"Klan": Od wielkiej aktorki serialowej i teatralnej do kobiety, którą przerosło życie
Na naszych oczach gwiazda "Klanu" straciła cały swój blask. Za błędy, które popełniła, płaci teraz wysoką cenę. Co takiego wydarzyło się przed laty? Czy to dlatego dziś nie umie odnaleźć życiowej równowagi?
Historia wzlotów i upadków Agnieszki Kotulanki
Na ekranie była zawsze wzorem rozsądku i rodzicielskiej miłości. Jako Krystyna Lubicz podbiła serca widzów. Grana przez nią wykładowczyni akademicka, wychowująca dwie córki, a potem jeszcze syna, na zawsze zaskarbiła sobie ich sympatię. W serialu bohaterka nigdy nie poddawała się, nawet w obliczu największych przeciwności. Wcielająca się w jej postać *Agnieszka Kotulanka nie była w rzeczywistości aż tak silna. Chociaż publiczność dobrze zna ją z wizji, tego samego nie może powiedzieć o jej życiu prywatnym. Kotulanka nigdy nie dała po sobie poznać, jak bardzo cierpi. Wygląda na to, że to nieszczęśliwe miłości doprowadziły ją do depresji. Mówi się też, że na tym się nie skończyło... Na naszych oczach gwiazda "Klanu" straciła cały swój blask. Za błędy, które popełniła, płaci teraz wysoką cenę. Co takiego wydarzyło się przed laty? Czy to dlatego dziś nie umie
odnaleźć życiowej równowagi? KJ/AOS*
Początki kariery
Nic nie wskazywało na to, że los kilkakrotnie wystawi ją na wielką próbę. W wywiadach Kotulanka zawsze podkreślała, że miała szczęśliwe dzieciństwo. Sielskie chwile spędziła w Zegrzu pod Warszawą.
Jeszcze przed maturą zdecydowała się zdawać na studia aktorskie. Dostała się na nie, ale dopiero za drugim razem. Po ukończeniu stołecznej Szkoły Teatralnej po raz pierwszy pojawiła się w 1980 roku w epizodycznych rolach w serialu Jana Łomnickiego "Dom".
W tym samym czasie zadebiutowała w głośnym spektaklu telewizyjnym "Śmierć komiwojażera" w reżyserii Kazimierza Karabasza z Tadeuszem Łomnickim w roli głównej.
Dzięki aktorstwu poznała swoją pierwszą wielką miłość
W latach 1981-89 występowała na deskach Teatru Współczesnego w Warszawie. Regularnie pojawiała się też w przedstawieniach emitowanych w telewizji.
Z czasem kariera zeszła na drugi plan. Artystka straciła głowę dla aktora - Jacka Sas-Uhrynowskiego. Para szybko się pobrała. Przyjaciele twierdzą, że byli dla siebie stworzeni!
- Tworzyli piękną parę, świata poza sobą nie widzieli. Wydawało się, że to miłość po grób - wspomina na łamach "Na Żywo" znajoma aktorki.
Jacek Sas-Uhrynowski dziś
Kotulanka i jej mąż byli ze sobą bardzo szczęśliwi. Ich miłość przypieczętowały dzieci - Kasia i Michał.
Wszystko zaczęło się walić, gdy Sas-Uhrynowski postanowił wyjechać z Polski. Jego kariera stanęła w miejscu. Liczył, że w Kanadzie osiągnie wymarzony sukces. W jego ślady udała się żona wraz z 4-letnim synkiem. Córka została natomiast z rodzicami Kotulanki.
Wymarzone życie na obczyźnie było jednak dalekie od ideału...
Wyjazd był pomyłką
Artystka skupiła się na występach dla tamtejszej Polonii.
- Nie za wiele było tego grania, więc się nudziłam. Poza tym doskwierała mi monotonia tamtejszego życia, która tak odpowiada zamkniętym w swoich domach i nieszczególnie towarzyskim Kanadyjczykom - mówiła w jednym z wywiadów.
Brak pracy i tęsknota za córką sprawiły, że gwiazda po dwóch latach wróciła w rodzinne strony. Chociaż chciała jedynie zabrać Kasię i polecieć z powrotem do Kanady, stało się inaczej. Jak wspominała w wywiadach, zrozumiała, że tylko w Polsce czuje się sobą.
Nie przelewało się jej
Małżeństwo aktorki dobiegło końca. Mówiło się, że między nią i mężem już dawno się nie układało. Z dnia na dzień Kotulanka została niemal z niczym. Ukochany porzucił rodzinę, a ona sama musiała zając się dwójką dzieci i zacząć wszystko od nowa. Nie było łatwo. Jak czytamy w "Na Żywo", grała mało, a w najgorszych czasach dziergała swetry i je sprzedawała. Nie stać jej było nawet na własne cztery kąty - wynajmowała mieszkanie z nadzieją, że w końcu zła passa się odwróci. Tak też się stało...
