RozrywkaKędzior odpada z "Agenta"! To wina Andersza? "Mam wyrzuty sumienia"

Kędzior odpada z "Agenta"! To wina Andersza? "Mam wyrzuty sumienia"

Kędzior odpada z "Agenta"! To wina Andersza? "Mam wyrzuty sumienia"
Źródło zdjęć: © x-news.pl

12.04.2017 01:26, aktual.: 12.04.2017 12:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dziewiąty odcinek programu przyniósł niespodziewane rozstrzygnięcie.

Dziewiąty odcinek "Agenta-Gwiazdy" rozpoczął się podróżą z Buenos Aires do Sierra de La Ventana. Jako że w grze pozostało już tylko sześciu uczestników, a producenci starają się jeszcze bardziej podsycać ich emocje, wszystkim udziela się nastrój lekkiej paranoi pomieszanej ze zniecierpliwieniem. Nie pomagał również panujący na argentyńskiej pampie upał.

Już nie ma grupy. Wszyscy działają indywidualnie - wyznał dramatycznie Jarek Kret. Już nikt nikomu w nic nie wierzy - dodał Piotr Kędzierski.

Pierwsze zadanie polegało na rozpoznawaniu zdjęć z dzieciństwa uczestników, którzy już odpadli, podczas... jazdy tyrolką. Jak zawsze kluczowa była współpraca, a nagrodą były pieniądze, które trafią do wspólnej kasy. Konkurencją zachwycony był oczywiście Kędzior, który ma alergię na wszelkie zadania wymagające od niego jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. Swoją drogą to dość dziwne w tego typu programie.

Kędzior się bał, to widać było. Te chudziutkie nóżki, które mu się trzęsły! - cieszył się Kret._ Niestety, nie mogłem zamknąć oczu, bo nie na tym polegała na konkurencja_ - wyznał później dziennikarz. Widziałem zdjęcia, ale w trakcie programu połamały mi się okulary i mogłem się jedynie domyślać, co było na zdjęciach. To było straszne, nie chcę tak się bawić. Widziałem dwie dziewczynki w strojach komunijnych, a okazało się, że był to Tomasz Niecik z bratem w rajstopach. Z moim wzrokiem naprawdę nie jest dobrze.

Pogodynek do zjazdu wyciągnął z kieszeni lornetkę, bo, jak ujawnił Kędzierski, "kupuje przeróżne rzeczy w argentyńskich sklepach", m.in. ponczo. Poza tym w czasie jazdy... robił notatki. Na koniec Alan Andersz i Kret mieli szansę poprawić kolejność zdjęć, ostatecznie udało im się odgadnąć trzy z ośmiu zdjęć i zarobić 1500 złotych.

Do drugiego zadania Kinga Rusin wybrała trzy osoby, które umieją malować. Kędzior, chociaż "jest lepszym chirurgiem niż artystą malarzem", ochoczo się do niego zgłosił. W oparciu o opis obrazu przekazywany przez Darię Ładochę, Kędzierski, Odeta Moro i Marek Włodarczyk mieli namalować wspólnie jego kopię. Wykluczeni z zadania Andersz i Kret nie bawili się chyba najlepiej.

Prostych rzeczy nie kuma albo udaje, że nie kuma - mówił 28-letni Alan o 53-letnim Jarku. _Nie lubię Jarka, ściemnia mocno, w życiu i w grze. Nie lubię takich ludzi. _

Ostatecznie jednak wyszło na jaw, że to w ich rękach spoczywał finał zadania - musieli bowiem dopasować kopie obrazów do oryginałów namalowanych przez kolegów i koleżankę. Udało im się to w 100%, a grupa zarobiła 9 tysięcy złotych.

Tym razem eliminacja uczestników przebiegała nieco inaczej - najpierw wypełnili test wiedzy o agencie, poznali jego wyniki, ale nie mogli dać po sobie znać, co zobaczyli na ekranie. Później każdy z nich losował kopertę, w której znajdować mogły się: joker, trzy jokery, immunitet, połowa banknotu, druga połowa banknotu, a jedna z kopert była pusta. Każdy musiał wymienić się z kopertą, na co Kinga Rusin dała uczestnikom 15 minut. Po zakończeniu okazało się, że Andersz tak rozegrał wymianę, że... z programem pożegnał się jego przyjaciel i sojusznik, Piotr Kędzierski.

Straciłem czujność przez zachowanie Alana. Brata się z Jarkiem, coś kombinuje - wyznał dziennikarz. Młody aktor zapewniał później, że "ma wyrzuty sumienia".

Ja ściemniam? Innym, owszem, ale nie jemu! - zapewniał Andersz.

Wierzycie?