Kącik serialowego zabójcy: "Californication", czyli jak zamordować doskonały serial
27.11.2009 13:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Stwórzmy bohatera, którego pokochają wszyscy. Przystojnego, błyskotliwego, sympatycznego, zepsutego i niezwykle utalentowanego pisarza, uzależnionego od alkoholu i przygodnego seksu. Napiszmy mu wspaniałe dialogi, obdarujmy urokiem czarującego łobuza, zaprzyjaźnijmy z kilkoma dowcipnymi postaciami drugoplanowymi i nakręćmy o nim serial, który podbije serca widzów. A później zniszczmy wszystko kręcąc fatalny, drugi sezon!
Szczerze? Pierwszy sezon „Californication” był jednym z najciekawszych, najbardziej zaskakujących seriali od lat. Odświeżająco niepoprawnym, nadspodziewanie inteligentnym i urzekająco przewrotnym. Dzięki tej produkcji David Duchovny powrócił do pierwszej ligi. Pokazał, że wciąż potrafi grać, a tropiący kosmiczne spiski agent Mulder nie był jego jedynym życiowym sukcesem. Widzowie od razu pokochali skacowanego, cynicznego podrywacza, obdarzonego niezwykłą (niemal nadprzyrodzoną) zdolnością do komplikowania życia sobie i swoim bliskim. Docenili go także krytycy. Co więc się stało, że serial zasłużył sobie na miejsce w tej rubryce?
Zakończenie pierwszej serii raziło swoim optymizmem i zupełnie nie pasowało do poprzedzających je dwunastu cynicznych, brutalnych odcinków, w których ludzie z wdziękiem i dowcipem zdradzali się, zawodzili, rozczarowywali i upijali. Jednak miało jakiś głębszy sens, sprawiało że widz czuł się nieco szczęśliwszy. Że przez moment wierzył w bajki o tym, iż nawet w najbardziej cynicznej opowieści, w której nastolatki mają więcej kochanków niż ukraińskie prostytutki, może zdarzyć się bajkowy happy end. Że księżniczka (fakt, że na co dzień zajmująca się kobiecymi pochwami) może znaleźć swojego księcia. Ba! Więcej! Jej książę w tym szczęśliwym momencie będzie nawet trzeźwy! Niech dziewczyna ma!
Problem jednak, że tak zakończoną historię bardzo trudno kontynuować. Dopisać jej ciąg dalszy. Przecież się zeszli, są szczęśliwi, a na pokazywaniu szczęścia nie zarobiła jeszcze żadna stacja telewizyjna. Można ewentualnie znów ich ze sobą skłócić, znów skomplikować ich losy, ale to będzie naciągane - toć przez ostatnie 12 odcinków przekonywaliśmy wszystkich, że są dla siebie stworzeni. Ale producenci serialu poczuli już kuszący zapach dolarów. Nie mogli sobie po prostu odpuścić. Nie w Hollywood.
Zobacz także:
[
TE AKTORKI SYPIAJĄ Z REŻYSEREM "M JAK MIŁOŚĆ" ]( /gid,5657,img,215002,fototemat.html )
[
CICHOPEK WOZI DZIECKO DO PRACY ]( /gid,5655,img,214962,fototemat.html )
[
TO MAŁGOSIA SOCHA MIAŁA GRAĆ BRZYDULĘ ULĘ ]( /gid,5662,img,215027,sid,27504,fototemat.html )
[
NAJBARDZIEJ WYCZEKIWANE FILMY 2010 ]( http://film.wp.pl/najbardziej-oczekiwane-filmowe-premiery-2010-roku-6025284923277953g ) Tak więc powstał sezon drugi, który wszystko psuje. Hanka, którego kochaliśmy już nie ma. Zamiast niego jest David Duchovny w autobiograficznej roli, którą w międzyczasie uwiarygodnił tysiącami żenujących wywiadów, pełnych wyznań na temat trapiącego go seksoholizmu. Już w pierwszych scenach upewniamy się, że miłosne podboje głównego bohatera to zasługa wielkiego penisa. Tą jedną, szpitalną sceną twórcom serialu udało się zniszczyć cały wizerunek postaci. Teraz wiemy, że kobiet nie pociąga w nim szczeniacki urok, pisarska błyskotliwość czy fakt, że nawet gwiazdkę porno potrafił potraktować jak księżniczkę, ale po prostu ładny członek - jedyny stuprocentowy gwarant kobiecego orgazmu. Trudno się dziwić, że Karen (w międzyczasie przemieniona we wredną babę) wciąż szuka awantur - pieszczący oralnie obcą kobietę Hank jest po prostu odrażający.
