Joanna Moro tłumaczy się z grania na Wschodzie. "Nie ciągnie mnie do Rosji"
Aktorka od czasów roli Anny German cieszy się popularnością w Rosji. Choć jeszcze niedawno była otwarta na nowe propozycje zawodowe z kraju Putina, teraz zmieniła zdanie.
Joanna Moro zdobyła szeroką popularność za sprawą roli Anny German w serialu emitowanym przez TVP, który powstał przy współpracy Polski, Ukrainy i Rosji. Od tego czasu aktorka kilkukrotnie współpracowała przy projektach filmowych w Rosji. Również Daniel Olbrychski czy Karolina Gruszka chętnie grali na Wschodzie, ale teraz deklarują, że nie wezmą udziału w rosyjskich produkcjach.
Jeszcze kilka dni temu Moro nie wykluczała dalszej pracy z Rosjanami.
- Jak pojawi się ciekawa propozycja pod względem artystycznym, to oczywiście ją rozważę. Nie mówię "nie", bo mnie przede wszystkim interesuje artystyczna praca, która jest moją wielką pasją i paliwem na życie. Prywatnie mnie tam nie ciągnie, to tutaj mam moją rodzinę i projekty, w których uczestniczę i to tutaj chcę być - mówiła w rozmowie z Plejadą.
Jednak po inwazji rosyjskich wojsk na Ukrainę aktorka wycofała się ze swoich słów i zapewnia, że "zawodowo ani prywatnie nie ciągnie jej do Rosji".
Niemniej czasy współpracy z rosyjskimi twórcami polska aktorka wspomina bardzo dobrze. "W Rosji robi się sporo autobiograficznych projektów z dużym budżetem, dając poczucie komfortu pracy i braku presji czasu" - ocenia.
- W tamtejszych mediach tzw. artyści (aktorzy, muzycy, reżyserzy, tancerze) są wielbieni, szanowani i są ambasadorami talentu i sukcesu, również kultury rosyjskiej w świecie. Aktora na każdym etapie pracy, na planie, czy w teatrze, traktuje się po królewsku. Szanuje się ich za to, w jaki sposób aktor tworzy role i ile poświęcenia ta praca wymaga, aby dojść do perfekcji. Panuje tam wszechobecny kult tego, że nie każdy może wstać i nazwać się artystą, bo aby zasłużyć sobie na to miano, trzeba włożyć sporo wysiłku, czasu i pokory, aby praca stała się doceniana. Poczułam to na własnej skórze, jak to jest być rozpoznawalną na szeroką skalę, a jednocześnie szanowaną - wyznała Joanna Moro.