Juliusz Machulski: Wszystko mnie śmieszy
Jeśli o humor chodzi, reżyser nie uznaje tematów tabu
Fakt, że ostatnio wampiry są modne, mogę potraktować wyłącznie jako szczęśliwy zbieg okoliczności. Natomiast nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby zrealizować film o wampirach tylko dlatego, że są akurat modne. Mam to gdzieś. Jestem dość przekorny. Ale przekora dla przekory nie wchodzi w grę. Musi być dobry pomysł.
Trzy lata temu trafił...
Trzy lata temu trafił do mnie scenariusz autorstwa Adama Dobrzyckiego. Jego pomysły były fantastyczne! Na przykład, żeby wampiry wysysały krew z nóg, a nie z tętnicy szyjnej. Czytając scenariusz wiedziałem, że muszę zrobić z niego film. Podobnych rozwiązań komediowych nie widziałem w żadnym filmie, nie tylko polskim. Zapaliłem się. Pierwotnie był to jednak scenariusz serialu telewizyjnego, a ja zawsze wolałem robić fabuły. Zamiar był taki, żeby zrobić i serial i fabułę. Ostatecznie okazało się, że telewizja nie ma pieniędzy na serial. Tym lepiej dla nas (śmiech). Zaadoptowałem scenariusz po swojemu. Zdjęcia trwały 28 dni. Tak powstał półtoragodzinny film fabularny.
'A niech będzie ''Kołysanka''...
Oryginalny tytuł wymyślił autor, czyli Adam Dobrzycki. Długo zastanawiałem się, czy go nie zmienić. Ale w czasie realizacji filmu, podczas której towarzyszyła nam muzyka Michała Lorenca, przyzwyczailiśmy się do tytułu. Powiedzieliśmy: "A niech będzie "Kołysanka"!". W końcu nasze wampiry usypiają swe ofiary. I w tych kategoriach to rozpatrywałem. "Dziecko Rosemary" to zupełnie inny film. Choć oczywiście samo słowo "kołysanka" może się z utworem Krzysztofa Komedy jakoś kojarzyć, bo to jeden z nielicznych polskich kompozytorów, którzy w filmie zrobili światową karierę, a takie rzeczy się pamięta.
Małgosia oznajmiła mi, że jest w ciąży...
Małgosia Buczkowska-Szlenkier i Robert Więckiewicz byli przeze mnie obsadzeni jeszcze zanim zacząłem poprzedni swój film "Ile waży koń trojański?". Pamiętam jak na premierze "Konia" Małgosia oznajmiła mi, że jest w ciąży i spytała, kiedy zaczynamy zdjęcia. Spytałem, kiedy rozwiązanie, a gdy podała datę, odpowiedziałem, że dwa miesiące później.
Casting na szeroką skalę
To był casting na bardzo szeroką skalę. Robiła go Majka Skryśkiewicz, drugi reżyser od castingu. Przejrzała dwie setki dzieci. Do mnie trafiło kilkadziesiąt wybranych. Zrobiłem swój casting. Zostało po kilkoro dzieci na rolę. Te, które wybraliśmy, sprawdziły się. Toteż z wyboru jestem zadowolony. Po drodze były pewne wątpliwości, ale rozwiały się w trakcie realizacji filmu. Z dziećmi dziwnie się pracuje. One w polskich filmach na ogół są sztuczne, a w "Kołysance" młodzi aktorzy byli zdolni i udało się, żeby tego nie było widać. Najgorsza praca była z najmłodszym, rocznym Kubą, z którym nie można się było porozumieć. Trzeba było sposobów. Od razu chciałem zaangażować bliźniaki. Jak jeden się zmęczy, kręcimy z drugim. To zadziałało. Jak potrzebowaliśmy, żeby płakał, kręciliśmy tego zmęczonego, a jak miał nie płakać, kręciliśmy tego, który odpoczywał. Trojaczków, niestety, nie znaleźliśmy.
Rola, którą najtrudniej było obsadzić
To rola, którą najtrudniej było obsadzić. Autor napisał ją dla 80-latka. Starzy aktorzy są genialni, ale nie można pracować z nimi zbyt intensywnie. Wiadomo, kondycja już nie ta, podobnie ze zdrowiem. Zdecydowałem się więc postarzyć młodszego aktora. Wystarczającym ograniczeniem były dzieci.
I taka właśnie myśl przyświecała mi przy adaptowaniu scenariusza. To miała być zwyczajna rodzina. W moim ulubionym serialu amerykańskim - "Rodzina Soprano" - gangster Tony, oprócz tego, że prowadzi mafijny interes, ma też problemy z dziećmi czy żoną. Podobnie Michał Makarewicz grany przez Roberta Więckiewicza. Chciałem pokazać wampiry z problemami dnia codziennego. Wydawało mi się bowiem, że to dobre źródło komizmu.
Stylizacja i kostiumy
Ponieważ to musiał być jakiś znaczący dom. Pierwszy dom! Analogicznie do pierwszej damy. Mam nadzieję, że film przetrwa dłużej niż 2-3 lata, a Pałac Prezydencki zawsze pozostanie pałacem, niezależnie od tego kto będzie w środku.
Za stylizację i kostiumy odpowiedzialna była moja żona Ewa. Kiedy zobaczyła na castingu Weronikę, od razu skojarzyła ją z "Las Meninas" Diego Velazqueza. Wyglądała niczym mała infantka.