John Goodman: schudł 45 kilogramów, by czuć się dobrze w swoim ciele
Kiedy John Goodman, jeden z najpopularniejszych amerykańskich komików, pojawił się na premierze filmu „10 Cloverfield Lane” w reżyserii Dana Trachtenberga, jego fani nie kryli zdumienia.
Dieta i ćwiczenia zmieniły go nie do poznania
I nic dziwnego, bowiem aktor, który dotychczas znany był ze swej pokaźnej tuszy, zaskoczył wszystkich. Jak wyznawał z dumą, w ostatnim czasie stracił aż 45 kilogramów. Podkreślał jednak, że schudł nie dla roli, ale dla siebie – chciał poprawić sobie samopoczucie i wreszcie czuć się dobrze w swoim ciele.
CZYTAJ DALEJ >>>CZYTAJ DALEJ >>>
„Jadłem cały czas”
Oczywiście uzyskanie obecnej wagi nie było łatwe i Goodman wyznawał, że musiał się zdobyć na wiele wyrzeczeń.
Przyznawał, że do tej pory nie zwracał uwagi na to, co jadł. Dopiero teraz odstawił cały ten „syf” i zaczął rozważniej planować posiłki.
Głupek z lustra
Podszedł jednak do całej sprawy z rozsądkiem.
- Chciałem to zrobić powoli – tłumaczył. Zadbał nie tylko o dietę; zaczął też regularnie ćwiczyć.
- Jestem już w tym wieku, że nie powinienem ograniczać się tylko do siedzącego trybu życia. A ćwiczenia dały mi naprawdę dużo energii do pracy – mówił.
Przyznawał, że do zrzucenia zbędnych kilogramów zmotywowały go głównie kwestie zdrowotne – ale też i estetyczne.
- Wreszcie nie muszę już każdego dnia patrzeć na tego głupka w lustrze – żartował.
„Piłem, by czuć się jeszcze lepiej"
Ale uzależnienie od jedzenia nie było jedynym problemem Goodmana. Aktor wyznał, że przez długie lata zmagał się również z alkoholizmem. Nawet kiedy odnosił sukcesy zawodowe, coraz częściej zaglądał do kieliszka.
- Zacząłem za dużo pić. Wydawało mi się, że to, co mam, nie jest wystarczająco dobre. Chciałem znacznie więcej. Kiedy czułem się dobrze, piłem, by czuć się jeszcze lepiej, by lepiej się bawić – wyznawał.
Dopiero osiem lat znalazł w sobie siły, by odstawić alkohol.
Pijany na planie
W wyjściu z uzależnienia – mówił, że „pił i jadł jak świnia” - pomógł mu dopiero odwyk. Długo też uczęszczał na spotkania AA.
Ale cały czas narażony jest na niebezpieczeństwo – przyznaje, że jego zawód nie sprzyja trzeźwości, bo aktorzy piją nawet na planie filmowym.
On również pojawiał się przed kamerami, będąc w stanie nietrzeźwości.
- Kiedy kręciliśmy „Big Lebowskiego”, kilka razy byłem pijany – wyznawał. - Od tamtej pory obiecałem sobie, że nigdy już nie będę chlał w pracy.
Sukcesy na boisku
Goodman żałował, że się tak „zapuścił” również dlatego, że w młodości był sportowcem i długo trzymał świetną formę.
Sportem zainteresował się jeszcze w liceum - pierwsze sukcesy odnosił na boisku jako futbolista. I był w tym całkiem niezły, bo otrzymał nawet stypendium sportowe na Missouri State University. Niestety, jego świetnie zapowiadającą się karierę przerwała poważna kontuzja. To wtedy Goodman postanowił w pełni poświęcić się swojej drugiej pasji, aktorstwu.
Zaczynał od reklam, potem trafił na scenę, aż wreszcie udało mu się też zadebiutować przed kamerami i od 1983 roku na ekranie pojawia się regularnie.
Nie zwalnia tempa
Pewną popularność zyskał w 1987 roku, kiedy rozpoczął współpracę z braćmi Coen i otrzymał rolę w „Arizona Junior”. Ale największą sławę przyniósł mu bez wątpienia sitcom „Roseanne”, w którym wcielił się w męża głównej bohaterki.
Goodman nie spoczywa jednak na laurach i nie zamierza zwalniać tempa. Jeszcze w tym roku pojawi się w komedii „Going Under”, dramacie „Patriots Day”, akcyjniaku „Kong: Skull Island” i thrillerze „The Coldest City”.
Użyczy też głosu w animacjach „Valérian and the City of a Thousand Planets” i „Bunyan and Babe”.
(sm)