Kamil Durczok: droga na szczyt i bolesny upadek gwiazdy
None
Długa droga na szczyt
Ikona profesjonalizmu i polskiego dziennikarstwa. Tak jeszcze do niedawna mówiło się o Kamilu Durczoku. Po dziesięciu latach pracy w mediach, która zaczęła się w studenckiej rozgłośni nadającej z akademika, Durczok zdobył pozycję, o której marzyło większość jego kolegów po fachu. Pozycję, którą w ostatnim czasie stracił w związku z obyczajową aferą, jaką rozpętały publikacje tygodnika "Wprost".
Pomyśleć, że kilka lat temu Kamil Durczok budził powszechne uznanie i sympatię widzów nie tylko za sprawą swojej pracy, ale też walki z chorobą, z którą mierzył się na ich oczach.
6 marca dziennikarz kończy 48 lat, przypominamy więc jego drogę na szczyt i bolesny upadek. Czy z okazji urodzin życzyłby sobie powrotu do świata mediów?
Zaczęło się od studenckich praktyk
Z wykształcenia nie jest dziennikarzem, ale nie ulega wątpliwości, że to właśnie media są jego największą pasją. W dzieciństwie najpierw chciał być księdzem, potem strażakiem, a później ginekologiem. Ostatecznie został magistrem z zakresu komunikacji społecznej Uniwersytetu Śląskiego, choć w międzyczasie studiował m.in. politologię i polonistykę. Najdłużej jednak prawo, z którym tuż po maturze wiązał swoje zawodowe życie.
Pochodzący z południowej dzielnicy Katowic Durczok nie widział swojego miejsca w górnictwie, w którym od pokoleń pracowała jego rodzina. Po maturze poszedł na prawo, jednak praktyki w Studenckim Radiu Egida bezpowrotnie zwróciły go w stronę dziennikarstwa.
Szybko zdobył pozycję
Mając zaledwie 24 lata, Durczok objął posadę redaktora naczelnego katowickiego radia TOP FM, a niedługo potem, w połowie lat 90., trafił do TVP Katowice, gdzie jego kariera nabrała rozpędu. Po kilku latach pracy na antenie regionalnego oddziału, Durczok awansował na ogólnopolską antenę. Debiutował w "Studiu parlamentarnym", następnie wraz z Małgorzatą Motyl prowadził publicystyczny program "Monitor Wiadomości", a potem dołączył do zespołu "Wiadomości".
W ciągu kilku lat pracy na antenie Jedynki stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i lubianych dziennikarzy informacyjnych w kraju.
O chorobie dowiedział się przypadkiem
Choć pod koniec lat 90. zawodowo związał się ze stolicą, prywatnie wciąż pozostawał na Śląsku, gdzie mieszkała jego rodzina: żona Marianna i syn, Kamil junior. Nikt nie miał jednak wątpliwości, że Durczok nie osiągnąłby tyle w mediach, gdyby nie wybrał Warszawy. Na początku XXI wieku Durczok był jednym z największych odkryć w dziennikarskiej branży, czołową twarzą "Wiadomości". Jeśli nawet na niektórych nie robił wrażenia jego dziennikarski styl, z pewnością zrobiła je walka prezentera z nowotworem.
O tym, że choruje na raka, dowiedział się pod koniec 2002 roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Miał wtedy 34 lata, informacja o guzie pojawiła się przez przypadek, po tym jak trafił na zabieg usunięcia krwiaka. Pobrana przez lekarzy próbka do badania histopatologicznego wykazała niepokojące zmiany. Złośliwego guza zlokalizowano między łopatką a pachą. Gdyby nie w miarę wczesne stadium, choroba nie zdążyła jeszcze zaatakować kości, los dziennikarza najpewniej byłby przesądzony.
Nie zamierzał się poddawać
Po kilku miesiącach leczenia, na wiosnę, dziennikarz postanowił wrócić do pracy. Wielu widzów do dziś pamięta szok, w jakim byli, widząc na ekranie łysego i wychudzonego prezentera prowadzącego wydanie "Wiadomości" na początku marca 2003 roku. Wtedy po raz pierwszy potwierdziły się spekulacje na temat jego choroby.
Jesienią prezenter TVP został okrzyknięty najpopularniejszym dziennikarzem programów informacyjnych (według badania IPSOS opublikowanego na łamach tygodnika "Polityka"). W następnych latach niemal rok po roku zgarniał najbardziej prestiżowe nagrody w swojej branży.
Z TVP do TVN
O zdolnego i lubianego dziennikarza zaczęła się upominać najpoważniejsza konkurencja TVP, czyli TVN. Plotki o transferze Durczoka pojawiły się już w 2005 roku, choć na Woronicza niemal do końca je dementowano. W lutym 2006 roku przejście prezentera do "Faktów" było już oficjalne. Durczok komentował je krótko: dostał od TVN po prostu atrakcyjniejszą ofertę i możliwość tworzenia serwisu dużo bardziej autorskiego niż "Wiadomości".
Pierwsze wydanie serwisu informacyjnego TVN poprowadził 1 maja 2006 roku. Od 2008 roku prowadził też rozmowy z politykami w "Faktach po faktach". Znajdował się w czołówce najbardziej wypływowych i cenionych dziennikarzy w kraju, któremu chyba niewiele mogło zaszkodzić. Nagranie, na którym szef "Faktów" w niecenzuralnych słowach rozlicza współpracownika z brudnego stołu, było swego czasu hitem sieci. Dziś wydaje się, że ubrudzony stół to naprawdę drobnostka, przy obecnych problemach dziennikarza.
Skandal zakończył jego karierę
Kamil Durczok, który przez lata cieszył się ogromnym zaufaniem widzów, odszedł ze stacji TVN w atmosferze skandalu. Został oskarżony o molestowanie pracowników. Afera była na tyle poważna, że powołano komisję, która miała wyjaśnić, czy doszło do niewłaściwych zachowań. 10 marca 2015 roku komisja zakończyła prace w sprawie molestowania i mobbingu w stacji. Wydano oświadczenie, z którego jasno wynikało, że trzy osoby "zostały narażone na niepożądane działania". Popularny dziennikarz nie tylko został odsunięty od "Faktów", ale zupełnie wydalony z TVN-u.
Kamil Durczok definitywnie nie wróci do TVN. Stacja nie podejmie z nim żadnej współpracy - powiedziała w rozmowie z serwisem wirtualnemedia.pl rzecznik prasowa Grupy TVN, Emilia Ordon.
Skandal został ujawniony na łamach tygodnika "Wprost". Durczok zdecydował się pozwać wydawcę magazynu, by bronić swojego dobrego imienia. Natomiast sprawą molestowania zajęła się z urzędu warszawska prokuratura.