"Kajko i Kokosz" na Netfliksie. "Potencjał w komiksach Christy jest wprost niewyczerpalny"

Tak Kajko, Kokosz i Miluś będą wyglądać w serialu
Tak Kajko, Kokosz i Miluś będą wyglądać w serialu
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

26.02.2021 21:20

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Czy Janusz Christa splagiatował "Asteriksa i Obeliksa? Ile komiksów "Kajko i Kokosza" sprzedało się do tej pory i co sprawiało najwięcej problemów w ich adaptacji? 28 lutego na Netfliskie zadebiutuje animowany serial "Kajko i Kokosz". W związku z tym rozmawiamy z showrunnerką Eweliną Gordziejuk i reżyserem Michałem Śledziński.

Mateusz Demski: Wychowaliście się z komiksami Janusza Christy?

Michał Śledziński: Urodziłem się w 1978 r., więc załapałem się jeszcze na przygody Kajko i Kokosza drukowane w czasopiśmie "Świat młodych". Ale takim najważniejszym komiksem z tej serii była dla mnie zawsze "Szkoła latania". Ten album kupiła mi babcia, byłem wtedy chory i powiedziała, że przy nim nie będę się nudził. I to był tak właściwie drugi komiks, z jakim zetknąłem się w życiu. Pierwszym był "Kapitan Żbik".

Później ta fascynacja komiksem się u mnie rozwijała, pod koniec lat 80. królował już "Funky Koval" i "Thorgal" z rysunkami Grzegorza Rosińskiego, ale prawda jest taka, że wszystko zaczęło się właśnie od Janusza Christy, Jerzego Wróblewskiego, ale też Szarloty Pawel odpowiedzialnej za przygody z cyklu "Jonka, Jonek i Kleks". Więc to, że moja ścieżka zawodowa jest związana z komiksem, i to, że publikuję w prasie, wynika z tego, że jako dziecko przeczytałem między innymi tę "Szkołę latania".

Ewelina Gordziejuk: Na marginesie dodajmy, że teraz dzieci mają obowiązek czytania "Szkoły latania", bo kilka lat temu jako pierwszy komiks w historii Polski trafiła do kanonu lektur szkolnych! Jeśli chodzi zaś o moje doświadczenia, to urodziłam się kilka lat później niż Michał, więc ta największa sława komiksów Janusza Christy niestety mnie ominęła.

Jak wiadomo, najpierw na początku w latach 50. pojawiły się "Niezwykłe przygody Kajtka-Majtka", potem na przełomie lat 60. i 70. była seria "Kajtek i Koko w kosmosie", natomiast w 1972 r. zadebiutował "Kajko i Kokosz" w dzienniku "Wieczór Wybrzeża", a następnie przeszedł do "Świata młodych".

Jestem rocznikiem 1983, więc na tych komiksach niestety się nie wychowałam. Natomiast po latach zwróciłam na nie uwagę już za sprawą współczesnej kontynuacji serii pt. "Kajko i Kokosz Nowe Przygody". Jednym z jej autorów jest Maciej Kur, z którym miałam okazję współpracować przy produkcjach EGoFILM i który zresztą pracował przy scenariuszach naszego serialu.

Pytam o tę waszą pamięć o komiksach Christy nie bez powodu. Zastanawia mnie, na ile jego twórczość jest nadal obecna w świadomości Polaków. Czy nie jest tak, że podjęliście się adaptacji komiksu "Kajko i Kokosz", by odkurzyć nazwisko, które w epoce mediów cyfrowych odeszło już nieco w zapomnienie?

EG: No oczywiście, że nasza pierwsza myśl była taka, że tym serialem chcemy złożyć hołd człowiekowi, który był prekursorem komiksu w Polsce. A robimy to m.in. też dlatego, że mamy świadomość, jak ogromną rzeszę fanów nadal gromadzi ta twórczość. Janusz Christa nigdy nie odszedł do lamusa. Tak naprawdę po dziś dzień czytają go tysiące Polaków.

MŚ: Zgadza się. Ten fenomen trwa nieprzerwanie od blisko 70 lat, a jego skala jest porażająca. Zwróćmy uwagę, że już pierwsze komiksy Christy wydawane w formie albumów rozchodziły się w nakładach rzędu 200, a czasem nawet 300 tys. egzemplarzy. Później pojawiały się wznowienia, nowe wydania, więc wspomnianą już "Szkołę latania" zna prawdopodobnie kilka milionów ludzi. W sumie Christa wydał ok. 40 albumów w łącznym nakładzie 10 mln egzemplarzy.

