Obejrzała debatę w TVP. "Przecierałam oczy. Brak słów"
Głośnym echem w sieci odbija się przedwyborcza debata zorganizowana przez TVP. Nie zabrakło w niej absurdów i starć między politykami, ale też spięć na linii Donald Tusk - Michał Rachoń. Sytuację skomentowała Joanna Racewicz.
Poniedziałkową debatę w studiu Telewizji Polskiej oglądało średnio 3,794 mln widzów w grupie wiekowej 4+. W ciągu godziny widzowie usłyszeli wiele merytorycznych wypowiedzi dotyczących takich spraw, jak emerytury, świadczenia socjalne czy prywatyzacja. Było jednak i wiele zaczepek, wzajemnych oskarżeń i osobistych wycieczek. W tym prym wiedli Mateusz Morawiecki i Donald Tusk, którzy co chwilę wbijali sobie szpile.
Pod koniec emisji Tusk zaapelował do Morawieckiego, że jest gotowy na debatę z nim i Jarosławem Kaczyńskim. Zasugerował też, że powinien być inny prowadzący, a nie "działacz PiS-u", na co Michał Rachoń odpowiedział. W sieci nie brakuje komentarzy o tym, co działo się przed kamerami na Woronicza. Głos zabrała także dziennikarka Joanna Racewicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Popis manipulacji, ustawki, tendencyjności, pytań z tezą, recytatywów 'prowadzących', którzy nawet nie udawali, za komu kibicują. Polemika Rachonia z Tuskiem to skandal" - napisała na Instagramie Joanna Racewicz.
Dziennikarka dzień po debacie wytknęła prowadzącym stronniczość i brak profesjonalnego podejścia do pracy. "Oglądałam i przecierałam oczy. Brak słów. Tak, ten koszmar będzie pokazywany studentom jako dowód, jak podeptać reguły, ideę debaty i zawód, który polega na byciu UCZCIWYM. Już nawet nie ma czego zbierać. Tu nie chodzi o poglądy 'prowadzących', tylko o to, jak bardzo pomieszali role i chóry, w których występują. Jak daleko są od 'misji', a jak bardzo oddali się rasowej propagandzie 'co jeszcze możemy zrobić, żeby PiS wygrał'" - pisze.
Dalej Racewicz zwróciła się do pracowników TVP z pytaniem o to, czy mają duże kredyty, czy po prostu wierzą w wykonywaną przez siebie pracę.
"Cynizm i hipokryzja, czy naiwność i indolencja. Owszem, władza krocie płaci za oddanie twarzy. Ale to bilet w jedną stronę. Powrotnego nie ma. Kiedyś w Kołobrzegu śpiewało się piosenkę z refrenem: 'żołnierz dziewczynie nie skłamie, chociaż nie wszystko jej powie'. Efektowne, co? Do pewnego czasu była też o was. Już nie jest. A może walczycie o gwiazdki na pagonach?" - skwitowała.