Zgwałcone zostały postacie drugoplanowe, zwłaszcza rewelacyjne wcześniej małżeństwo państwa Runkle’ów. Charlie z niedowartościowanego, uroczego, najlepszego przyjaciela stał się trapionym problemem przedwczesnego wytrysku maniakiem seksualnym, którego zainteresowania ograniczają się do pornografii i masturbacji. Jego miłość do żony - wspaniałej, dowcipnej i kobiecej Marcy - wielokrotnie podkreślana w pierwszym sezonie, nagle stała się pustym uczuciem, które zboczony łysol depcze dla nastoletniej porno lalki. Ale hej, czegóż innego się spodziewać, skoro sama Marcy wpierw pozwala mu na zdradę na planie megaprodukcji porno, a później zmienia się w zidiociałą narkomankę kilogramami wciągającą kokę.
Źle sprawdza się nowy bohater, Lew Ashby. Wykreowany przez świetnego Calluma Keitha Rennie’ego producent muzyczny to postać nudna i jednowymiarowa, całkowicie pozbawiona przewrotnego uroku, którym kiedyś obdarzeni byli jego nowi przyjaciele. Los Ashby’ego jest nam zupełnie obojętny, dlatego dramatyczny finał sezonu w ogóle nie chwyta za serca. Co więcej, pisana na jego cześć książka autorstwa Moody’ego zapowiada się na grafomański gniot, pełen banałów o życiu na własnych warunkach. Szkoda, że amerykańscy scenarzyści nie odkryli jeszcze, że gdy kreuje się postać wybitnego pisarza lepiej nie pokazywać jego twórczości.
Ostatecznie nawet największa komplikacja sezonu (domniemane dziecko Moody’ego) okazuje się zupełnie nietrafiona. Jak gdyby zachwyconym sukcesem serialu twórcom zabrakło odwagi, by skomplikować życie uwielbianym bohaterom. A przecież to właśnie za te komplikacje kochaliśmy rodzinę i przyjaciół Hanka.
Finał tej bzdurnej i nieprzekonującej historii nie mógł być lepszy. W jednym odcinku, na mocy kilku złych decyzji scenarzystów dowiadujemy się, że Hank uwielbia Los Angeles (przez dwa sezony go nienawidził), a Karen gotowa jest zostawić córkę z ojcem, zupełnie zapominając, że to najbardziej nieodpowiedzialny człowiek na zachód od Missisipi. Wyjeżdżająca z LA Karen jest niestety zwiastunem fatalnego sezonu trzeciego, a w tej surowej ocenie utwierdza mnie już pierwsza scena nowej serii (Hanka zasypiającego podczas „zaliczania” nieznajomej piękności) - pozbawiona smaku, durna, wulgarna, a co najgorsze nieśmieszna.
Zobacz także:
[
TE AKTORKI SYPIAJĄ Z REŻYSEREM "M JAK MIŁOŚĆ" ]( /gid,5657,img,215002,fototemat.html )
[
CICHOPEK WOZI DZIECKO DO PRACY ]( /gid,5655,img,214962,fototemat.html )
[
TO MAŁGOSIA SOCHA MIAŁA GRAĆ BRZYDULĘ ULĘ ]( /gid,5662,img,215027,sid,27504,fototemat.html )
[
NAJBARDZIEJ WYCZEKIWANE FILMY 2010 ]( http://film.wp.pl/najbardziej-oczekiwane-filmowe-premiery-2010-roku-6025284923277953g )