Kim jest żona Kamila Durczoka?
None
Marianna Durczok
Nazwisko Durczok dziś kojarzy się przede wszystkim z szefem "Faktów", dziennikarzem, który od lat piął się po szczeblach kariery w mediach informacyjnych, aby w końcu objąć jedną z najważniejszych posad w polskiej telewizji. Nie wszyscy widzowie wiedzą, że w cieniu Kamila, stoi od kilkunastu lat jego żona Marianna Dufek-Durczok, doskonale znana na Śląsku i wśród fanów TVP Katowice.
Dlaczego nigdy nie podbiła Warszawy i wolała zostać w rodzinnym mieście?
Dziennikarka swoją przygodę z mediami zaczynała mniej więcej w tym samym czasie co Kamil Durczok. Kiedy w 1993 roku występowała na antenie TVP Katowice, przyszły redaktor naczelny "Faktów" stawiał pierwsze kroki w tym samym oddziale, gdzie przeprowadzał wywiady z politykami w programie "Obserwatorium". Kilka lat później był już gwiazdą ogólnopolskiej anteny.
A jak wyglądały początki jego żony?
Od lat w cieniu znanych
Gdyby Marianna Dufek-Durczok poszła w ślady męża i przeniosła się do Warszawy, być może dziś byłaby nie tylko koleżanką Moniki Olejnik, ale dziennikarką prowadzącą równie ważne programy. Ona jednak od dziecka była zżyta z Katowicami i nie wyobrażała sobie, by mogła zamieszkać gdzieś indziej. Miłość do śląskiej ziemi wyniosła z rodzinnego domu.
- Idealizujemy przeszłość, więc Śląsk mojego dzieciństwa to niemal kraina szczęśliwości. Tu rodzice dali mi poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, a w życiu to bardzo ważne. (...) Kiedy tylko otwarły się granice, rodzice co roku zabierali namiot, konserwy i wyjeżdżaliśmy. Jeździliśmy po Europie. Jako siedmiolatka zwiedzałam Włochy, Francję, Niemcy - ciekawe miejsca w Europie. (...) Gdy wracałam do domu nie miałam poczucia, że wracam do gorszego. Nigdy nie pomyślałam, jako dziecko, czy już osoba dojrzała, że chciałabym zostać w Mediolanie, Wiedniu czy Rzymie. To były piękne miejsca, ale Katowice były tak samo atrakcyjne. Nie patrzyłam na moje miasto obiektywnie. Nigdy nie miałam marzeń by być gdzieś indziej dlatego, że jest tam jest lepiej, bogaciej czy bardziej kolorowo - mówiła w 2014 roku w rozmowie z magazynem "Mondaine".
Marianna Durczok w 1993 roku
Zanim trafiła na wizję, odebrała staranne wykształcenie. Skończyła kulturoznawstwo i filmoznawstwo, co w przyszłości zaważyło na tematach, które poruszała w swoich materiałach.
Do telewizji poszła z ciekawości. Po odbyciu praktyk wiedziała już, że znalazła swoje miejsce, lecz na prawdziwe zawodowe wyzwania musiała jeszcze poczekać. W końcu zaczynała w czasach, kiedy liczyły się umiejętności i doświadczenie, które zdobywało się małymi krokami, a trwało to nawet kilka lat. Dzięki temu na antenie występowali ludzie dobrze przygotowani do zawodu i mający coś ciekawego do powiedzenia.
- Ja uczyłam się na początku redagować informację słowną - sporo czasu siedziałam w kąciku i pisałam. Dopiero po jakimś czasie dostałam w nagrodę kamerę, operatora i pojechałam na swój pierwszy materiał. Zaczynałam w czasach, w których dopiero wchodziła elektronika - pierwsze materiały robiłam na taśmie filmowej. 3 minuty taśmy niemej, czarno-białej, potem pod przywieziony materiał trzeba było napisać tekst. Taśma z dźwiękiem to był kolejny etap wtajemniczenia. Kiedy człowiek potrafił napisać wiadomość słowną, zrobić 30-sekundową informację niemą z komentarzem, dostawał do ręki mikrofon. Wszystko było uporządkowane - każdy etap trzeba było zaliczyć. W trakcie praktyk w newsach można było zorientować się co człowieka interesuje i w czym może się wyspecjalizować. Uważam że to była bardzo dobra szkoła dziennikarska - wspominała w tym samym wywiadzie.
