Kamil Durczok ostro o podwyżkach dla polityków. Tłumaczy się z oglądania TVP
Kamil Durczok nagrał "słowo na niedzielę", czyli filmik, w którym przez cztery minuty wyznaje "miłość" do polityków obozu rządzącego. Dostało się Suskiemu, Kaczyńskiemu i innym, którzy "nie nadają się nawet na magazynierów".
Kamil Durczok nigdy nie darzył sympatią partii Jarosława Kaczyńskiego, ale jako dziennikarz musiał zachowywać pozory. Teraz nie musi, czego najlepszym przykładem jest filmik wrzucony na Facebooka, gdzie były szef "Faktów" TVN punktuje zachowanie polityków PiS-u, a kanał Telewizji Polskiej nazywa wulgarnie "kur..zją".
Przed rozpoczęciem tyrady Durczok odwrócił się i wskazał na telewizor, na którym leciał mecz tenisa. A rogu ekranu widać było logo TVP Sport. - Złośliwym od razu mówię, że to jedyny kanał kur..zji, jaki oglądam. Innych nie – wytłumaczył się były dziennikarz.
Po tej deklaracji od razu przeszedł do rzeczy, czyli ostrej krytyki ustawy, która podnosi wynagrodzenie prezydentowi, premierowi, członkom parlamentu. - W Sejmie majsterkowicze zabrali się za swoje zarobki. Kasa zawsze kręci. Szybko, po wyborach, na trzy lata przed następnymi, żeby ludziom przeszło – ocenił Durczok.
- Ale ja dziś nie o tym, ja o miłości. Bo jak tu się nie zakochać na zabój w Suskim, który z tym lisim uśmieszkiem, tłumaczącym nam jak krowie na miedzy, że im te podwyżki się po prostu należą. Że oni zarabiają mniej niż średni szczebel zarządzający w różnych firmach – mówił z przekąsem Durczok.
- Jak mowa o tym średnim szczeblu, to przypomniał mi się mój przyjaciel Maciek, który jak patrzy na tego Suskiego, Karskiego, resztę tej PiS-owskiej czeredy, to mówi, że by ich na magazyniera w swojej firmie nie zatrudnił – dodał.
- Jak nie kochać Kaczyńskiego, który jeszcze niedawno krzyczał na tych swoich biednych janczarów, że nie po kasę się idzie do polityki, nie po władzę. Tylko się idzie, żeby służyć ludziom. I nie mijają dwa lata, a pan prezes wypuszcza spod palca taką ustawę. A tam bum! Prezydent sto procent podwyżki. Bum! Premier sto procent podwyżki – mówił, gestykulując Kamil Durczok.
- Lata mi, ile oni zarabiają – podkreślił na koniec. – Ja bym im tę kasę wypłacił za trzy lata z góry. Byleby mi się na oczy nie pokazywali. Tyle że oni do koryta są przyklejeni, tak samo jak do kamer i mikrofonów. I im sama kasa nie wystarcza. Oni się jeszcze muszą ponadymać, powymądrzać, pobełkotać. I dopiero wtedy dochodzą. Do satysfakcji i do pełni swoich marzeń.
Przypomnijmy, że ostatnie lata nie były łatwe dla Kamila Durczoka. Dziennikarz zmagał się z problemami osobistymi, a poza tym ma na koncie kilka skandali. W 2019 r. pod wpływem alkoholu spowodował kolizję na autostradzie A1, za co groziło mu 12 lat więzienia.
Wówczas przyznał, że ma problem z alkoholem. Niedawno media obiegła informacja o fałszowaniu weksli przez Kamila Durczoka. Dziennikarz usłyszał zarzuty. Później pojawiły się problemy ze zdrowiem, a Durczok wycofał się na kilka miesięcy z życia publicznego. Dopiero przed wyborami dodał wymowny wpis i zaczął się udzielać w mediach społecznościowych, gdzie zapowiedział start nowego projektu.