Joanna L. musi odejść z telewizji?
Niektórzy zastanawiają się, czy wypadek brutalnie nie zakończy jej kariery w show-biznesie. Specjaliści są natomiast pewni, że jedynym wyjściem z tej fatalnej sytuacji jest odejście Joanny L. z telewizji. Czy to konieczne?
Jej kariera zawisła na włosku
Choć od wypadku Joanny L. minęły już prawie dwa tygodnie, wciąż nie milkną echa tej afery. Przypomnijmy, że pierwszego września aktorka została zatrzymana za spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu. Do zdarzenia doszło przy ulicy Puławskiej na warszawskim Mokotowie. Gwiazda wjechała swoim porsche w tył nissana, spychając go na kolejny samochód. Na miejscu stłuczki pojawiła się policja, która poinformowała, że sprawczyni kolizji miała 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Po dwóch dniach Joanna usłyszała zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Oprócz tego dostała 400 złotych mandatu i 6 punktów karnych. Grozi jej do dwóch lat pozbawienia wolności. Gdy te informacje dostały się do mediów, rozpętała się prawdziwa burza. Nikt nie popiera zachowania artystki, jednak są też osoby, które bronią gwiazdy. Niektórzy zastanawiają się również, czy wypadek brutalnie nie zakończy jej kariery w show-biznesie. Specjaliści są natomiast pewni, że jedynym wyjściem z tej fatalnej sytuacji jest odejście
Joanny L. z telewizji. Czy to konieczne? ar/aos
Gwiazdy krytykują zachowanie Joanny
Wypadek aktorki podzielił środowisko. Wielu jej znajomych z branży wypowiedziało się na temat zachowania koleżanki. Jedni stanowczo potępili jej postępowanie, inni zaś próbowali znaleźć dla niej jakieś usprawiedliwienie. Nikt jednak nie pozostał obojętny na to, co się stało. Gwiazdę skrytykowali do tej pory m.in. Karolina Korwin-Piotrowska, Filip Chajzer czy Dorota Wróblewska, a ostatnio dołączyli do nich kolejni.
- Uważam, że znanym osobom wolno nawet mniej, i to nie tylko za kółkiem, ale na rowerze czy na pasach. Powinny dawać przykład jako osoby publiczne - stwierdził Krzysztof Ziemiec, dziennikarz TVP.
Ostre słowa pod adresem aktorki
Zachowanie Joanny L. oburzyło polski show-biznes. Doda i Krzysztof Hanke w ostrych słowach skrytykowali ostatnie wydarzenia.
- O ile gwiazdy mają różne przywileje, tak zakaz wsiadania za kółko po alkoholu tyczy się wszystkich. Rysa na nowym porsche czy maseratti to nic przy potencjalnym narażeniu innych na niebezpieczeństwo i możliwość spowodowania tragedii dotykającej zarówno najbliższych kierowcy, jak i ofiar. Za każdym razem będąc na rauszu i włączając pierwszy bieg, należy o tym pamiętać - powiedziała Doda.
- Nie zdarzyło się, bym po alkoholu wsiadł za kółko. Jeśli wiem, że będzie alkohol, już wcześniej zamawiam transport albo nocleg. Czasami są takie momenty durnoty, pomroczności jasnej, ale ja... Jeśli zdarzy mi się kiedyś coś takiego, uznam, że jestem kompletnym kretynem! - podsumował Krzysztof Hanke.
Skrzynecka broni koleżankę
Najbliżsi przyjaciele aktorki wierzą, że to, co się stało, było jedynie chwilowym zapomnieniem. Zapewniają, że błąd, który popełniła Joanna nigdy więcej się nie powtórzy.
- Jestem pierwszym ze świadków, który widział Joasię całkowicie trzeźwą, rzetelnie pracującą i uważam, że to, co media usiłują z niej zrobić jest dalece niesprawiedliwe, bardzo krzywdzące i bardzo współczuję jej tej sytuacji. Wszystko to, co się dzieje jest pomnożone po tysiąckroć. Cokolwiek się zdarzyło, wiem, że zdarzyło się absolutnie nieświadomie ze strony Joasi. 90 proc. z nas miało w życiu setki takich sytuacji, kiedy będąc na kolacji z przyjaciółmi wypiło wino czy kilka lampek wina i nawet nie pomyślało, wstając następnego dnia, czując się osobą zupełnie trzeźwą, że może jeszcze coś w organizmie zostało - powiedziała Katarzyna Skrzynecka w wywiadzie dla jednej z agencji informacyjnych.