Marianna Durczok
Być może nigdy nie osiągnęłaby sukcesu, gdyby nie Krystyna Bochenek, dziennikarka, polityk i senator, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.
Poznały się podczas praktyk Dufek. Przyszła żona Kamila Durczoka od razu zapałała do sympatią do starszej koleżanki. Nie wiedziała jeszcze wtedy, jak dużo będzie jej zawdzięczać. Bochenek stała się nie tylko jej przyjaciółką, ale też wspólniczką, z którą organizowała wiele ważnych społecznie akcji.
Nagła śmierć przyjaciółki w 2010 roku zostawiła w jej życiu wyrwę, której jak wynika z rozmowy z Anną Wagner, czas wciąż nie uleczył.
_ - Potrafiła genialnie inspirować i zarażać ludzi pasją i pracą. Była wyjątkowa - miała tyle energii, pomysłów. Jest niezastąpiona i bardzo jej brakuje._
Z mężem rzadko pokazuje się na salonach
Obecnie Marianna Durczok jest wydawcą w TVP Katowice oraz członkiem Komisji Etyki TVP IX kadencji. Media, choć wciąż są dla niej ważne, zeszły na dalszy plan, a przynajmniej te nowoczesne. Owszem, telewizja to nadal jej praca, jednak dziś robi się w niej karierę inaczej niż 20 lat temu oraz prezentuje zupełnie inne treści, bardziej skupione na taniej sensacji, a nie kulturze.
- Myślę, że już niekoniecznie chcę być dziennikarzem i zaczynam wyobrażać sobie siebie w innym zawodowym miejscu. Nie akceptuję pogoni za sensacją, braku norm. Nie liczy się prawda, misja. Sensacja stała się jedynym powodem racji bytu wielu informacji na łamach większości gazet czy portali internetowych. Dziś mamy czasy mediaworkerów, a nie dziennikarzy. Nawet jako odbiorca informacji jestem tym zmęczona. Nie chcę czytać już o dramatach i tragediach. Jeśli w dzisiejszym dziennikarstwie dramatem jest to, że nie zamknięto dachu nad Stadionem Narodowym, to jakich słów użylibyśmy gdyby ten dach się zawalił. Brakuje skali słów. Wszystko jest dramatem, tragedią. Wielkie słowa do małych rzeczy. Przestałam reagować na żółty lub czerwony pasek w programach informacyjnych - mówiła w "Mondaine" i zapewniała, że teraz, po latach przerwy, otworzyła się na nową pasję: prasę.
Teksty Durczok publikował m.in. "Tygodnik Powszechny". Pisanie pozwala jej poruszać tematy, które ją interesują, niekoniecznie kontrowersyjne. W zalewie sensacji, ona szuka treści optymistycznych, w których można znaleźć szczęśliwe zakończenie.
Czas zmian
Prywatnie uchodzi za osobę twardą, pewną siebie i zaangażowaną w to, co robi. Tak w 2008 roku opisał ją jej mąż w rozmowie z dziennikarką "Vivy!":
_ - Marianna jest ode mnie znacznie bardziej konsekwentna także wtedy, gdy się pokłócimy. Ja już po 30 sekundach kłótni lecę za nią i chcę się godzić, a Marianna twardo nie odpuszcza. Musi minąć jakiś czas, by wyciągnęła rękę na zgodę. Mnie się wielu rzeczy nie chce robić, a Marianna mówi wtedy: "Obiecaliśmy, musimy, damy radę". Żona jest też ode mnie bardziej oszczędna._
Być może jego słowa są już nieaktualne. Durczok w jednym z ostatnich wywiadów zapewniła, że odnalazła wewnętrzny spokój i czuje się lepiej niż kilkanaście lat temu. Schudła, zmieniła kolor włosów i uwierzyła, że najlepsze wciąż przed nią.