Joanna Lichocka dla WP: "Skończyły się czasy dziennikarzy podwieszonych pod polityków"

Joanna Lichocka, posłanka PiS zasiadająca w Radzie Mediów Narodowych, komentuje dla WP ostatnie zmiany w TVP i radiowej Trójce: - Część zespołu Trójki ma mentalność rodem z PRL i wyobrażała sobie, że może się na tym radiu uwłaszczyć. Tymczasem rok za rokiem robili te same, coraz bardziej nużące programy.

Joanna Lichocka dla WP: "Skończyły się czasy dziennikarzy podwieszonych pod polityków"
Źródło zdjęć: © East News

Sebastian Łupak, WP: Cieszy się pani poseł, że Michał Olszański stracił pracę w TVP, gdzie przez 20 lat był prowadzącym "Magazyn Ekspresu Reporterów"?

Joanna Lichocka, posłanka PiS, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu: Byłam zaskoczona tą decyzją, ponieważ Michał Olszański był przez lata bardzo ściśle związany z "Ekspresem Reporterów" i jest twarzą tego programu. Nie umiem powiedzieć, czy to dobry pomysł. Przypuszczam, że ta decyzja musiała wymagać jakieś analizy programowej, skoro kierownictwo TVP się na nią zdecydowało.

Wśród dziennikarzy TVP i radiowej Trójki krążą głosy, że pani poseł może osobiście stać za odsunięciem pewnych dziennikarzy od pracy.

Tak, i pan, niestety, propaguje takie pogłoski. Rozczaruję - nie mam wpływu na politykę kadrową w mediach publicznych i nie chcę takiego wpływu mieć. Rada Mediów Narodowych, w której zasiadam, może powoływać i odwoływać zarządy mediów publicznych i ich rady nadzorcze.

Natomiast nie ma żadnej możliwości ingerowania w politykę kadrową. To jest kompetencja zarządów, szefów anten i redakcji. Nie mamy i nie możemy mieć możliwości wtrącania się, bo to jest odpowiedzialność prezesa Jacka Kurskiego, prezes radia Agnieszki Kamińskiej czy prezesa PAP Wojciecha Surmacza. Proszę pamiętać, że to są spółki Skarbu Państwa, z ładem korporacyjnym, to prezesi odpowiadają przed radami nadzorczymi i podlegają ocenie walnego zgromadzenia.

Obraz
© East News

Czyli Kubę Strzyczkowskiego z Trójki zwolniła…

…nie zwolniła, tylko odwołała z szefa anteny, proponując mu jednocześnie dalszą pracę w Trójce - prezes radia Agnieszka Kamińska. Ale to nie znaczy, że gdy to mówię, odcinam się od tej decyzji. Przeciwnie, powtarzam od maja w kontekście wydarzeń w Trójce, że pani prezes Polskiego Radia ma rację. Uważam, że Trójkę trzeba ratować, bo gwałtowny zjazd słuchalności wymaga energicznych działań.

Miałam nadzieję, że Kuba Strzyczkowski to podejmie. Bardzo na niego liczyłam, cenię go jako dziennikarza i prowadzącego audycje. Ale potem słyszałam, że niewiele się zmienia, słupki słuchalności spadały dalej. Jak rozumiem, pani prezes Kamińska podjęła decyzję w interesie radia. To była trudna decyzja, bo spadają na nią teraz niewybredne ataki i niesprawiedliwa, ostra krytyka.

Obraz
© East News

Jest niesłusznie krytykowana? Moim zdaniem za Strzyczkowskiego Trójka zaczynała brzmieć interesująco.

Słucham nowej Trójki i na razie mi się ona podoba. Muzycznie jest bardzo ciekawie.
Proszę popatrzeć na Polskie Radio całościowo. Spółka już ma rozbudowaną antenę publicystyczno-informacyjną, czyli Polskie Radio 24. Jedynka jest radiem z muzyką bardziej popularną i dużą dawką informacji i zróżnicowanej publicystyki. Z kolei Dwójka jest pasmem kultury, muzyki klasycznej i jazzu. Widać gołym okiem, że brakuje w tej ofercie dobrej rockowej anteny.