Wspieła się na sam szczyt sławy
W 1997 roku dołączyła do obsady serialu "Klan". To był przełom w jej karierze. Ze stałą pensją wpływającą na konto w końcu mogła spać spokojnie. Miała wiele szczęścia, bo debiutująca na antenie telenowela okazała się hitem. Do dziś jest jednym z najdłużej emitowanych programów w polskiej telewizji.
Już nie musiała szukać kolejnych ról. Nie oznacza to jednak, że nie mogliśmy oglądać jej w innych produkcjach. Kilka lat temu wystąpiła m.in. w serialach "Hela w opałach" i "Niania". Związana też była z Teatrem Syrena w Warszawie, na którego deskach regularnie się pojawiała.
Aktorka znów nabrała wiatru w żagle. Za rolę Krystyny Lubicz została nagrodzona Telekamerą. Jej kariera nabierała tempa, a gwiazda znów się zakochała, na swoje nieszczęście.
Znów się zakochała?
Związek Kotulanki z Pawłem Wawrzeckim był owiany tajemnicą. Gdy się poznali, jej wybranek był mężem Barbary Winiarskiej. Między małżonkami jednak się nie układało. Aktorka poświęciła się w całości opiece nad ich niepełnosprawną córką, a Wawrzecki czuł się porzucony.
U boku gwiazdy serialu "Daleko od noszy" coraz częściej zobaczyć można było ekranową Krystynę. Nie trudno było dostrzec, że ta jest w niego zapatrzona.
Utrzymywanie związku w tajemnicy przed bliskimi okazało się jednak zbyt męczące dla obojga. Para rozstała się, nigdy nie potwierdzając oficjalnie swojego romansu.
Wspólne życie nie było im pisane
Wszystko zmieniło się, gdy w 2002 roku niespodziewanie zmarła żona Wawrzeckiego. W trudnych chwilach aktora wspierała Kotulanka. Wciąż między nimi iskrzyło. Aktorzy dali sobie drugą szansę, ale i tym razem im nie wyszło. Podobno to serialowa Krystyna przesądziła o rozejściu.
- Agnieszka przywykła do tego układu "na odległość". Ma pracę, ładne mieszkanie, dwójkę własnych dzieci, lubi długo spać i bywa kapryśna. W jej wygodnym życiu nie ma miejsca na wymagającą opieki córkę Pawła. To chyba jest powód rozstania - przytacza słowa bliskiej znajomej aktorki "Na Żywo".
Trudno powiedzieć, na ile było to prawdą. Faktem jest, że w 2009 roku Wawrzecki ponownie stanął na ślubnym kobiercu. To podobno złamało serce jego byłej ukochanej.
Zupełnie się załamała
- Do dziś nie pogodziła się z tym, że Paweł Wawrzecki, z którym była związana przez wiele lat, zostawił ją i ożenił się z inną kobietą - twierdziła na łamach "Życia na Gorąco" osoba z bliskiego otoczenia gwiazdy.
Mówi się, że to właśnie spowodowało, że gwiazda wpadła w depresję i straciła nad sobą kontrolę. W kolorowej prasie mogliśmy wyczytać, że jest z nią coraz gorzej. Podobno zdarzały się jej huśtawki emocjonalne, okresy nerwowości i bezsenności. Nikt o tym jednak głośno nie mówił.
Wszystko wyszło na jaw, gdy Kotulanka trafiła do szpitala.
Wszystko się zawaliło
Artystka zniknęła na wiele tygodni, nie dając znaków życia. W prasie brukowej pojawiły się informacje, że bardzo przeżyła porażki, które spotykały ją w życiu prywatnym, zwłaszcza w sferze uczuciowej. Jednocześnie podobno źle się czuła z tym, że przysporzyła ekipie "Klanu" tylu kłopotów. Nie miała jednak siły, by wrócić do pracy.
Wciąż w sferze domysłów pozostaje kwestia problemów gwiazdy z alkoholem. W jedynym wywiadzie, który udzieliła od czasu zniknięcia z show-biznesu, aktorka nie skomentowała tych sensacyjnych doniesień. Wyjawiła za to, że jej ostatnie problemy związane są z... kontuzją barku!
W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy aktorka straciła nie tylko miłość, ale i pracę. Aż przykro patrzeć, jak sympatyczna gwiazda coraz bardziej się pogrąża.