Karolina Antoniades z "Żon Miami" napisała list do prezydenta. "Prosiłam o pomoc"
Jedna z bohaterek programu "Żony Miami" nie zawsze miała życie jak z bajki. Karolina Antoniades wspomina swoją przeszłość w Polsce.
"Żony z Miami" to program, który, podobnie jak wcześniejsze "Żony Hollywood", relacjonuje życie bogatych Polek, które mieszkają w USA, tym razem w Miami. Bohaterki poprzednich edycji podbiły serca widzów, a wypowiadane przez nie myśli do dziś są cytowane przez fanów.
Karolina Antoniades to jedna z uczestniczek show. Na co dzień jest influencerką, promotorką zdrowej i ekologicznej żywości oraz mamą i żoną. Dziś jej życie wygląda bajecznie. Ale nie zawsze tak było.
W rozmowie z "Co za tydzień" Antoniades wspominała, jak wyglądało jej dzieciństwo w Polsce. Wychowali ją głównie tata i babcia: - Mieliśmy farmę z końmi. Było bardzo dużo pracy i obowiązków. Jako że nie miałam mamy, już w wieku Atheny musiałam sprzątać, gotować. Moje dzieciństwo nie wyglądało do końca tak, jak innych dzieci.
Gwiazda "Żon Miami" powiedziała też, że w dzieciństwie nie miała czasu na naukę: - Mój tata nie był bardzo wspierający, jeśli chodzi o naukę. Nigdy nie miałam czasu, żeby się uczyć. Wiecznie musiałam wykonywać jakieś prace w domu czy na farmie.
Antoniades postanowiła wtedy napisać do prezydenta: - Oglądałam wypowiedź prezydenta Kwaśniewskiego, jego córka zrobiła bardzo fajną relację. Przypomniało mi się wtedy, gdy jako dziecko napisałam do niego list, miałam 13 lat. Chciałam, żeby mi pomógł. Napisałam, że nie mam czasu się uczyć, ciągle muszę wykonywać jakieś prace.
Prezydent nigdy nie odpisał na list. Ale "Żona Miami" poradziła sobie inaczej. Wyjechała do Niemiec, by pracować: - Pracowałam przez siedem dni w tygodniu jako sprzątaczka, niania, barmanka. Sama uzbierałam sobie na te studia. Opłaciłam trzy lata z góry, przyjechałam do Polski, skończyłam naukę.