"Klan": Stockinger ujawnia powody odejścia Kotulanki z serialu
Aktor po raz kolejny postanowił zabrać głos w sprawie swojej koleżanki. I także tym razem wydaje się, że znów powiedział zbyt wiele...
On nie wie, co to tajemnica
Nie cichną komentarze po sensacyjnej informacji o odejściu z obsady *"Klanu" Agnieszki Kotulanki. Wiadomo już, że grana przez nią bohaterka zostanie uśmiercona w ostatnim przed wakacjami odcinku telenoweli. Takie zakończenie jest ciosem dla fanów produkcji, którzy wciąż mieli nadzieję, że zobaczą jeszcze Krystynę Lubicz na ekranie. Tak się jednak nie stanie. Paweł Karpiński, producent hitu Jedynki, w wywiadzie dla "Tele Tygodnia" wyznał, że nie mogli dłużej czekać na powrót gwiazdy na plan. Nie ujawnił jednak powodów przedłużającej się absencji artystki. Zdecydowanie bardziej rozmowny okazał się Tomasz Stockinger. Po raz kolejny serialowy mąż Kotulanki postanowił zabrać głos w sprawie swojej koleżanki. I także tym razem wydaje się,
że znów powiedział zbyt wiele... KJ/AOS*
Nie umie się powstrzymać
Stockinger staje się powoli głównym komentatorem życia Agnieszki Kotulanki. Na łamach kolorowej prasy opowiadał o jej alkoholowych problemach, rozbudzając w ten sposób kolejne domysły i plotki na temat stanu aktorki.
W ostrych i dosadnych słowach opisywał to, co według niego, dzieje się z jego serialową żoną. Na łamach tabloidów wprost namawiał ją, aby rzuciła wyniszczający ją nałóg.
Teraz znów nie powstrzymał się od zabrania głosu w jej sprawie.
Fałszywa troska?
Tym razem jako jedyny z obsady "Klanu" postanowił odnieść się do wiadomości o odejściu na zawsze z serialu koleżanki.
– Przede wszystkim jest mi przykro, że ona nie dała rady. Miała dużo czasu, żeby jakoś uporządkować swoje sprawy. Jest mi bardzo przykro, że to tak się, niestety, skończy - wyznał w wywiadzie dla "Faktu".
Nie zawsze było kolorowo
Jak dodał, nie zawsze relacje z Kotulanką układały się tak, jakby tego chciał. Zapewnił jednak, że nie ma do niej żalu.
- Jest oczywiste, że jak ona miała te problemy, to utrudniała nam pracę, ale przede wszystkim należała do zespołu, pięknie mi się z nią grało przez lata.
Jaki jest prawdziwy powód odejścia?
Zdaniem Stockingera, rezygnacja jego serialowej żony z dalszych występów była do przewidzenia. Według niego, nie była ona jednak związana ze złym stanem zdrowia aktorki, ale z zupełnie czym innym...
Czyżby Kotulanka miała dość gry w serialu, który przyniósł jej popularność?!
Postawił ją w niekorzystym świetle?
- Wydaje się, że wszyscy uznali, włącznie z nią, że dalej nie ma co ciągnąć takiej niepewności. Ja z nią w ogóle nie rozmawiam, tak że trudno mi się wypowiadać, jak to z jej strony wygląda. Można przypuszczać, że ona też już nie ma ochoty grać – stwierdził na aktor na łamach "Faktu".
Szkoda, że za samą zainteresowaną głos muszą zabierać osoby postronne...