Nie ma tego złego...
Kiedy po raz pierwszy zobaczyła zmontowany filmik ze swoim biustem w roli głównej, była wściekła.
- Chciało mi się krzyczeć i płakać. Czułam się upokorzona i ośmieszona. Ale nie jestem kobietą, która się załamuje. Postanowiłam odwrócić kota ogonem i żart przerobić w atut - czytamy w magazynie "Flesz". I to jej się udało.
Dzięki wsparciu szefa, Mariana Kmity, nie załamała się po żarcie internauty i starała się wykorzystać zainteresowanie swoją osobą. Zagościła na salonach i branżowych wydarzeniach, zawsze przyciągając uwagę fotoreporterów. Tak jest do dziś, choć od tego niespodziewanego debiutu w sieci minęły dwa lata.