Katarzyna Dowbor o swojej emeryturze. "To nie są grosze"
Emerytury gwiazd to gorący temat. Szczególnie teraz, gdy wprowadzono Polski Ład. Katarzyna Dowbor należy do tych znanych osób, które nie mogą narzekać na to, ile dostają od państwa.
Horrendalnie niskie emerytury artystów to coraz częściej poruszany publicznie temat. Maryla Rodowicz, Marek Piekarczyk, Alicja Majewska, Krzysztof Cugowski, Karol Strasburger czy Laura Łącz - te gwiazdy publicznie mówią o wysokości swoich emerytur. Dla wokalisty TSA jest to niespełna 8 zł, pozostali otrzymują co miesiąc od ZUS od 1000 do 2000 zł. Oznacza to, że wielu z nich jest zmuszonych pracować do końca swoich dni, aby związać koniec z końcem. W poprzednim tekście wyjaśnialiśmy, dlaczego dokładnie dzieje się tak, że niektóre gwiazdy mają niskie emerytury.
Swoim zdaniem podzieliła się Katarzyna Dowbor, która - jak podkreśla - nie może absolutnie narzekać.
- Moja emerytura to nie są grosze. Jestem zadowolona - powiedziała prowadząca "Nasz nowy dom" w rozmowie z Pomponikiem.
- Pracowałam na etacie przez 30 lat w państwowej firmie, odkładałam składki i mam emeryturę. Nie jest ona może jakaś bardzo wysoka, ale też nie jest bardzo niska. Nie narzekam - tłumaczy.
I dodaje, że gdy dostała pierwszą emeryturę, przeżyła szok. - To było jak z pierwszą pensją. Przełomowym momentem był jednak ten, kiedy dostałam kartę emeryta. Dzięki temu mogę za darmo jeździć tramwajem i autobusem - komentuje.
Dowbor przyznała, że jej rodzina żyła zawsze skromnie i gdy zaczęła zarabiać na siebie, jej wypłata była dużo większa od tej, którą dostawał jej ojciec pracujący na uniwersytecie.
Prezenterka dziś opiekuje się mamą, która nie mogła niestety liczyć na zadowalającą emeryturę.
- Pomagam mamie, bo ma bardzo niską emeryturę, taką najniższą krajową, mimo dwóch fakultetów. Z bratem ją wspieramy, pomagamy, chcemy, żeby dobrze żyła - tłumaczy.