"Kariera Nikodema Dyzmy": Ich romansem żyła cała Polska
Mówiło się, że gorące uczucie między Romanem Wilhelmim a jego ekranową partnerką, Grażyną Barszczewską, nie było jedynie częścią ekranowej kreacji. Czy rzeczywiście parę łączyło coś więcej niż tylko praca?
Aktorów połączyła namiętność, nie mogli jednak być razem
*Roman Wilhelmi przeszedł do historii polskiej kinematografii jako jeden z najbardziej charyzmatycznych artystów. Telewidzowie znają go m.in. jako Olgierda z "Czterech pancernych i psa" oraz dozorcę Stanisława Anioła z komediowej produkcji Stanisława Barei "Alternatywy 4". Dla wielu fanów seriali był jednak przede wszystkim tytułowym bohaterem "Kariery Nikodema Dyzmy". To właśnie na planie tej produkcji aktor spotkał jedną z wielu miłości swojego życia. Mówiło się, że gorące uczucie między nim a jego ekranową partnerką, Grażyną Barszczewską, nie było jedynie
częścią filmowej kreacji. Czy rzeczywiście parę łączyło coś więcej niż tylko praca? KJ/AOS*
Aktorów połączyła namiętność, nie mogli jednak być razem
*Roman Wilhelmi przeszedł do historii polskiej kinematografii jako jeden z najbardziej charyzmatycznych artystów. Telewidzowie znają go m.in. jako Olgierda z "Czterech pancernych i psa" oraz dozorcę Stanisława Anioła z komediowej produkcji Stanisława Barei "Alternatywy 4". Dla wielu fanów seriali był jednak przede wszystkim tytułowym bohaterem "Kariery Nikodema Dyzmy". To właśnie na planie tej produkcji aktor spotkał jedną z wielu miłości swojego życia. Mówiło się, że gorące uczucie między nim a jego ekranową partnerką, Grażyną Barszczewską, nie było jedynie
częścią filmowej kreacji. Czy rzeczywiście parę łączyło coś więcej niż tylko praca? KJ/AOS*
Młodzieńcze zauroczenie
Los po raz pierwszy połączył aktorów jeszcze zanim razem wystąpili w słynnej produkcji. Ich wspólną pasją był teatr. On występował na scenie w najpopularniejszych spektaklach. Ona nie opuszczała żadnego z nich.
Wilhelmi od razu zwrócił uwagę Barszczewskiej. Po przedstawieniach wraz z koleżankami wyczekiwała na gwiazdora. Gdy wszystkie biegły do niego po autograf, ona obserwowała wszystko z daleka. Jak przyznała, za bardzo wstydziła się podejść.
Nie przypuszczała wówczas, że po latach będzie miała okazję poznać go bliżej.
Młodzieńcze zauroczenie
Los po raz pierwszy połączył aktorów jeszcze zanim razem wystąpili w słynnej produkcji. Ich wspólną pasją był teatr. On występował na scenie w najpopularniejszych spektaklach. Ona nie opuszczała żadnego z nich.
Wilhelmi od razu zwrócił uwagę Barszczewskiej. Po przedstawieniach wraz z koleżankami wyczekiwała na gwiazdora. Gdy wszystkie biegły do niego po autograf, ona obserwowała wszystko z daleka. Jak przyznała, za bardzo wstydziła się podejść.
Nie przypuszczała wówczas, że po latach będzie miała okazję poznać go bliżej.
Trudna decyzja
Mało brakowało, by aktorska para nie spotkałaby się na planie "Kariery Nikodema Dyzmy". Artystka nie od zawsze marzyła o wielkiej ekranowej karierze. Po maturze złożyła papiery na medycynę i psychologię. W ostatniej chwili zmieniła jednak zdanie.
- Decyzja o aktorstwie to był impuls, zapadła miesiąc przed egzaminami. Wybrałam ten zawód z zachłanności na świat, z głodu emocji, z potrzeby nowych doznań - mówiła na łamach miesięcznika "Claudia".
Chociaż została wyrzucona ze szkoły teatralnej w Warszawie, nie poddała się i postanowiła kontynuować naukę, ale już w Krakowie. Jej talent w końcu został doceniony.
Potwierdzeniem tego miała być rola u boku polskiej gwiazdy kina. Początkowo Wilhelmi nie chciał jednak wystąpić w produkcji, która stała się jedną z ważniejszych w jego karierze.
Trudna decyzja
Mało brakowało, by aktorska para nie spotkałaby się na planie "Kariery Nikodema Dyzmy". Artystka nie od zawsze marzyła o wielkiej ekranowej karierze. Po maturze złożyła papiery na medycynę i psychologię. W ostatniej chwili zmieniła jednak zdanie.
- Decyzja o aktorstwie to był impuls, zapadła miesiąc przed egzaminami. Wybrałam ten zawód z zachłanności na świat, z głodu emocji, z potrzeby nowych doznań - mówiła na łamach miesięcznika "Claudia".
Chociaż została wyrzucona ze szkoły teatralnej w Warszawie, nie poddała się i postanowiła kontynuować naukę, ale już w Krakowie. Jej talent w końcu został doceniony.
Potwierdzeniem tego miała być rola u boku polskiej gwiazdy kina. Początkowo Wilhelmi nie chciał jednak wystąpić w produkcji, która stała się jedną z ważniejszych w jego karierze.
Wszystko mogło wyglądać inaczej
- Propozycji roli Nikodema Dyzmy nie przyjął od razu. Miał dylemat. W tym samym czasie otrzymał bardzo intratną ofertę wiążącą się z dużymi pieniędzmi. Potem jednak wyczuł, że postać Dyzmy w jego wykonaniu może być hitem i bardzo się bał, by Jan Rybkowski (reżyser - przyp. red.) nie wycofał się z tej propozycji - zdradziła w jednym z wywiadów Barszczewska.
Praca na planie z Wilhelmim nie należała do łatwych.
- Roman wobec mnie był czasem brutalny, ale do bólu szczery i to było wspaniałe - przytacza słowa aktorki tygodnik "Na Żywo".
Wszystko mogło wyglądać inaczej
- Propozycji roli Nikodema Dyzmy nie przyjął od razu. Miał dylemat. W tym samym czasie otrzymał bardzo intratną ofertę wiążącą się z dużymi pieniędzmi. Potem jednak wyczuł, że postać Dyzmy w jego wykonaniu może być hitem i bardzo się bał, by Jan Rybkowski (reżyser - przyp. red.) nie wycofał się z tej propozycji - zdradziła w jednym z wywiadów Barszczewska.
Praca na planie z Wilhelmim nie należała do łatwych.
- Roman wobec mnie był czasem brutalny, ale do bólu szczery i to było wspaniałe - przytacza słowa aktorki tygodnik "Na Żywo".
Przekomarzanie na planie
- Mieliśmy w filmie wiele pięknych scen. Także te, jak mawiał mój syn, "sceny miłościwe". Podczas jednej z nich, po komendzie "akcja!", Romek całą siłą przekręcił moją głowę, tak by została tyłem do kamery i jego twarz była na pierwszym planie. Ja jednak nie dałam za wygraną i przekręciłam Romka z powrotem. Pamiętam potem śmiech Marka Nowickiego, który stał za kamerą i krzyknął hasło: "zapaśnicy stop".
Nawet drobne "przepychanki" na planie nie były jednak w stanie ukryć tego, że między nimi zaiskrzyło. To było coś więcej niż tylko przyjaźń...