Matka była jej jedyną ostoją
Straciła matkę, kiedy była jeszcze studentką. Był to dla niej ogromny cios, tym bardziej, że ojciec nigdy nie był obecny w jej życiu. Ale dopiero dziś, kiedy Koroniewska sama jest matką, potrafi zrozumieć, jak ciężko musiało być jej mamie żyć ze śmiertelną diagnozą. Przyznała to w rozmowie z Kingą Burzyńską.
- Choroba postępowała u niej bardzo szybko, ale też bardzo szybko został ten rak wykryty. Okazało się jednak, że był szalenie złośliwy. Mimo wszystko jednak pewnie tej profilaktyki zabrakło na tym etapie, na którym powinna ona być- przyznała aktorka, która m.in. z powodu tych doświadczeń włączyła się w akcję "Kwiat kobiecości". Wspominając mamę stwierdziła, że zabrakło jej zarówno w bardzo trudnym, jak i ważnym okresie jej życia.
- Miałam 22 lata, kiedy zmarła mama. To najważniejszy okres w życiu kobiety, kiedy ona wychodzi z domu, kiedy poznaje mężczyzn. Ja miałam sytuację szczególnie specyficzną i szczególnie ciężką dlatego, że ja nie mam rodzeństwa i nie wychowywałam się z ojcem, więc tak naprawdę mama była moją jedyną ostoją. I muszę powiedzieć, że do tej pory, mimo że tyle lat minęło, to już drży mi broda, bo rzeczywiście to jest bardzo bolesna dla mnie strata.