Wynika to oczywiście z faktu, że najstarsza część czytelników, którzy dzisiaj mają 50 lub 60 lat, przekazywała świadomość na temat tego komiksu swoim dzieciom, a ci następnie swoim wnukom. Wychodzi na to, że czwarte, piąte pokolenie wychowuje się z tymi postaciami. Niedawno wydawca "Kajko i Kokosza" opublikował listę najlepiej sprzedających się komiksów ostatnich lat i na samym szczycie znalazły się właśnie albumy autorstwa Christy. To pokazuje, że te komiksy są doświadczeniem wielopokoleniowym, ponadczasowym i czyta je mnóstwo dzieciaków.

EG: Jeszcze dodam, że ten aspekt uniwersalności i ponadczasowości był dla nas szalenie istotny przy tworzeniu serialu. Wiadomo, że realizując taką produkcję, myślimy o pokoleniu, które na "Kajko i Kokoszu" się wychowało, ale musimy przecież zaoferować również coś temu współczesnemu, nowemu widzowi.

Okazuje się, że potencjał w komiksach pana Janusza jest wprost niewyczerpalny. A to dlatego, że są to historie pełne szerokiej gamy pomysłów i rozwiązań fabularnych, bogate w przeróżne elementy humorystyczne i przezabawne gagi, a przy tym są to piękne opowieści o przyjaźni. O pomaganiu sobie w trudnych chwilach.

ZOBACZ TEŻ: Premiery polskich filmów w 2021 roku

I musiało minąć blisko 50 lat, aby przygody Kajko i Kokosza, wojów Mirmiła, którzy walczyli ze Zbójcerzami pod wodzą Hegemona, doczekały się ekranizacji. Słyszałem, że takiej próby – jednak bez żadnego skutku – podjęło się na przełomie lat 80. i 90. m.in. legendarne studio Hanna-Barbera.

EG: W sumie podjęto kilka prób ekranizacji przygód Kajko i Kokosza. Pamiętam jednak, że te starania miały miejsce na początku lat 90., kiedy w Polsce panowały zupełnie inne warunki produkcyjne. W 2001 r. rozpoczęły się zdjęcia do filmu fabularnego na podstawie albumu "Dzień Śmiechały", ale projekt ten nie doszedł do skutku. Następnie w 2006 r. zrealizowany został 16-minutowy film animowany, który spotkał się z negatywnymi reakcjami fanów.

My w porównaniu z poprzednikami mamy ogromny komfort w postaci Netfliksa, który ma do nas zaufanie i pozwala nam realizować ten serial według autorskiej wizji. Komfort pracy, jaki mamy dziś, jest nieoceniony, a pomysły i doświadczenie ekipy pozwały mieć nadzieję, że uda nam się stworzyć coś wartościowego.

Trudno było przenieść świat z komiksów Janusza Christy na ekran?

EG: Oryginalne komiksy pana Janusza same w sobie są świetnym materiałem do adaptacji – zawierają szczegółowo scharakteryzowane postaci włącznie z antagonistami i są osadzone w pięknej, malowniczej krainie. Świat ten wypełniony jest ogromną ilością wątków, przygód, a do tego jest tu dużo gawędziarskiego humoru i pouczającej zabawy.

Ale jednocześnie trzeba pamiętać, że komiks rządzi się zupełnie innymi prawami niż film, dlatego musieliśmy tę twórczość zaadaptować na potrzeby wynikające ze specyfiki nowego medium. Z niektórych wątków zrezygnowaliśmy, inne zmodyfikowaliśmy, rozbudowaliśmy. Na podstawie niektórych tomów stworzyliśmy po kilka scenariuszy, a do tego nieco uwspółcześniliśmy język.

Nie zmieniła się za to część gagów, często mówimy dokładnie tym samym językiem, którym mówili komiksowi bohaterowie. W serialu nie mogło zabraknąć tak kultowych kwestii jak: "Nie desperuj, Mirmiłku!", "Niech co Krwawy Hegemon?!", "Na plasterki!!!". No i pamiętajmy, że scenariusz serialu, mimo naszych zmian, ściśle bazuje na wszystkich albumach komiksowych pana Janusza.