Liczę, że powstanie w Trójce miejsce generowania nowych głosów, nowych zespołów i nowych produkcji muzycznych. Dobrze by było, żeby Trójka była świetnym rockowym radiem, dla ludzi, którzy lubią dobrą muzykę i będą mogli ją sobie włączać w domu, czy gdy jadą samochodem.

A pan słuchał ostatnio Trójki? Fajnego pasma pana Ryszarda Jaźwińskiego i pani Aleksandry Kaczkowskiej? Albo audycji Jędrzeja Kodymowskiego lub Michała Kirmucia?

Kodymowskiego słuchałem. Nie byłem zachwycony.

Muzyka za ostra?

Nie miał chyba wiele do powiedzenia między piosenkami.

Ale to ma być rozgłośnia muzyczna, gdzie muzyka przeważa nad słowem. A pana Ryszarda Jaźwińskiego to chyba nie muszę panu przedstawiać? Dobry, doświadczony i rozumiejący radio dziennikarz.

Nie podobał się pani pomysł Kuby Strzyczkowskiego? Radio nie opozycyjne, ale przynajmniej niezależne od PiS, z niezależnymi serwisami informacyjnymi i niezależną od partii publicystyką?

A kiedy Trójka była zależna od PiS?

Przez ostatnich pięć lat?

A ma pan takie świadectwa dziennikarzy, którzy mówili, że politycznie Trójka była sterowana? Pan Ernest Zozuń na obradach komisji senackiej był oburzony tylko tym, że na Dzień Babci zabroniono im robić materiału o zadłużonych staruszkach, a kazano zrobić miły temat na Dzień Babci. Nawet senatorowie PO byli tym zażenowani. Jeśli pan to uważa za świadectwo ingerencji politycznej, to gratuluję!

Obraz
© East News

Podobno były częste zmiany tematów na ostatnią chwilę, odwoływanie gości, ingerencje w serwisy informacyjne, a do tego odpowiedni dobór prawicowych komentatorów, takich jak Piotr Semka czy Paweł Lisicki.

Nie. Trójka miała całkowitą suwerenność. Nikt nie zmieniał zespołu, byli ci sami prowadzący, nikt, prócz jakichś pojedynczych przypadków, wynikających z bieżącego zarządzania redakcją, nie został zwolniony. W maju [po aferze z Kazikiem – przyp. red.] odeszli ci, którzy sami chcieli odejść. Nikt ich nie wyrzucał.

Natomiast było przez ostatnich kilkanaście lat tak, że część starego zespołu dobrze się w Trójce ustawiła. Trochę zestarzali wprawdzie, przestali być tak twórczy, jak kiedyś, ale nie przyszło im do głowy, że powodują gigantyczny zjazd słuchalności Trójki. Odwrót słuchaczy był właśnie od tych, co dziś tak głośno krzyczą o rzekomym zamachu na Trójkę, a którzy rok za rokiem robili te same, coraz bardziej nużące programy.

A teraz próba ratowania Trójki spotyka się z interpretacją polityczną.

A nie stoją za tym politycy PiS?

To byłaby pierwsza w historii akcja polityczna polegająca na tym, że robi się w radiu mocną antenę rockową.

Dlaczego starsi doświadczeni pracownicy musieli odejść?

Nikt nie został zwolniony, nikt nie musiał odejść. Ale mam wrażenie, że część pracowników Trójki wyobrażała sobie, że może się na radiu uwłaszczyć i że jest obowiązek ich trzymania na antenie bez względu na to, czy mają słuchaczy czy nie. Niestety, tak być nie powinno i pani prezes radia tu także ma rację.

Obraz
© East News

A inne argumenty przeciw Trójce? Sama pani przecież pisała, że tacy dziennikarze, jak Michał Olszański czy Ernest Zozuń zajmują się rzekomo tematyką LGBT. Pisała pani w felietonie "o tych wszystkich strzelistych aktach na rzecz wolności LGBT+, jakie słyszymy w wykonaniu Michała Olszańskiego czy Ernesta Zozunia". Co to w ogóle za zarzut?

