Karppi: mroczny pejzaż Helsinek z wielką aferą w tle. Fiński kryminał was wciągnie
Od lat przyjęło się, że Skandynawowie wiodą prym w tworzeniu kryminałów. Finowie depczą im po piętach.
Popularność takich produkcji jak ekranizacje sagi "Millenium" czy kolejne odsłony telewizyjnych śledztw słynnego Wallandera. Ale nie tylko oni potrafią przyprawić widzów o dreszcz. Serial "Karppi" gra też, podobnie jak choćby szwedzkie czy duńskie produkcje, północnym chłodem, mrokiem, niewielką ilością dziennego światła. W "Karppi" nie zobaczymy urokliwych Helsinek zachęcających do zwiedzania z pocztówek. To miejsce nieprzyjazne dla zbyt ciekawskich i dociekliwych. To Helsinki poza głównymi turystycznymi szlakami. Takie, do których lepiej się nie zapuszczać.
W sam środek mrocznej rzeczywistości stolicy trafia błyskotliwa detektyw, Sofia Karppi. Praca ma być dla niej ucieczką od żałoby, zaledwie dwa miesiące wcześniej straciła męża. Sprawa, od której zaczyna, okazuje się dużo bardziej złożona , niż mogłoby się wydawać. Policjantka zostaje wezwana do tajemniczego zabójstwa kobiety, której porzucone ubrania znaleziono na brzegu rzeki. Technicy znajdują zakopane nagie ciało z bukietem kalii.
I mogłoby to być typowe dochodzenie w sprawie morderstwa. Komplikuje je jednak fakt, że zmarła była pracownicą korporacji Tempo, która planuje budowę nowoczesnego, luksusowego osiedla, a jej ciało znaleziono na terenie budowy. Fiński serial roztacza więc przed nami klasyczny kryminał z aferą na najwyższym szczeblu w tle. A samo śledztwo, im bardziej jest wielowątkowe, tym bardziej wciągające.
"Karppi" być może i nie zaskoczy niczym odkrywczym w swoim gatunku, ale zdecydowanie trafi w gusta miłośników telewizyjnych kryminałów. Snująca się powoli opowieść i mocno zarysowane postaci, bardzo dobrze zagrane przez aktorów, to zdecydowane atuty serialu. Równie ciekawie oprócz głównego, kryminalnego, prezentują się wątki obyczajowe. Kappri musi pogodzić pracę w policji i wychowywanie dwóch nastoletnich córek, wdowiec po zamordowanej Annie zaopiekować dziećmi, a partner bystrej detektyw odnaleźć jako niechciany "nowy" w jej zespole. Wszystko się komplikuje, gdy każdemu powiązanemu ze sprawą zaczyna grozić niebezpieczeństwo.
W produkcji nie chodzi o fajerwerki i montażowe sztuczki, ale o to, by widz po nitce do kłębka doszedł do rozwiązania intrygi. Nie da się ukryć, że Netflix ma nosa do europejskich seriali. Mocno stawia na współpracę nad oryginalnymi produkcjami, kupuje też hity, które sprawdziły się w poszczególnych krajach. I słusznie, bo dzięki temu widzowie mają okazję trafić na wcześniej trudno dostępne perełki. Tak też było w przypadku "Karppi". Serial zadebiutował w fińskiej telewizji, teraz może podbić serca szerszej, międzynarodowej widowni. I ma na to naprawdę duże szanse. Tym bardziej że to nie koniec historii, w przygotowaniu jest już drugi sezon.