MŚ: Warto też wspomnieć o samej strukturze komiksów, którą trudno było przenieść w skali jeden do jeden na ekran. Janusz Christa zaczynał w "Wieczorze Wybrzeża" jako twórca tzw. pasków. To bardzo trudna forma komiksu, składająca się z rzędu zaledwie trzech, czasem czterech kadrów, na których trzeba zmieścić minihistorię i zawarty w niej żart. Christa wymyślił to sobie jeszcze w taki sposób, że te jego paski łączą się ze sobą i sklejone razem tworzą większe opowieści.

I tak "Kajtek i Koko w kosmosie", składający się z aż 1200 takich pasków, stał się jednym z najdłuższych paskowych komiksów w historii Polski, jeżeli nie Europy. To wielka kosmiczna epopeja, a żeby było ciekawiej Christa w ten sposób pracował niemal do samego końca, dopiero pod koniec swojego życia zmienił tę technikę. Wracając jednak do tematu, przełożenie takiego sposobu pracy i tak gęstej struktury gagów na grunt kina było nie lada wyzwaniem i wymagało naszej ingerencji.

Ta ingerencja tyczy się też strony wizualnej.

EG: Tak, największą trudnością była w moim przekonaniu nie tyle praca nad scenariuszem, co ingerencja w stronę plastyczną. Jestem absolutnie zakochana w tym, co stworzył pan Janusz. Uważam, że jego ilustracje są perfekcyjne, wyraziste, dopracowane w najmniejszych szczegółach. Ale tak jak już mówiłam, zdawałam sobie sprawę z tego, że jeżeli ten serial ma trafić do widza współczesnego, to potrzebne są zmiany w postaci redesignu.

Staraliśmy się zachować klimat oryginału możliwie jak najwierniej, ale jednocześnie postanowiliśmy odświeżyć i uwspółcześnić oryginalną kreskę, co było możliwe dzięki projektom Sławomira Kiełbusa, który od wielu lata współtworzy kontynuację tradycyjnych wydań "Kajko i Kokosza" i został niejako przez pana Janusza namaszczony na swojego następcę. Kreska Sławka jest świeża, unikatowa, współczesna, ale zarazem ściśle nawiązuje do stylu Mistrza.

Zaś sama animacja jest realizowana za pomocą współczesnych narzędzi do animacji, czyli m.in. programu Toon Boom, to za pomocą tego narzędzia realizuje się animowane serie na całym świecie. Program ten pozwala realizować produkcje na wysokim poziomie artystycznym w odpowiednim dla serii czasie produkcji. To wszystko pozwala nam mieć nadzieję, że projekt trafi również do młodszego widza.

Kajko i Kokosz w adaptacji Netfliksa
Kajko i Kokosz w adaptacji Netfliksa© Materiały prasowe

Myślicie, że przygody "Kajko i Kokosza" mają szansę wypłynąć na szerokie wody światowej animacji i stać się czytelne dla widzów spoza Polski? Z jednej strony, wasz serial trafia na Netfliksa, który jest globalnym potentatem w rynku VOD. Ale z drugiej, zastanawiam się, czy nie jesteście narażeni na porównania do "Asteriksa i Obeliksa". Janusz Christa z podejrzeniami o plagiat musiał mierzyć się całe życie.

EG: Na pewno na naszą korzyść działa fakt, że "Kajko i Kokosz" to pierwszy polski serial oryginalny animowany realizowany przez Netfliksa. Poza tym dodam tylko, że jest to projekt zakrojony na szeroką skalę, nad jednym 13-minutowym odcinkiem pracujemy w zespole złożonym ze 170 osób. A mówię o tym dlatego, że są to najlepsi twórcy, animatorzy z całego świata, zarówno polscy, którzy znają Christę i jego komiksy od najmłodszych lat, jak i animatorzy ze USA, Indii, Portugalii, Filipin czy Wielkiej Brytanii.

Co więcej, pracują z nami script doctorzy oraz dialogiści z Baboon Animation z Mikiem de Seve’em, który współpracował ze światowymi studiami animacji, zaangażowanym w takie produkcje jak "Madagaskar", "Shrek 2" czy "Rio". Świadomie zatrudniliśmy ich do pomocy w pracy nad scenariuszami, by te historie zaczerpnięte z komiksów Janusza Christy, bawiły ludzi na każdej szerokości geograficznej.

