K2: Daniel Chmielewski
1. Najlepszy komiks jaki kiedykolwiek przeczytałeś/aś?
"Alec" Eddiego Campbella - z kilku powodów. Po pierwsze, jest to najwyższa półka komiksu autobiograficznego - autor bez ogródek rozprawia się z sobą i swoimi słabościami, jednocześnie obudowując dość zwykłe życie ciekawymi esejami i traktatami o sztuce i rozwoju artystycznym. Po drugie - Campbell jest jednym z ciekawszych twórców będących jednocześnie teoretykami. W jego komiksach widać, jak w praktyce bada wszelkie możliwości medium, od kompozycji elementów na stronie po nietypowe zabiegi narracyjne. Po trzecie - projekt ten powstawał w odcinkach od lat osiemdziesiątych, a kolejne części pisane były (są?) z co najwyżej kilkuletnim opóźnieniem, co oznacza, że widzimy nie przetworzoną post factum historyjkę, a autentyczne zmiany w jego podejściu do świata, jak i mozolną drogę prowadzącą do sukcesu.
12.11.2013 | aktual.: 14.11.2013 15:23
2. Ulubiony superbohater lub inny bohater komiksowy?
Grendel Matta Wagnera. Autor stworzył krótką zamkniętą całość o dość nietypowym przestępcy i jego nemezis, po czym przez kolejne dekady rozbudowuje uniwersum Grendela, analizując poszczególne epizody z oryginalnej historii, jak i tworząc całą mitologię postaci widzianą z perspektywy dalekiej przyszłości. Wagner określa ten projekt jako "studium agresji". I chyba dlatego Grendel stawiam nad Batmanem, bo mamy tu jedną autorską wizję, a nie postać reinterpretowaną przez kolejne pokolenia.
3. Twoje pierwsze wspomnienie komiksowe...
Jak byłem w szpitalu dziecięcym jako pięciolatek, trafiłem na dzień festynowy, gdzie wszystkim pacjentom dawano reklamówki z zabawkami i komiksami. Dostałem wtedy jakiś komiks o Hulku rzucającym wielkie kości i walczącym z diabłem. Robiło to ogromne wrażenie pod względem skali wydarzeń, a przecież było (jako przedmiot) czymś tak małym, że mieszczącym się w rękach. Pewnie czytałem komiksy wcześniej, ale wtedy chyba zrozumiałem moc tkwiącą w narracji wizualnej.
Zamiast zajmować się głupstwami podczas studiów, pisałbym i rysował do oporu. 4. Wymień trzy osoby, które miały największy wpływ na twój rozwój artystyczny.
Eddie Campbell, J. G. Ballard, Bela Tarr.
5. Polski artysta, którym chciałabyś być…
Lech Majewski - reżyser. Tworzy na peryferiach mainstreamu, ale potrafi przedstawić swoje pomysły bardzo przystępnie. Jest twórcą totalnym, sam pisze, reżyseruje, komponuje i widać tę kontrolę w jego pracach. Niewątpliwie, gdybym miał możliwość czasową i finansową robienia takich filmów jak "Ogród rozkoszy ziemskich" albo "Młyn i krzyż", komiks ograniczyłby się w mojej działalności do bycia storyboardem.
6. Ostatnio pracuję nad…
Materiałami dodatkowymi do robionego w mękach przez ostatnie 5 lat "Zapętlenia", które już definitywnie ukaże się w 2014 roku. Do tego szkicuję książeczkę dla dzieci o kotach. Jeden mój scenariusz po trzech latach leżenia w szufladzie został ostatnio odkurzony przez jednego z najważniejszych obecnie polskich rysowników, ale nic o tym nie będę dalej pisał, póki nie będziemy mogli przedstawić konkretów. Tak czy siak, w następnym roku będzie się działo!
7. Jak wyglądał pierwszy (naprawdę pierwszy!) komiks, który narysowałeś?
Był poziomą w formacie, pewnie z 10-stronicową książeczką, zszytą zszywkami i opowiadał o jednym dniu z życia jelonka Bambi, który wykluł się z jajka. Miałem wtedy pewnie 5 lat.
8. Gdybyś mógł zmienić jedną decyzję w swojej karierze, co by to było?
Zamiast zajmować się głupstwami podczas studiów, pisałbym i rysował do oporu. Z drugiej strony - może zalałbym Polskę kiepskimi produkcjami i czas na naukę i "znalezienie siebie" były mi potrzebne. Lubię gdybać, ale tylko w scenariuszach. W życiu tak jak się przeszłość ułożyła, tak musi zostać.
9. Z czego w swojej karierze komiksowej jesteś najbardziej dumny?
Z tego, że robię swoje. Idę za głosem intuicji, nawet gdy bliscy mówią, że coś jest niezrozumiałe, albo zbyt ekshibicjonistyczne. Czasem się przejadę, ale zazwyczaj moje wybory okazują się trafione, a obawy innych płonne.
10. Największe marzenie, które planujesz spełnić?
Zostać twórcą ważnym. Moja twórczość może być uznawana za pretensjonalną, przegadaną, brzydką, może nie przynosić mi zysków, ale jeśli będzie oddziaływała w jakiś kreatywny sposób na kolejnych scenarzystów, rysowników, jak i innych czytelników, będę uznawał się za człowieka spełnionego.