John Forsythe: Był jednym z ostatnich prawdziwych dżentelmenów w branży
''Zadziwiające, że w tym wieku zostałem symbolem seksu''
Niemal każda hollywoodzka gwiazda ma swój mroczny sekret, który - zazwyczaj bezskutecznie - próbuje ukryć przed prasą: kryminalną przeszłość, szalony wybryk mogący zaważyć na całej karierze, zdradę lub choćby wyniszczający nałóg. Ale nie on.
Niemal każda hollywoodzka gwiazda ma swój mroczny sekret, który - zazwyczaj bezskutecznie - próbuje ukryć przed prasą: kryminalną przeszłość, szalony wybryk mogący zaważyć na całej karierze, zdradę lub choćby wyniszczający nałóg. Ale nie on.
Był dobrze wychowanym mężczyzną, doskonałym aktorem i ulubieńcem gospodyń domowych, które wzdychały do niego, oglądając "Dynastię". Kiedy poinformowano go, że ma szerokie grono wielbicielek, zdziwił się, twierdząc ze swoją zwyczajową skromnością:
- Zadziwiające, że w tym wieku zostałem symbolem seksu.
Jego śmierć pogrążyła w żalu tysiące widzów i wielu współpracowników Forsythe'a. Smutku nie kryła również koleżanka z planu, Joan Collins.
- Był jednym z ostatnich prawdziwych dżentelmenów w branży filmowej – oznajmiła i to zdanie chyba najlepiej opisuje Johna Forsythe'a.