"Killer Sally". Kryminalna historia kulturystki, którą trzeba zobaczyć
- Byłam dobrą żoną. Kochałam go. To nie tak, że pewnego dnia obudziłam się i zdecydowałam: "Zabiję męża" - mówi Sally McNeil, bohaterka nowego serialu dokumentalnego Netfliksa, który zaskakuje z każdą kolejną minutą coraz bardziej.
09.11.2022 | aktual.: 09.11.2022 17:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To były potworne walentynki. Jest luty 1995 r., środek nocy. Sally dzwoni na 911. - Właśnie strzeliłam do męża - rzuca dyspozytorce. - Czyj płacz słychać w tle? - pyta kobieta. - Mojej córki - opowiada Sally, a po sekundzie rozlega się rozpaczliwe: - Tato! Nie! Tato! - Chwilę później na ekranie pojawia się starsza już Sally i mówi: - Postaram się powiedzieć wam tyle, ile pamiętam, bo to wydarzyło się 25 lat temu. Pamiętajcie, że jestem człowiekiem, mam swoje wady, ale mam nadzieję, że pamiętam wystarczająco dużo. Kiedyś walentynki to był dla mnie bardzo dobry dzień. 14 lutego 1987 roku wygrałam swój pierwszy konkurs dla kulturystów. Nie mogłam wiedzieć, że to będzie początek mojego końca.
"Killer Sally" w reżyserii Nanette Burstein to dziś jedna z najciekawszych nowych produkcji Netfliksa. Ta historia najpierw wywołuje w widzu śmiech, a potem niespodziewanie uderza prosto w głowę. I choć reżyserka w pierwszych minutach tej trzyodcinkowej miniserii zdradza, co zrobiła Sally, to nie spodziewacie się ani trochę, co działo się w życiu tej kobiety.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To miało być love story, jakiego nie widziało Hollywood. Ona - piękna blondynka z marine i on - jeden z najlepiej zbudowanych żołnierzy. Połączyła ich pasja do kulturystyki. Razem dźwigali ciężary, w tym ten najważniejszy związany z wychowywaniem jej dwójki dzieci z poprzedniego związku. Sally uwielbiała przystojnego Raya McNeila, a on uwielbiał jej dzieciaki. - Gdy go pierwszy raz zobaczyłam, to nie była miłość, a wręcz pożądanie - komentuje Sally. - Wyglądał jak posąg Dawida. Był piękny. Wyglądał na grzecznego, życzliwego. Myślałam, że znalazłam mężczyznę idealnego, który będzie ojcem dla moich dzieci - opowiada.
Kochali dzieci, podnosić ciężary, filmy z Arnoldem Schwarzeneggerem i zdobywać nagrody na konkursach dla kulturystów. Zarówno Sally, jak i Ray jeździli po kraju i wysmarowani na brązowo, w skąpej, aksamitnej bieliźnie startowali w kolejnych zawodach, w których liczyła się przede wszystkim masa mięśniowa i piękna sylwetka. Po zaledwie dwóch miesiącach spotykania się Sally i Ray zdecydowali się na ślub.
Ale ich życie to nie była bajka, a - jak mówi syn John: za drzwiami ich domu działo się piekło. O tym jednak widzowie dowiadują się stosunkowo późno. Pierwszy odcinek serii reżyserka "Killer Sally" poświęca na to, by opowiedzieć o fascynującym świecie kulturystów przełomu 80. i 90. lat. Potężni mężczyźni, których mięśni nie dało się zliczyć stali się częścią popkultury. Lou Ferrigno (zagrał Hulka) czy Arnold Schwarzenegger przebili się do przemysłu filmowego. Ludzi fascynowała ta społeczność, z której rodziły się mniejsze i większe gwiazdy. Zainteresowanie było na tyle ogromne, że profesjonalni kulturyści żyli z występowania na zawodach i przygotowywania się do nich.
Z czasem wśród kulturystów furorę zaczęły robić także kobiety. Część z nich radziła sobie finansowo świetnie - inne, jak Sally, musiały szukać innych źródeł zarobku. A że były to złote czasy VHS-ów... Sally zarabiała na wrestlingu i nagrywaniu filmików z mężczyznami, którzy płacili jej za to, że ich poniewierała w ich mieszkaniach. Mówili na to "muscle prostitution". Za godzinę rzucania facetem o podłogę, podduszania go dostawała 300 dolarów.
Tak doczekała się pseudonimu "Killer Sally". Nagrania z mężczyznami wykorzystano później w trakcie rozprawy sądowej McNeil. Utrzymywano, że blond muskularna piękność, która rozprawiała się z mężczyznami na macie, potrafiła dźwignąć swojego kilkusetkilogramowego męża na barkach nie może być taką zwykłą ofiarą przemocy... Sally utrzymywała bowiem, że Ray był nieobliczalną bestią, która gwałciła ją i podduszała. Miał karać ją za najbardziej błahe rzeczy. Wyżywać się na dzieciach. Ray miał także przyjmować duże dawki steroidów, które wpływały na jego i tak agresywne zachowanie.
Ale to nie wszystko. "Killer Sally" to niespodziewany rollercoaster emocji. Na początku stare VHS-y z lat 90. wywołują sporo uśmiechu, tak samo jak nagrania z zawodów kulturystycznych czy amatorskie klipy kręcone przez Sally. Potem do śmiechu już nie jest. Reżyserka dotarła do nagrania z posterunku z przesłuchania Sally McNeil tuż po postrzeleniu męża. Jej rozmowa z dziećmi łamie serce. A także ich późniejsze wyznania przed kamerami Netfliksa.
To historia o specyficznym okresie w amerykańskiej popkulturze, specyficznym małżeństwie, bardzo toksycznej relacji i o tym, jak system sądowniczy i media potraktowali Sally. Czy kulturystka może być ofiarą przemocy? Ile tej przemocy można w życiu znieść i jak ona promieniuje na dzieci? Nanette Burstein znalazła balans w tej historii. "Killer Sally" będzie was zaskakiwać - od pierwszego do ostatniego odcinka. A to w zalewie produkcji typu true crime dobra zapowiedź.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalicznych wczasach w pensjonacie "Biały Lotos", załamujemy ręce nad zdradą Henry’ego Cavilla oraz wspominamy największych mięśniaków kina akcji lat 80. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.