MŚ: A ja jeszcze tylko nawiążę do kwestii rzekomego podobieństwa "Kajko i Kokosza" do przygód "Asteriksa i Obeliksa". Prawdę powiedziawszy, nie wiem, z czego wynika to, że część osób na siłę stara się tę zbieżność znaleźć. Znam doskonale "Asteriksa i Obeliksa", czytałem prawdopodobnie wszystkie albumy z tej serii, a już na pewno te, które ukazały się do 2010 r. i mogę zapewnić, że są to dwa zupełnie różne komiksy.

Oczywiście, że opierają się o podobny koncept tworzenia bohaterów na zasadzie prostego kontrastu: jeden – chudy, mniejszy i sprytny, drugi – gruby, duży i niezbyt lotny. Ale w ten sposób moglibyśmy równie dobrze wysnuć absurdalną teorię, że postaci Kajko i Kokosza są plagiatem Flipa i Flapa, czyli jednego z najstarszych duetów komediowych w historii kina, który też doczekał się swoich animacji i pasków komiksowych.

EG: Myślę, że był to po prostu jakiś trend, który równolegle w różnych miejscach na świecie był akurat popularny. A zresztą, nawet jeśli ktoś porównuje "Kajko i Kokosza" do "Asteriksa i Obeliksa", to nie widzę w tym niczego złego. Grunt, że oba komiksy znalazły swoich czytelników i spodobały się milionom czytelników.

28 lutego na Netfliksa trafi pierwszych pięć odcinków serialu. Na co możemy liczyć w przyszłości? Czy jest szansa, że bohaterowie Christy opuszczą średniowieczny gród kasztelana Mirmiła i wyruszą na przykład na podbój kosmosu?

EG: Projekt zakłada adaptację 26 zeszytów pana Janusza. Teraz na Netfliksa trafi pierwsza piątka, ale jesteśmy już w trakcie produkcji kolejnych odcinków i zaraz wchodzimy na dalszy etap prac. Następne epizody będą emitowane w różnych odstępach czasu. A co do przygód w kosmosie…

MŚ: Trzeba mierzyć siły na zamiary. Wiadomo, teoretycznie wszystko da się zrobić, ale w praktyce skupienie się na jednym temacie i jednej spójnej produkcji wyjdzie serialowi na dobre. A te wszystkie inne pomysły Christy, czyli "Kajtek i Koko w kosmosie", a nawet jeszcze starsze serie komiksów prasowych choćby o przygodach samego "Koko", muszą zaczekać. Kto wie, może jeszcze kiedyś polecimy z nimi w kosmos.

Ewelina Gordziejuk  showrunnerka, pomysłodawczyni i producentka wykonawcza serialu "Kajko i Kokosz". Właścicielka studia animacji EGoFILM specjalizującego się w realizacjach adaptacji oraz animowanych filmów autorskich. W dorobku studia są takie filmy i seriale jak "Kicia Kocia", "Żubr Pompik", "Wiking Tappi", "Ryjówka Przeznaczenia" i wiele innych. Członkini Stowarzyszenia Filmowców Polskich oraz Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych, współzałożycielka Koła Animacji przy Kipie, członek zarządu Stowarzyszenia Producentów Polskiej Animacji. Jako kierowniczka produkcji oraz producentka współpracowała przy ponad 100 produkcjach filmowych, w tym przy seriach dla dzieci, oraz wielu filmach autorskich. Współpracowała z takimi twórcami jak Andrzej Barański, Leszek Gałysz, Wiesław Zięba, Jerzy Kalina czy Tomasz Ducki.

Michał "Śledziu" Śledziński  scenarzysta, rysownik, twórca komiksów (m.in. popularnych serii "Osiedle Swoboda" i "Na szybko spisane"), storyboardzista oraz reżyser. Współtworzył i był redaktorem naczelnym legendarnego magazynu komiksowego "Produkt". Twórca m.in. komiksowych serii "Wartości rodzinne" oraz "Czerwony Pingwin musi umrzeć!". Zaangażowany w produkcję na rynku animacji, m.in. pracował nad pilotażowym odcinkiem serialu animowanego dla dzieci "Tymek i Mistrz" (na podstawie serii komiksów Rafała Skarżyckiego i Tomasza Leśniaka), telewizyjną fabularyzowaną serią dokumentalną "Portrety wojenne" oraz serialem animowanym "Kacperiada". Od 2014 r. związany ze studiem animacji Human Ark, gdzie rysował też na potrzeby ekranizacji komiksu "Podróż smokiem Diplodokiem" autorstwa Tadeusza Baranowskiego.

Źródło artykułu:WP Teleshow
kajko i kokosznetflixkomiks
Komentarze (57)