Mąż jej wybaczył
Ukochany mąż i rodzina gwiazdy tłumaczą, że aktorka nie wiedziała, jak opłakane mogą być skutki wieczornej kolacji. W przeciwnym razie nigdy nie wsiadłaby następnego dnia za kierownicę.
- Joanna jest teraz bardzo przygnębiona i smutna. Także z powodu tego, co piszą reporterzy, by sprzedać swoje gazety. Paskudne rzeczy, które nie są prawdziwe, tylko wykorzystują błąd Joanny. Myślę, że już naprawdę wystarczy! Ona nie wiedziała, że jest pod wpływem alkoholu. Gdyby miała tego świadomość, nigdy by nie wsiadła do samochodu - wyraźnie zaznaczył Ola Serneke w rozmowie z magazynem "Show".
Fani aktorki cierpliwie czekali, aż głos w sprawie zabierze sama zainteresowana. Tak też się wkrótce stało.
Poruszające oświadczenie
Dzień po wypadku Joanna L. wydała oświadczenie, w którym przeprasza za to, co zrobiła. Aktorka zdaje sobie sprawę, że czasu nie da się cofnąć i musi ponieść konsekwencje swoich czynów.
- Jeżeli ktoś myśli, że po kolacji przy winie i odrobinie snu, może wsiąść za kierownicę, bo tak czuje, i uważa, że wszystko jest w porządku, jest w dużym błędzie. Ja ten straszny błąd popełniłam. Nie szukam żadnych usprawiedliwień, bo w takiej sytuacji ich po prostu nie ma. To, co się wydarzyło jest naganne. Nie znajduję słów, aby wyrazić, jak bardzo jest mi przykro, i jak bardzo przepraszam. To moja lekcja na całe życie, której z pokorą poniosę konsekwencje i wyciągnę wnioski. Mam nadzieję, że inni, za moim przykładem, również je wyciągną i nie popełnią nigdy tak drastycznego błędu. Przepraszam wszystkich z całego serca - napisała skruszona.
Choć wielu fanów jej wybaczyło, to specjaliści od marketingu nie mają żadnych złudzeń. Gwiazda popełniła karygodny błąd tłumacząc się z wypadku o wiele za późno.
Spóźniła się z przeprosinami
- W marketingu istnieje pojęcie złotej godziny, które oznacza, że w ciągu godziny od zajścia należy się z niego wytłumaczyć. Joanna L. to zaniedbała. Przespała najważniejszy moment - powiedział dr Wojciech Jabłoński, specjalista ds. marketingu i PR z Uniwersytetu Warszawskiego.
Ekspert uważa, że wypadek stał się ogromną rysą na nieskazitelnym, jak dotąd wizerunku Joanny. Społeczeństwo, choć wybaczy, nie zapomni. Aby uratować resztki godności i znów bez wstydu pokazać się widzom, aktorka powinna zaangażować się w różnorodne kampanie.
Musi odbudować swój wizerunek
- Jedyną rzeczą, którą mogła zrobić, czyli posypać głowę popiołem i przeprosić, już zrobiła. Choć za późno. Teraz powinna opracować ze specjalistami długofalowy, rozpisany na dwa, trzy lata plan odbudowy wizerunku. W tym czasie powinna, moim zdaniem, wystąpić np. w kampanii promującej bezpieczną jazdę - twierdzi Jabłoński.
Specjalista nie ukrywa, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wycofanie się z życia publicznego przynajmniej na kilka miesięcy. Ten czas pozwoliłby aktorce stanąć na nogi i uporać się ze wszystkimi problemami. Widzowie również skorzystaliby z tej przerwy.
Co dalej z jej karierą?
- Z szacunku dla swoich fanów Joanna sama powinna odsunąć się od programów, w których występuje, dać sobie czas na wyciszenie, a do telewizji powrócić najwcześniej dopiero na wiosnę - dodaje ekspert.
Jak jednak wiadomo, ta ostatnia rada Jabłońskiego jest niemożliwa do wykonania. Joanna L. gra jedną z głównych ról w serialu "Przyjaciółki" oraz występuje w programie "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Nagłe zniknięcie aktorki z obu produkcji stałoby się o wiele większym problemem dla producentów niż jej dalsze pozostanie. A jak wam się wydaje, co powinna teraz zrobić gwiazda?