"Klan": Rodzinne tajemnice aktorskiego klanu
Jak się okazuje, relacje między Żółtowską i Holtz trudno nazwać idealnymi. Paulina długo miała do niej żal. Aktorka wspomina trudne dzieciństwo i rozwód, który bardzo przeżyła. Rodzinne tajemnice po latach wychodzą na jaw. Mało kto o tym wiedział...
Nie wszyscy o tym wiedzieli
Dzieciństwo
Zarówno mama, jak i tata Pauliny związani są z przemysłem filmowym. Witold Holtz wystąpił w drugoplanowych rolach w kilkudziesięciu produkcjach, jednak bardziej znany jest jako reżyser.
Rodzice często zabierali ze sobą córkę do pracy. Plany filmowe i teatr stały się jej drugim domem. Jak czytamy w tygodniku "Rewia", przy bufetowym stoliku warszawskiego Teatru Powszechnego odrabiała prace domowe. W tym czasie jej mama brała udział w próbach do spektakli.
To jej się nie podobało
Nic dziwnego, że kiedy była nastolatką, nienawidziła zawodu swoich rodziców. By zachęcić córkę do bliższego poznania ich profesji, Zółkowska załatwiła jej rolę w przedstawieniu "Romeo i Julia".
Występy przed publicznością nie przypadły jej jednak do gustu.
- Zawód aktora nie był dla mnie otoczony żadną aurą fantastyczności - przytacza słowa Holtz "Rewia".
To ją załamało
Jak czytamy w tygodniku, duży wpływ na tę buntowniczą postawę miał zapewne rozwód rodziców, którzy rozstali się, gdy Paulina miała kilkanaście lat.
Przez długi czas nie umiała pogodzić się z nową sytuacją, w której się znalazła. Jednak to nie u rodziców szukała wsparcia w trudnych chwilach.
Trudne relacje
Okazuje się, że Paulina rzadko dzieliła się swoimi problemami z mamą.
- Joasia zawsze dowiadywała się o wszystkim ostatnia. A o niektórych rzeczach do dzisiaj nie wie - zdradziła w jednym z wywiadów.
Żółkowska wpoiła córce dużą niezależność. Nic dziwnego, że Paulina długo szukała swojej życiowej drogi. Nie chciała iść w ślady rodziców.
Decyzja na przekór sobie
Studiowała dziennikarstwo, etnologie i antropologię. Żaden z tych kierunków nie był w jej wypadku trafionym wyborem. To wtedy Zółkowska wyciągnęła do niej pomocną dłoń. Dzięki niej córka otrzymała rolę w serialu "Klan". Paulina nie była jednak przekonana, czy powinna skorzystać z oferty...
- Mama namówiła mnie na casting. Potem, kiedy miałam wątpliwości, czy dam sobie radę, powiedziała: Po prostu próbuj, a jeśli będziesz kiepska, to cię... uśmiercą!
Tego się nie spodziewała
Występ w telenoweli utwierdził ją w przekonaniu, że aktorstwo jest jej pisane. Niestety, nie wszyscy tak myśleli. Gdy została studentką Akademii Teatralnej, nie umiała ukryć radości. Nie na długo.
Od profesorów usłyszała, że jej umiejętności wykluczają ją z wielu ról. Dowiedziała się, że nigdy nie będzie aktorką komediową i nie nadaje się też na ekranową piękność. Te słowa zupełnie ją załamały...
To je bardzo zbliżyło
Jak czytamy w "Rewii", tylko dzięki Zółkowskiej, która wytrwale ją pocieszała, nie wpadła w depresję. Nie poddała się i udowodniła, że jest utalentowaną oraz wszechstronną aktorką, wbrew niektórym opiniom.
Dopiero wspólne występy bardzo je zbliżyły. Wielu dziwić może fakt, że Paulina zwraca się do mamy po imieniu. W ich wypadku jest to jednak oznaka dużej zażyłości.
Teraz częściej dzwoni do mamy
- My po prostu w pewnym momencie zdecydowałyśmy się na taką formę i dziś wydaje się nam ona naturalna - zapewnia na łamach "Rewii" Holtz.
Dziś matka i córka w końcu odnalazły wspólny język. Nie unikają już też mówienia o swoich trudnych relacjach z przeszłości.