Joanna Koroniewska miała lecieć na urlop. Wraz z rodziną została wyprowadzona z lotniska
10.07.2021 20:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor mieli mieć bajeczne wakacje w Tajlandii. Jednak za sprawą dużego błędu nie tylko nie wylecieli na wymarzony urlop, ale zostali wyprowadzeni z lotniska w obstawie ochrony. Co się stało?
Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor to bez wątpienia jedna z najbardziej lubianych par w polskim show-biznesie. Zaczęli spotykać się jeszcze na długo przed ślubem. Sakramentalne "tak" powiedzieli sobie w 2014 roku. Doczekali się dwójki dzieci –trzyletniej Heleny i dwunastoletniej Janiny. Para znana jest z tego, że bardzo aktywnie działa w mediach społecznościowych – nie tylko publikują zabawne posty, na których wzajemnie sobie dogryzają, ale także prowadzą kanał na YouTubie o nazwie "Dowbory Be Happy".
W swoim najnowszym nagraniu o tytule "Jak zmasakrować urlop?! Antyporadnik wakacyjny" Koroniewska wraz z mężem opowiedzieli o swojej wpadce wakacyjnej. Na początku tego roku cała rodzina miała lecieć do Tajlandii. Maciej Dowbor był odpowiedzialny za kupno biletów. Niestety popełnił duży błąd w czasie tej czynności, bowiem pomylił nazwisko córki. Zamiast Dowbor wpisał Koroniewska.
W trakcie pierwszej kontroli na lotnisku pracownik wpuścił ich za bramki, ale podkreślił, że będą musieli dostarczyć akt urodzenia córki, bo inaczej nie wrócą z Tajlandii. Małżonkowie zgodzili się na to i szczęśliwi kierowali się do samolotu.
– Zostaliśmy wpuszczeni aż do samego rękawa i tam odbyła się ostatnia kontrola biletu. Ten sam pan powiedział "ale zaraz gdzie jest akt urodzenia?". "Ale byliśmy umówieni, że będziemy musieli go dosłać dopiero w momencie, gdy będziemy wracali”. "Nie, nie, nie. Proszę wyprowadzić rzeczy tych państwa" i musieliśmy przez tę granicę przechodzić z powrotem. Zostaliśmy wyproszeni z rękawa i wracaliśmy w eskorcie ochrony do terminala – wyznał Dowbor na nagraniu.
Dodał, że był to dla niego najbardziej żenujący moment w całej tej sytuacji. – Mieliśmy poczucie, że ci ludzie myślą, że zostaliśmy złapani podczas przemytu narkotyków albo materiału wybuchowego. Straciliśmy bardzo dużo pieniędzy – powiedział. Jedno jest pewne – po takich przygodach Dowbor na pewno będzie sprawdzał kilka razy to, czy dobrze wpisał wszystkie dane.