Joanna Racewicz wzruszająco wspomina tragicznie zmarłego męża. "Jesteś legendą, opowieścią, bajką na dobranoc"
GALERIA
Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to czas, w którym ze szczególną czułością wspominamy zmarłych bliskich. Święta te przypominają nam także o nieuchronnym przemijaniu i o tym, jak łatwo i niespodziewanie los może zabrać ukochaną osobę. Dla wielu osób to też okazja do dzielenia się wspomnieniami po ukochanych z innymi. Wśród takich wpisów w sieci znalazł się post Joanny Racewicz, która wzruszająco napisała o tragicznie zmarłym mężu, Pawle Janeczku.
"Nie chcę już płakać"
Racewicz wspominała wielokrotnie, że Pawła Janeczka poznała przypadkowo, podczas lotu rządowym samolotem. Od razu wiedziała, że jest to miłość na całe życie. Para pobrała się w 2004 roku i od razu zapragnęła powiększyć rodzinę. Niestety kolejne ciąże kończyły się poronieniem. Mimo to nigdy nie tracili wiary, że zostaną kiedyś rodzicami. Wreszcie w 2008 roku Racewicz i Janeczek doczekali się upragnionego syna, Igora. Ich szczęście przerwała tragiczna śmierć Janeczka w katastrofie smoleńskiej. Choć od wydarzenia minęło już przeszło 7 lat, dziennikarka podtrzymuje żywą pamięć o mężu. 1 listopada zamieściła wzruszający wpis na Instagramie.
- Kolejny rok, jeszcze jeden znicz. Tyle ważnych słów, żal każdego, które nie zdążyło paść. Myślę. Tęsknię. Opowiadam o Tobie naszemu Synowi. Jesteś legendą, opowieścią, bajką na dobranoc. Tęsknię. Ale już nie chcę płakać. Chcę dziękować, że byłeś. I że wciąż mogę patrzeć w Twoje oczy - patrząc w oczy Igora - napisała pod zdjęciem męża. Warto zaznaczyć, że to ostatnie zdjęcie Janosika (takiego pseudonimu używał Janeczek). Jak podkreśliła sama dziennikarka - to zdjęcie z Tupolewa.
"Zawsze będę jego żoną"
Dziennikarka niejednokrotnie przyznawała, że chce w przyszłości ułożyć sobie życie na nowo. Zdaje sobie jednak sprawę, że pustki w jej rodzinie nikt już nie będzie w stanie zastąpić.
- Igor zawsze będzie synem Pawła Janeczka, "Janosika". Ja zawsze będę jego pierwszą żoną, a on moim pierwszym mężem. Do końca życia będę też "wdową smoleńską", czy się na to godzę czy nie, bo Paweł tam zginął. Ale pewne etapy należy zamknąć i ja je zamknęłam. Każdy przecież potrzebuje miłości - zdradziła dziennikarka w niedawnym wywiadzie dla tygodnika "Świat i ludzie".