Kinga Rusin znowu musi się tłumaczyć ze swojej hipokryzji. Internauci zawsze celnie ją punktują
Kinga Rusin od lat angażuje się w liczne akcje, mające na celu ochronę przyrody. Niedawno dziennikarka pochwaliła się sesją zdjęciową z gepardzicą. Niestety, po publikacji fotografii musiała się po raz kolejny zmierzyć z falą hejtu. Internauci zarzucali gwieździe TVN hipokryzję. Rusin postanowiła się wreszcie odnieść do krytycznych komentarzy.
06.10.2017 | aktual.: 07.10.2017 12:59
Kiedy rozpoczęto wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej, Rusin była jedną z pierwszych gwiazd, które głośno krytykowały stanowisko polskiego rządu. Stanęła również w obronie łosi, które były masowo odstrzeliwane. Była również zaangażowana w akcję krytykującą trzymanie dzikich zwierząt w niewoli. Dlatego, kiedy niedawno pojawiły się zdjęcia, na których Kinga pozuje z gepardzicą, internauci nie zostawili na niech suchej nitki.
Prowadząca "Dzień dobry TVN" postanowiła odpowiedzieć hejterom i zamieściła na Facebooku długi wpis, w którym zdradza kulisy pracy nad sesją zdjęciową.
- Kochani, Szanowni, Wszyscy, którym nie jest obojętny los dzikich zwierząt i którzy cicho i głośno zastanawiacie się jakim cudem powstały te zdjęcia. Zacznę od tego że nigdy nie zgodziłabym się na zdjęcia w zoo, cyrku, delfinarium! Jestem więcej niż przeciwna robieniu rozrywki i interesu z dzikich zwierząt, których miejsce jest na wolności. Tę gepardzicę spotkałam w prywatnym rezerwacie, w Lowveld w prowincji Limpopo. Została uratowana jako małe kocię przez ludzi, kiedy kłusownik zabił jej matkę, odchowana i wypuszczona na wolność. Nie jest już jednak do końca dzikim kotem. Nie boi się człowieka, chętnie przychodzi w pobliże ludzkich siedlisk dlatego ma na szyi lokalizator (żeby śledzić jej ruchy i żeby nikt nie zrobił jej krzywdy). Kiedy robiliśmy zdjęcia w rezerwacie, był z nami jeden z jej opiekunów z dzieciństwa. Wyczuła go, podeszła, dała się napoić. Była zrelaksowana, najedzona, ufna choć bardzo czujna. Cały czas pomrukiwała i rozglądała się dookoła. W pobliżu musiały być lwy, które są naturalnymi wrogami gepardów. To było niesamowite spotkanie, przeżycie jedyne w swoim rodzaju - napisała Rusin (zachowano oryginalną pisownię).
Następnie zmieniła temat i zaczęła krytykować osoby, które mówią, że "ogrody zoologiczne są dla tych, których nie stać na wyjazd do Afryki".
- Tylko dlatego katuje się te biedne zwierzaki, w klatkach, bez przestrzeni do biegania, bez wolności, w temperaturach do których nie zostały stworzone? Widziałam dzikie zwierzęta na wolności, jestem szczęściarą. Ale oddałabym wszystkie te wyjazdy i wolałabym do końca życia oglądać filmy przyrodnicze niż oglądać cierpienie tych zwierząt za kratami. Dla naszej marnej rozrywki... - dodała dziennikarka (zachowano oryginalną pisownię).
Przekonało was jej tłumaczenie?