z żalu czy ze śmiechu?
Bohaterska postawa Moniki
Odwagę i heroizm bohaterowie „Klanu” mają w genach. Wystarczy wspomnieć o walecznej Monice, która postanowiła sama rozprawić się z bandą lokalnych dresiarzy. Gdy grupka młodych chłopaków zaatakowała jej towarzysza podczas joggingu, niewiele myśląc chwyciła za gałąź i z całej siły uderzyła nią w napastnika. Cios był na tyle celny i mocny, że od razu zwalił przeciwnika z nóg. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby Monika postanowiła chwycić za większy konar, albo zdecydowała się kontynuować swój atak. Brr!
Sucha woda
Nie jest tajemnicą, że wielu widzów ogląda "Klan" tylko po to, aby doszukać się w nim wpadek. Wbrew pozorom, nie jest to trudne zadanie. Wystarczy dokładnie przyjrzeć się prostym czynnościom, które wykonują bohaterowie. Łatwo wówczas zauważyć, że ich największym problemem jest korzystanie z takiego dobrodziejstwa, jakim jest woda.
Widzowie pękali ze śmiechu, gdy Miłosz wrócił z pracy na planie filmowym i postanowił, tradycyjnie już, umyć ręce do obiadu. Chłopak postanowił jednak zaoszczędzić i zrobić to… na sucho. Owszem, odkręcił kran, ale na jego dłonie nie spadła ani jedna kropelka. Miłosz jednak zawzięcie je szorował, a po chwili wytarł w specjalnie przygotowany ręczniczek.
Z podobnym "problemem" zmagała się Grażynka, która chcąc dogodzić swoim dzieciom, zaparzyła im herbaty. Słuchając ich opowieści przy stole, nalewała im wywaru do filiżanek. Szkoda, że żadne z nich nie mogło zgasić pragnienia, bo trudno napić się powietrza.
Reklama jest wszędzie
Reklama produktów umieszczana w serialach zapewne nie dziwi obecnie nikogo. Jest to jednak dość irytująca forma promowania różnych towarów - zwłaszcza, gdy robi się to nieprofesjonalnie. Czy Rysiu pijący tylko jeden rodzaj kawy albo Małgosia pałaszująca słodycze konkretnej marki, mogą skłonić kogoś do kupna reklamowanego przez nich produktu?
Część osób być może. Jednak wśród większości widzów taka promocja będzie budzić raczej wymowny uśmiech na twarzy. Zwłaszcza, jeżeli jest ona przeprowadzana w tak nieudolny i wymuszony sposób, jak ma to miejsce w "Klanie". Takich wpadek jest znacznie więcej!
Kurczak z worka
Wydawać się może, że takie słowa jak "subtelny" czy "dyskretny" są obce twórcom "Klanu". Trudno bowiem zapomnieć o pani Stanisławie, która ze smakiem zajadała się jogurtem, wspomagającym trawienie. Choć ujęcie było z daleka, opakowanie trzymane przez bohaterkę było na tyle charakterystyczne, że trudno pomylić je z konkurencyjnym produktem.
A pamiętacie przypadek Oli? Po przyjściu z uczelni postanowiła ugościć koleżankę prawdziwym obiadem. Niestety, w lodówce znalazła tylko kurczaka.
- Zamrożone? Zanim te nogi się rozmrożą, to wybije północ - narzekała głodna znajoma bohaterki.
- Nie, no co ty! Włożę do piekarnika, nastawię na rozmrażanie i 15 min. Tylko co potem? - zastanawiała się Lubiczówna.
- A jak ci powiem, że mam niezbędnik do pieczenia kurczaków? (...) Rano robiłam zakupy i wpadło mi coś takiego: kurczak soczysty. Znasz to?
Kolejne ujęcia dokładnie prezentują sposób przyrządzenia dania z drobiu i późniejszy zachwyt kucharek.
Guma do żucia zamiast pasty do zębów
W jednym z odcinków, Monika, która nigdy nie skarżyła się na bóle zębów i zawsze olśniewała hollywoodzkim uśmiechem, poczuła nagłą potrzebę udania się do gabinetu stomatologicznego. Tuż pod koniec wizyty dentysta wręczył bohaterce opakowane popularnej gumy do żucia, mówiąc: "między posiłkami, kiedy nie może pani skorzystać ze szczoteczki".
Jakby tego było mało, w kolejnym odcinku, na tym samym fotelu usiadł ukochany Moniki, Feliks. On również otrzymał taki sam prezent od lekarza, który pożegnał go słowami: "proszę dbać o zęby, regularnie myjąc je szczoteczką. A jeżeli nie ma takiej możliwości, może pan żuć gumę". Tak nachalny product placement zabolał największych twardzieli - bardziej niż wizyta u dentysty.
Ukarani za smalec
Człowiek głodny, to człowiek zły. Co do tego, nikt nie ma na nawet najmniejszych wątpliwości. Bohaterowie serialu również starają się celebrować poranne śniadania, zawsze pamiętać o wspólnym obiedzie i nie zapominać o kolacji. A co, jeśli w ciągu dnia zgłodnieją? Wówczas z pomocą przychodzą kanapki - tak jak to było w przypadku Kamili i Norberta.
Na początku nic nie zapowiadało, aby zwykłe poszukiwanie masła w lodówce skończyło się niepohamowanym śmiechem widzów. Jako że z zapasów zniknął smalec cioci Stasi, chłopak sięgnął po jeden z podobnych produktów znanej marki. Kamila nie była zachwycona zamianą. Jednak w końcu i ona, słysząc zachwyty Norberta, skusiła się na posmarowaną kromkę chleba. Jak łatwo się domyślić, nie pożałowała swojej decyzji.
Tak nachalna reklama oburzyła nie tylko widzów, ale przede wszystkim Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, która zainterweniowała w tej sprawie.
- Dialog bohaterów został skonstruowany w celu prezentacji produktu, zaś odniesienia do zasadniczej treści audycji i relacji wzajemnych bohaterów były jedynie tłem i pretekstem do tej prezentacji. Przewodniczący KRRiT za to naruszenie nałożył na nadawcę karę w wysokości 50 tysięcy złotych - czytamy w oświadczeniu KRRiT. Warto było?
Nierówna walka z kurczakiem
Na koniec nasza najnowsza wisienka na torcie. Jakiś czas temu na Twitterze pojawił się fragment jednego z odcinków "Klanu", w którym Jacek, niewątpliwie sfrustrowany, żali się Rafalskiemu na życiowe niepowodzenia. Psycholog ze spokojem wysłuchuje monologu, pozwalając koledze wyrzucić z siebie wszystkie żale. Być może nie byłoby w tej scenie nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Borecki w tym samym czasie wyładowywał swoją złość... na filecie z kurczaka.
Oglądając tę nierówną walkę z mięsem, trudno nie parsknąć śmiechem. Powagi sytuacji nadaje jednak pełna dramaturgii melodia w tle i przerażone twarze pozostałych członków rodziny. Na szczególną uwagę zasługuje również praca kamery, dzięki której dokładnie widzimy emocje, jakie targają Jackiem i to, w jakim stanie pod koniec sceny jest filet. Te kilkadzisiąt sekund wystarczyło, aby internauci znaleźli kolejną pożywkę do żartów. Zobaczcie sami!