Pan zmanipulował ten cytat, co zresztą staje się przyczynkiem dla pana Olszańskiego do dorabiania sobie jakiejś ideologii w związku z jego odejściem z mediów publicznych.

Powtórzę – z losami pana redaktora nie mam i nigdy nie miałam nic wspólnego, co zresztą bardzo sobie chwalę. A dokładny cytat z mojego tekstu z "Gazety Polskiej", który pan przywołał brzmi tak: "Niski poziom muzyczny, fatalny styl publicystyczno-dziennikarski, te wszystkie strzeliste akty na rzecz wolności LGBT plus, jakie słyszymy w wykonaniu Michała Olszańskiego czy Ernesta Zozunia, prowadzą do coraz niższej słuchalności radia". Tylko tyle.

Nie krytykowałam ich za to, że podejmowali temat LGBT, tylko że sprowadzali antenę do targetu małego radyjka internetowego, jak na przykład Radio Nowy Świat. W mojej ocenie byli w tym nudni i pretensjonalni. Pan, cytując to zdanie tylko w małym fragmencie, usiłował przypisać mi wypowiedzi homofobiczne, a ja takich nie mam.

Wracając do Trójki: Kuba Strzyczkowski i jego pracownicy mogą czuć się zawiedzeni, bo mieli rzekomo gwarancje niezależności od wicepremier Emiliewicz oraz Piotra Glińskiego.

To jest jednak niesamowite - dziennikarze mówią otwarcie, że umówili się z ważnymi politykami PiS, że mają gwarancje pracy. Śmiem wątpić, czy pani premier Emilewicz i pan premier Gliński mieli w ogóle świadomość, że są na przykład gwarantami wywiadów z drag queen pana Olszańskiego albo innych poczynań pana Zozunia i jego kolegów.

Takie stawianie sprawy, to pokazanie mentalności z czasów funkcjonowania mediów w PRL i przez okres III RP, gdy najpierw były rządzone przez sekretarzy PZPR, a potem ludzi SLD, PO i PSL czy UW. Taktyką takich dziennikarzy, którzy zaczynali jeszcze w PRL, było znalezienie sobie politycznego patrona i podwieszenie się pod niego, żeby trwać. Naprawdę stara metoda. Tyle, że to tak już nie działa.

Obraz
© East News

A teraz dziennikarze TVP czy Polskiego Radia nie mają gwarancji od ważnych polityków PiS? Nie są zatrudniani z klucza partyjnego? Nie przedstawiają uzgodnionej linii partyjnej?

Oczywiście, że nie. Media publiczne nie są zarządzanie przez polityków, ani przez politycznych nominatów. Są wyłączone z gry politycznej, w tym także z gry wewnątrzpartyjnej. Pani prezes Kamińska, pan Kurski, pan Surmacz nie muszą się oglądać na wicepremierów czy ministrów, mają swobodę działania.

Kryteria są teraz inne – dobra, rzetelna agencja informacyjna; dobrze oglądana, poszerzająca pluralizm opinii i rynek informacji telewizja i tak samo dobre radio.

Jeśli więc nawet pan Zozuń czy Olszański pójdą do pani Emilewicz z bukietem róż, odbędą pewnie miłą rozmowę, ale to nic nie może zmienić w decyzjach Zarządu radia. Przyszło by panu do głowy szukać gwarancji dla swojej pracy u któregoś z premierów? To mentalność z czasów PRL i postkomunizmu.

Ale także dlatego pomysł, żeby Trójka stała się dobrym radiem muzycznym, którego słuchają i czytelnicy WP, i "Wyborczej", i "Gazety Polskiej", tak mi się podoba. Bo dobra muzyka w ogóle nie jest uwarunkowana podziałami politycznymi.

Joanna Lichocka (ur. 21 listopada 1969 w Warszawie) – dziennikarka, polityk. Posłanka PiS na Sejm VIII kadencji. Publicystka "Rzeczpospolitej", "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie". Dziennikarka TVP, Polsatu i Telewizji Republika. Autorka filmów dokumentalnych: "Mgła", "Prezydent". 22 lipca 2016 została wybrana w skład Rady Mediów Narodowych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1073)