Kilka lat temu z hukiem wyleciał z telewizji. Dziś Tomasz Kammel znów jest na szczycie
None
Z dnia na dzień stracił pracę
Tomasz Kammel należy dziś do grona najbardziej lubianych polskich prezenterów. Trudno uwierzyć, że jeszcze parę lat temu jego kariera w telewizji wisiała na włosku. Wszystko z powodu głośnej afery, nazywanej przez media Kammel Gate, w którą był zamieszany.
Kiedy wyszło na jaw, że partnerka dziennikarza, Katarzyna Niezgoda, będąca wówczas wiceprezesem jednego z dużych banków, zlecała jego firmie organizowanie szkoleń, oboje stracili pracę. Tomasz postanowił się jednak nie załamywać i zawalczyć o powrót na antenę. Udało mu się.
W najnowszym wywiadzie opowiedział o tym, co czuł, gdy po raz pierwszy wylądował na bruku.
Po raz pierwszy znalazł się w takiej sytuacji
W 2007 roku media obiegła informacja o tym, że dziennikarz został zwolniony z telewizji publicznej. Rzeczniczka prasowa TVP argumentowała tę decyzję naruszeniem przez Kammela warunków gwiazdorskiego kontraktu. Tomasz dwukrotnie przyjął zaproszenie do programów innych stacji, czego wyraźnie zabraniał mu zapis o zakazie konkurencji.
Nie zamierzał się poddawać
Druga, znacznie poważniejsza afera z jego udziałem miała miejsce dwa lata później. Zarzuty o malwersacje finansowe pod adresem partnerki prezentera w ciągu kilku dni zniszczyły jego odbudowaną z trudem pozycję w stacji.
Nagle ze szczytu człowiek ląduje na samym dnie. I zadaje sobie pytanie: dlaczego ktoś mi to uczynił? A potem pogrąża się w żalu. Ale ileż można być w rozsypce? (...)Na pewno miesiąc, dwa się posmuciłem. A później powiedziałem sobie, że mnie to nie pokona - powiedział w wywiadzie z "Vivą!".
Udowodnił wszystkim, na co go stać
Kammel postanowił zrobić wszystko, by znów wrócić na szczyt. Nie zamierzał przy tym wykorzystywać swoich znajomości. Chciał udowodnić swoją wartość wyłącznie poprzez ciężką pracę.
Nigdy nie próbuję wcisnąć się gdzieś na siłę, pokazując, że ja mam tutaj fajnych kolegów na szczycie i oni mi to załatwią. Zawsze chciałem być tam, gdzie mnie nie chcieli, a nie tam, gdzie ktoś mi "załatwił" robotę. W Hollywood mają to swoje słynne powiedzenie: "Jesteś tak dobry, jak twój ostatni film". I to jest ekstra - zdradził.
Miał swój cel
Prezenter wie już, jak to jest stracić wieloletni dorobek zawodowy. Choć dziś ma w sobie znacznie więcej pogody ducha, nie wie, jak zachowałby się, gdyby znów trafił na bezrobocie.
Nie wiem, co bym czuł. Nie potrafię powiedzieć. Myślę, że tym razem nie bałbym się. Jak mnie wywalili drugi raz, pierwsza, przerażająca wizja, jaka przyszła mi do głowy: dla mnie nie ma życia poza telewizją. Byłem przez rok bez pracy. Bardzo często wtedy myślałem: no to jestem na śmietniku historii, ze zniszczonym image'em, z fatalnym wizerunkiem, a jednak... Miałem cel. Żeby wrócić na szczyt szczytów. I wróciłem - wyjaśnił.
Dziś ma nieco inne priorytety
Kammel przyznał, że otrzymał ważną lekcję. Dziś stara się cieszyć przede wszystkim tym, co ma. Z nikim nie rywalizuje, nie chce też niczego więcej udowadniać. Szkoda mu na to życia.
Dwa razy wylali mnie z telewizji. W 2007 i w 2009 roku. I co? Pracuję, jestem zdrowy, zauważam, że dziś pogoda jest piękna - dodał.